Rozdział 19

326 24 4
                                    

-Tęskniłem, wiesz? - szepnął, drugą dłonią szukając mojej talii. Nie dał mi nawet odpowiedzieć. Z resztą nie miałam nawet siły, by otworzyć usta i zmusić moje gardło do wydania kilku dźwięków. - Za tobą. Za twoim sposobem uśmiechania się. Za tym jak drapiesz się po nosie w niezręcznej sytuacji. - zaśmiał się cicho. - Za tym jak czerwienisz się, gdy coś szepce ci do ucha. - przybliżył się. Moje serce podskoczyło do gardła. Poczułam ukłucie pod mostkiem. Przełknęłam ślinę. Uniosłam dłoń i położyłam ją na jego klatce piersiowej. Chciałam go odepchnąć. Nie dałam rady tego zrobić. - Nawet za... - jego wzrok zjechał na moje drżące wargi. - twoimi... miękkimi... malinowymi ustami... które tak cudnie całują. - był zdecydowanie za blisko. Nasze usta omal się nie stykały. To wszystko wyglądało jak sen. Jak najpiękniejszy, najcudowniejszy, najsłodszy sen, jaki kiedykolwiek mi się śnił.

-Przepraszam... - szepnął. Przygryzł spierzchniętą wargę. Bez większego zawahania wpił się delikatnie w moje usta. Myślałam, że zaraz opadnę na łóżko i dostanę ataku padaczki. Od kilku miesięcy śniłam o tym pocałunku. Marzyłam o nim za każdym razem, gdy tylko widziałam, jak obściskiwał się z Amy. Moim życzeniem było być na jej miejscu. Moje modlitwy wreszcie zostały wysłuchane.

Całował tak delikatnie, subtelnie, spokojnie. Były to zaledwie cmoknięcia przerywane na kilka mili sekund. Musnął swoimi palcami moją talię poprzez koszulkę. Już po chwili jego dłoń znajdowała się na moich plecach. Moje ręce powędrowały na jego kark, mimo iż miałam ochotę go odepchnąć. Naprawdę? W takim momencie? A może po prostu chciałam być szlachetna wobec Amy? Ale jak miałam niby wytłumaczyć to, co się właśnie między nami działo? Muskał swoimi wargami tak delikatnie i przyjemnie. Dreszcze rytmicznie przebiegały po całym moim ciele.

Cicho pomrukiwałam w jego usta, jakby chcąc coś powiedzieć. Nie dawał mi nawet sekundy. Moje ciało coraz bardziej ulegało jemu i jego dotykowi. Zniżałam się układając zaraz pod nim. Nasze oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Brakowało mi powietrza w płucach, mimo wszystko nie chciałam przerywać. Było tak cudownie. Jego dłonie błądziły po moim brzuchu bez żadnego celu. Podciągnął moja koszulkę na wysokość mostka.

-Kris... - mruknęłam w maleńkiej przerwie pomiędzy jego pocałunkami. Mruknął jedynie niezadowolony w odpowiedzi.

Przejechał językiem po mojej dolnej wardze. Rozchyliłam je dając mu większy dostęp. Dumny uśmieszek wystąpił na jego twarzy, nim pogłębił pocałunek. Nowa fala dreszczy przebiegła po moim kręgosłupie. Uniósł moją brodę dwoma palcami, ułatwiając sobie zadanie sprawiania mi jeszcze większej przyjemności. Pod wpływem dotyku jego drugiej dłoni, która podciągała mnie ku górze, czułam jak się wręcz rozpuszczam. Ciepło uderzyło mi do głowy, ale jedyne co odczuwałam to nieziemską rozkosz.

Jęknęłam cicho, gdy jego język otarł się o mój. Przejął dowodzenie i zaczął nade mną dominować. Jakby nie robił tego wcześniej. Zwiedzał moje podniebienie, jakby było jakimś zabytkowym miastem. Ciepło, które jeszcze przed chwilą mi dokuczało, teraz było przyjemne. Czułam znajomy ból w brzuchu, zwany motylkami. A może było to coś innego? Nie dałam rady nawet dobrze się zastanowić, gdyż Kristian mocno napierał swoim językiem.

Migdaliliśmy się dobre paręnaście minut. Po tym czasie zaczął spowalniać. Musnął na koniec moje usta delikatnie, jakby machnięcie skrzydeł motyla. Nasze ciepłe oddechy mieszały się ze sobą. Oparł swoje czoło o moje i przymknął delikatnie powieki. Moje dłonie drżały opierając się o jego tors. Moja koszulka podciągnięta była do góry, LEDWO zakrywała moje piersi. Poczułam jak ciepły rumieniec spowija moje policzki. Otarł się głową o moje ucho, kryjąc śmiech.

-Wróć do mnie. - szepnął tonem nie znoszącym sprzeciwu. Szczęka mi drżała. Dłonie zacisnęły się na jego koszulce. Uśmiechnęłam się, czując jak jego włosy delikatnie łaskotają mnie po policzku. On żądał, a ja nie wiedzieć czemu byłam temu przeciwna.

Porwanie II Kristian KostovOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz