23 dzień.

371 32 10
                                    

Cholera. Nie mówcie mi, że ja znowu jestem w szpitalu. Proszę, nie. Mam dość szpitali. Otworzyłam delikatnie oczy, poczułam jakąś głowę na moich kolanach. Spojrzałam tam i zobaczyłam granatowe włosy.

-Dai-chan.-pogłaskałam go po włosach.

Podniósł się i spojrzał na mnie. Jego oczy były przekrwione od snu i płaczu. Płakał?

-Jezu, co za ulga. Trzy dni byłaś nie przytomna! Wiesz jak się bałem!-złapał moją dłoń i spojrzał mi w oczy. Były bardzo smutne. Coś się musiało stać.-Lekarz mówił...-wziął wdech.-Lekarz mówił, że nie daje ci dłużej niż tydzień. Nie leczysz się. Dlaczego?-po jego policzkach leciały łzy.-Tak źle ci na tym świecie? Źle ci ze mną? Z twoim bratem?

Nic nie odpowiedziałam. Odpielam się od kroplowki, aparatury i wstałam. Nagle aparatura zawyła i wbiegla tu pielęgniarka.

-Natychmiast się połóż. Idę do lekarza, a ty się nie ruszaj.-rozkazała, a ja usiadłam na łóżku. Spuscilam głowę i poleciały mi łzy.

-Jeszcze z jedną osobą z Pokolenia Cudów się nie spotkałam.-zachlipiałam.-Zrobisz to dla mnie i zadzwonisz do Shintaro?-poprosiľm, a on wyszedł zadzwonić.

Umrę. Niedługo umrę. I co? Co wtedy będzie? Spotkam mamę? Czy coś jest po tym życiu czy sam ciemny ekran?

-Powiedział, że zaraz będzie.-powiedział i wziął mnie za rękę.-Kocham cię.

W tym samym czasie wszedł lekarz i wyprosil Aomine.

-Nie będę owinąć w bawełnę. Twój stan tragicznie się pogorszyła, dlatego za około tydzień umrzesz. Komórki nowotworowe przejęły większość organizmu, nie ma już żadnego ratunku.

-Rozumiem.-szepnelam.-Czy mogłabym w takim razie wyjść ze szpitala i spędzić ostatnie chwile w gronie bliskich?-patrzyłam blagalnie.

-I tak ci już nie pomożemy, więc... Ale nie przesilaj się. Im więcej wysiłku, tym przyspieszysz proces.

-Tak.-pokiwałam głową.

Wzięłam swoje rzeczy i weszłam do łazienki. Byłam strasznie osłabiona, ciężko mi było się ruszać. Moje mięśnie były zflaczałe.

Wyszłam z łazienki i zobaczyłam zielonowlosego.

-Shin-chan!-przytuliłam go, a on mnie nie. Normalne.

-Mam dla ciebie twój dzisiejszy szczęśliwy przedmiot.-dał mi mange yaoi.

-Dzięki.-przyjęłam prezent.-Lekarz powiedział, że mogę wyjść.

-A..ale jak to?-zapytal zdziwiony.-Prze...

-Powiedzial, ze juz i tak mi nie pomoze. Gowno moze zrobic, jak jebany nowotwor przejal wiekszosc organizmu.-patrzylam zla w jego oczy.

-Przepraszam, co?-zapytal Midorima.-Masz raka?

-Tak. Bialaczka.-spuscilam glowe.-Chcialam sie z toba pozegnac. Za tydzien juz mnie nie bedzie.-uśmiechnęłam sie lekko.

-Rozumiem.-spuscil glowe.-A z reszta juz sie spotkalas?-zapytal.

-Tak.-kiwnelam glowa.

Wzielam Aomine za reke i w trojke opuscilismy sale. Na zewnatrz zobaczylam Seijuuro i ojca. Brat rzucil mi sie w objecia.

-Hikari-chan. Moja mala Hikari-chan. Nie chce cie stracic.-szeptal.

Odsunekam sie od niego i spojrzalam w oczy. Oba miał czerwone.

-Sei-chan.-usmiechnelam się szeroko.-Idę z Daikim i Shintaro na miasto.-oznajmilam.

-Uważaj na siebie.-uśmiechnął się również.-Daiki, nie spuszczaj z niej oczu.

-Nie zamierzam.-uśmiechnął się smutno.

Wyszliśmy ze szpitala i poszliśmy do naszej ulubionej lodziarni. Szliśmy wolno, przeze mnie. Czuję się, jakby moje kości były z gumy, a mięśnie z galaretki.

Zamówiłam mało, o dziwo. Nie miałam apetytu. Tylko trzy gałki zwykłych, waniliowych lodów.

-Pójdziemy nad staw, niedaleko?-zapytałam chłopaków.

Pokiwali głową i ruszyliśmy. W pewnym momencie Aomine wziął mnie na ręce, więc odruchowo oplotlam jego biodra moimi nogami.

-Musicie tak przy ludziach?-zapytał cały czerwony Midorima.

-Jeszcze nic nie zrobiliśmy.-zasmialam się cicho.-Shin-chan, powinieneś sobie w końcu kogoś znaleść.-poradziłam mu.

-Nie, dzięki. Jestem szczęśliwy z moją oha-asą, nanodayo.

-Albo jesteś gejem, albo żadna ci się nie spodobała.-stwierdziłam.

Midorima zachlysnal się powietrzem i zrobił się cały czerwony.

-C..Co ty gadasz, nanodayo?! Nie jestem gejem!

-Dobra, ty wiesz swoje, ja wiem swoje.-usmiechnelam się znacząco.

-Idę już. Umowilem się z Takao na zakupy, nie wiem po co.-westchnął.

-Czyli przyznajesz, że jesteś gejem?-zaczęłam się śmiać.

-N..Nie! Cicho już! Pa!-odszedł.

A ja dalej byłam w ramionach Aomine. Tylko on się na te chwile liczył, gdzieś mam resztę.

-Jesteś bardzo blada, nie wolisz iść do łóżka?-zapytał zmartwiony.

-Nie, chcę jak najwięcej czasu spędzić z tobą, Aho.-przyłożyłam swoje czoło do jego.

Po raz kolejny poczułam, że nie chce umierać, że nie chce zostawiać mojego brata, przyjaciół, Aomine... Wpadłam na zły pomysł. Bardzo zły pomysł, ale muszę go wypróbować.

SMS~ Aomine Daiki✉Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz