Zayn cz.1

357 5 0
                                    

          Wprowadziłam się do Londynu zaraz po tym jak moja ciocia, którą kochałam bardziej niż własną matkę, zmarła. Było mi strasznie ciężko, bo to ona pomagała mi w najcięższych dla mnie chwilach. Pomagała mi w wychowywaniu mojej 9 miesięcznej córeczki. Tak, mam córkę o imieniu Anne. Po stracie cioci nie mogłam się pozbierać. Ciocia nauczyła mnie jak należy zajmować i opiekować się małymi dziećmi. Wiele jej zawdzięczam. Pewnie zastanawiacie się co z moimi rodzicami? Oni się mnie wyrzekli, powiedzieli że nie jestem godna być ich córką i że nie chce mnie znać. Zrobili to gdy dowiedzieli się że jestem w ciąży. Wtedy mogłam liczyć tylko na ciocie. Ojciec dziecka? Nie mam z nim kontaktu, postąpił tak samo jak moi rodzice. Gdy dowiedział się o dziecku rzucił mnie.

          Tak wiec zaczynam nowe życie z dala od tych powalonych ludzi. Mam tylko nadzieje że ciocia jest przy mnie i czuwa nad Anne. Mam małe mieszkanie, które zupełnie wystarcza dla mnie i Anne. Znalazłam prace w kawiarni. W czasie gdy ja pracuje Anne jest w żłobku. Nie chciałam jej nigdzie dawać, ale nie miałam innego wyjścia, bo przecież nie zostawię malej dziewczynki samej w domu. Sama zająć się nią nie mogę, bo z czegoś trzeba żyć. Pracuje po osiem godzin dziennie oprócz weekendów. Anne jest w żłobku do szesnastej, więc mam po pracy półtorej godziny na załatwienie spraw których nie mogę załatwić kiedy indziej.

           Dzisiaj w kawiarni jest bardzo dużo ludzi. Stoję za ladą i z przyklejonym uśmiechem obsługuje klientów. W pewnym momencie do kawiarni wszedł wysoki, przystojny chłopak w czarnych włosach. Na jego rękach dostrzegłam dużo tatuaży które tworzyły idealną całość.

J: Dzień dobry. W czym mogę służyć? - uśmiechnęłam się do niego.

Ch: Cześć, poproszę Latte i twój numer telefonu. - zachichotałam pod nosem i wzięłam się za przygotowywanie zamówienia.


J: Proszę oto twoja kawa i paragon. Tylko go nie zgub bo drugi raz ci nie podam. - uśmiechnęłam sie znacząco. Na paragonie zapisałam swój numer telefonu. Chłopak na niego spojrzał i się zaśmiał.


Ch: Jestem Zayn.


J: Adrianna.


Z: To... Adrianna może gdzieś się razem wybierzemy? - zapytał z nadzieją


J: Nie mogę teraz. Pracuje...


Z: A o której kończysz? - spojrzałam na zegarek


J: Za pół godziny.


Z: Super. Poczekam. - ładnie się uśmiechnął


J: Pewnie masz mnóstwo innych, ciekawszych rzeczy do robienia niż czekanie na mnie.


Z: Nie sądze. Posiedzę i poczekam. - uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do pracy. Przez ten czas czułam na sobie wzrok chłopaka. Kilka razy nasze spojrzenia się spotkały. Za każdym razem posyłałam mu uśmiech, tak samo jak on. W jego oczach było widać tańczące iskierki, były takie radosne. Szczerze mówiąc mogłabym wpatrywać się w nie godzinami.


J: Ok, skończyłam prace. - stanęłam obok niego. Od razu się podniósł i przywitał ślicznym uśmiechem.


Z: Świetnie, to chodźmy. - wyszliśmy z kawiarni, skierowaliśmy się w stronę parku.


Imaginy o One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz