~Ratchet~
Razem z Optimusem przenieśliśmy Blade do laboratorium. Wcześniej zespawałem moją ranę, więc mogę zająć się teraz Starblade. Oby jak najszybciej się przebudziła...«Kilka dni później»
~Starblade~Ciemność... To jedyne co teraz mam w głowie. Przelatują mi wspomnienia sprzed ostatnich tygodni, po których znowu następuje mrok... Jednak te wspomnienia są jak przez mgłę - niepełne. Widzę urywki tego, co się działo. Ale potem jest ciemność... Słyszę czyjąś rozmowę, ale nie potrafię rozpoznać głosów. Nie mogę otworzyć optyk, ani się odezwać. Próbuje wstać, ale na marne. Czuję, jak coś blokuje moje ruchy. W końcu udaje mi się przejrzeć, ale oślepiają mnie lampy. Gdzie ja jestem?... Rozejrzałam się dookoła i w oddali zauważyłam dwa transformery, rozmawiające ze sobą. Jeden z nich, sądząc po budowie i zbroi, jest botką i chyba kłóci się z tym drugim. Nie wiem o co. Zielony Bot zauważył, że się obudziłam i natychmiast przybiegł do mnie.
- Blade'y! Nawet nie wiesz jak się martwiłem. Bałem się, że cię stracę...
"Blade'y"? Nic nie pamiętam... Nie znam nawet własnego imienia, ani frakcji... A najgorsze jest to, że nie mogę się odezwać. Mam tyle pytań, ale nie mogę wydusić z siebie choćby słowa.
- Wiem, że pewnie chcesz coś powiedzieć... Pracuję nad tym... Niełatwo jest zdobyć nowy przetwornik mowy.
Jak to "nowy"? Co się stało wtedy ze starym? I kim jest tak właściwie ten Transformer? Nie mogę sobie go przypomnieć... To jest takie irytujące.
Po chwili, do pomieszczenia wszedł drugi, o wiele wyższy, zgaduję, że Autobot, od poprzedniego. Miał czerwony lakier z granatowymi płomieniami. Mimo, że nie znam ich, a bynajmniej nie pamiętam, czuję się... bezpieczna? Sama nie wiem czemu, ale tak jest...
- Jak się czuje? -zadał pytanie ten większy do, zdaje się, swojego przyjaciela.
- Narazie jej stan jest dobry, ale niepokoi mnie zbyt wysoki, nawet jak na nią, poziom Mrocznego Energonu. Ale wydaje się mieć to pod kontrolą. Uważasz, że możemy już ją uwolnić, Optimusie?
Optimus, o ile się nie mylę, bez wahania kiwnął głową i podszedł do mnie.
Momentalnie spięłam wszystkie siłowniki. On najwyraźniej to zauważył, ponieważ uśmiechnął się przyjaźnie do mnie, mówiąc:
- Spokojnie, nie zamierzam cię skrzywdzić, siostrzyczko. Nigdy bym tego nie zrobił.
To... To jest mój... Brat? Nie.. nie pamiętam. Ale nawet gdybym nie chciała mu zaufać, nie mam chyba innego wyjścia. Jeśli nie skłamał, uwolni mnie. Wtedy będę mogła mieć pewność, że na prawdę chce mi pomóc.
I się nie myliłam. Odpiął moje ręce i nogi i pomógł wstać.
- Wszyscy martwiliśmy się o ciebie. Dobrze, że już wróciłaś - znowu posłał mi uśmiech. - Gdyby coś ci się stało... Nigdy bym sobie tego nie wybaczył.
Ja tylko lekko skinęłam głową na znak, że rozumiem. Wstając na nogi, prawie upadłam na podłogę, ale uratował mnie przed tym ten drugi Bot, którego imienia wciąż nie znam.
- Ostrożnie, nie odzyskałaś jeszcze wszystkich sił.
Przełożył moją rękę przez swoją szyję, a drugą ręką trzymał mnie w pasie, abym nie upadła.
- Ktoś chce ciebie zobaczyć i chyba zabije mnie, jeśli zaraz tego nie zrobi -zaśmiał się Zielony i zaczął prowadzić mnie w bliżej nie znanym mi kierunku.
Po dotarciu na miejsce, co zajęło nam trochę czasu, byliśmy na dworze. Promienie słońca mnie oślepiały, ale kiedy optyka przyzwyczaja się do jasności, zobaczyłam Botkę.
Była dość niska, ale widać było z daleka, że to wojowniczka. Świadczyły o tym różne blizny. Niektóre stare, a niektóre, można by powiedzieć, dopiero co "zdobyte". Jedna z nich, najbardziej rzucająca się w oczy, zaczynała się na czole, przechodziła przez lewe oko, a kończyła się na policzku. Były to trzy, długie, wąskie ślady. Jej lakier był szaro-fioletowy z czarnymi elementami. Oczy miała czerwone, niczym ogień. Jej palce były zakończone ostrymi szponami.
Był tam również młody Predacon. Był ciemno szary z czerwonym grzbietem, tyłem szyi i głowy idącym między oczami aż po koniec pyska, a brzuch, "pętelki" wokół oczu i skrzydła były białe. Nie miał typowych przednich łap, a zastępowały mu je szpony na skrzydłach. Na głowie miał liczne rogi i kolce różnego rodzaju. Ogon zakończony był ostrym grotem, jak u strzały. Jego oczy również były czerwone.
Kiedy tylko z pomocą zielonego Autobota do nich podeszłam, widać było, że, sądząc po insygniach, Decepticonka miała ochotę rzucić się na mnie i nigdy nie wypuszczać z objęć. Ale widząc mój stan, który nie był najlepszy, powstrzymywała się. Zamiast tego powiedziała:
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz, rozumiemy się?
Jej głos brzmiał surowo, ale i ciepło... Ja miałam nie wzruszoną minę.
- Ona nic nie pamięta... - odezwał się Zielony. - I nadal nie może mówić.
- Naprawdę mnie nie pamiętasz? Star, przyjaźnimy się od dziecka.
Gdy powiedziała to imię, wszystko zaczęło wracać... Baza orbitalna, tortury, ludzie, Ratchet, Smokescreen...
Momentalnie miałam łzy w optyce. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć na medyka. Ratch... Po chwili patrzenia w jego niebieskie tęczówki, nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go. On na początku był lekko zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek i objął mnie w talii.
- Ekhem, ja wciąż tu jestem i czekam na tulasa - rzuciła Star z wyrzutem, patrząc na nas.
Ja, nie zwracając uwagi na pocharataną nogę, podeszłam bliżej niej i na tyle mocno, na ile mogłam, uściskałam ją.
- Tak lepiej - dopowiedziała, uśmiechając się. - Dobra, a teraz... Pamiętasz Darklightninga, co nie?
Oderwałam się od przyjaciółki i odwróciłam się w stronę młodego Predacona. Darky, jakbym mogła o nim zapomnieć?
Z lekkim trudem usiadłam na ziemi i dałam znak ręką, aby Mały podszedł do mnie. Posłusznie wykonał polecenie, a ja zaczęłam go głaskać. Tak dawno go nie widziałam... A wszystko przez Megatronusa. Zapłaci mi za to. Gdy tylko odzyskam siły, osobiście wyrwę mu Iskrę.
- Ale proszę, nie przemęczaj się. Ja muszę sprawdzić coś w laboratorium, ale możesz jeszcze tu zostać. Star, ty masz dopilnować, aby za dokładnie dziesięć minut leżała już u mnie. Będę musiał jeszcze ją dokładnie zbadać - powiedział Ratch i podszedł do mnie, całując w policzek, aby następnie zniknąć w hangarze.
Przez te dziesięć minut, Star opowiadała mi co się działo u Autobotów, kiedy ja byłam pod kontrolą wroga. Tyle mnie ominęło... Ale już nie dopuszczę, aby to się powtórzyło. Już nie.
Strzeż się, Megatronusie. Niedługo nadejdzie twój czas, a ja ani myślę, aby cię oszczędzić.
------------------------------------------------------
Uwaga, uwaga! Równe tysiąc słów! Kto się cieszy, że jest rozdział? W ogóle ktoś jeszcze czekał na rozdziały? :/
I mam info! Oficjalnie odwieszam tę książkę! Wena wróciła, poukładałam sobie wszystko i, pomimo trzeciej klasy gimnazjum, mam czas na pisanie. Kto się cieszy? XD
Gorąco pozdrawiam wszystkich, którzy cierpliwie czekali i nie usunęli tej książki z listy lektur :*
Do zobaczenia w następnym rozdziale! 👊
CZYTASZ
Transformers | Nowy Dom, Ziemia
FanfictionOkładka wykonana przez: AgaS223 Kontynuacja opowieści ,,Transformers | Nowy Cybertron''. Tym razem akcja dzieje się na planecie zwanej Ziemia. Czasy pokoju minęły. Cybertron został zniszczony przez Megatrona. My, Autoboty, znajdujemy nowych przyjaci...