#1 Harry

1K 14 0
                                    

- Jesteś tylko pieprzonym zdrajcą! - rozległ się pierwszy krzyk z ust Adelaide. Złapała za wazon i rzuciła nim w Harrego, jednak ostatecznie rozbił się o ścianę - Mam ciebie dość! Olewasz mnie, wolisz pisać sms-ki ze swoją Destiny! - rzucała w niego czym popadnie, a jednak on próbował do niej podejść - Znikasz wieczorami w wracasz w nocy jak gdyby nigdy nic! Ładnie to tak pieprzyć się z kimś, za plecami swojej dziewczyny? Ja ci nie wystarczam?! Czy z Destiny pieprzy ci się lepiej?! - hałas jaki wydawała był okropny. Nie obchodziło ją to, że obudzi domowników. Była zła na Harrego. Właśnie chciała rzucić w niego ich wspólnym zdjęciem, kiedy on delikatnie złapał je i przytulił do siebie swoją dziewczynę. Rozległ się szloch Adelaide.
- Nienawidzę Cię - wrzeszczała, a on delikatnie gładził ją po plecach. Naprawdę bolało ją zachowanie Harrego. Wziął ją na recę i położył na łóżku, kładąc się koło niej. Roztrzęsiona dziewczyna wtuliła się w jego koszulkę i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
- Fajnie ci się pieprzyło kiedy ja tutaj odchodziłam kolejny raz od zmysłów? Czy jesteś zadowolony faktem, że tak cholernie mocno cię kocham i nie potrafię z tobą zerwać? Dobrze ci się żyje lecąc na dwa fronty? Dobrze ci z faktem, że ranisz mnie?! - zadawała setki pytań, na które Harry i tak nie miał odpowiadać. Ścisnął bardziej zapłakaną dziewczynę - Jesteś pojebany!
- Nigdy Adelaide już cię nie zdradziłem. Kocham cię - pocałował ją leciutko w głowę. Dziewczyna była zbyt wyczerpana, żeby dalej się kłócić.
- Obiecaj mi, że nigdy nie pokochasz innej - szepnęła, kiedy opanował gniew.
- Nie mogę - powiedział. Zrozpaczona i zdezorientowana podniosła głowę.
- Dlaczego? - wydusiła z siebie, a po jej twarzy poleciały kolejne łzy.
- Bo kolejną, którą pokocham, będzie nasza córeczka - wyszeptał jej do ucha, wycierając jej łzy. Przeszły ją ciarki. Zanim się zdezorientowała już spała. Obudziła się rano. Harry'ego zwykle już dawno nie było, a jednak obejmował ją, głaszcząc jej rękę. Ich twarze dzieliły centymetry. Chłopak wpatrywał się w jej brązowe oczy, które tak kochał. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie przez niego płakała. A jednak, kolejny raz złamał dane słowo. Za każdym razem, kiedy widział, że płacze, czuł jak łamie mu się serce, bowiem ranił ją, cały swój świat. Nie był idealny, nadal nie mógł obszeć się dziewczyną, ale nigdy już nie dochodziło do zdrad. Nachalnie upijał się, na każdej imprezie, wracał późno do domu, a ona to wszystko znosiła. Była pod każdym względem idealna, chodź mówią, że ideałów nie ma. A jednak. We wszystkim co robiła, była idealna. Nawet teraz, gdy wczorajszy makijaż rozmazał jej oczy, które były całe podpuchnięte, wyglądała przepięknie. Musnął delikatnie jej wielkie usta, a ona się uśmiechnęła. Wstając, wziął ją na ręce i razem wzięli prysznic. Na dół zeszli ubrani, gdzie trzymając się cały czas za ręce, poszli do kuchni, jakby nic wczoraj się nie wydarzyło.
- Wczoraj było ostro, aż nawet Grace zaczęła płakać - zaśmiał się Zayn, a jego dziewczyna walnęła go po głowie. Adelaide usiadła naprzeciwko Grace i zaczęła jeść grzankę. Nie cierpiała kłócić się z Harrym też z tego powodu, że to odbijało się na domownikach. A ich kłótnie były codziennością.
- Adelaide, a może wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś razem? Musisz odreagować - tu dziewczyna Malika wściekło spojrzała na loczka, który stał, opierając się o blat.
- Dzisiaj nie mogę. Lucasowi znowu się pogorszyło, rodzice prosili mnie żebym przyjechała - westchnęła. Fakt, że jej czteroletni brat jest poważnie chory, jeszcze bardziej ją przygnębiał. Do tego te kłótnie z Harrym.
- Przykro mi - powiedziała i uścisnęła Adelaide dłoń. Uśmiechnęła się lekko. Po śniadaniu, poszła się szykować. Harry miał jechać z nią, miał ją zawieść. Wsiedli do samochodu. Oczywiście do jej chłopaka przychodziły sms, zapewne od Destiny.
- Proszę ciebie - powiedziała poirytowana - Nawet teraz jej odpisujesz! Czy ty w ogóle potrafisz chodź raz ją olać?
- Przestań Adelaide - powiedział wściekły.
- Wybacz, zapomniałam, że jeśli jej nie odpiszesz, obrazi się i nie będziesz mógł ją jebać!
- Przestań! - wrzasnął.
- No tak. Po co gadać z swoją dziewczyną, jak można pisać z Destiny? Co z tego, że rujnujesz swój związek, bo wolisz przelecieć Destiny?! - zaśmiała się ironicznie. Stanął samochodem na poboczu.
- Przestań w końcu pieprzyć głupoty! - wykrzyczał.
- Nie lubisz jak mówi ci się prawdę prosto w oczy? Bo pan Styles zawsze musi być święty! - powiedziała, na co Harry pod wpływem impulsu i zdenerwowania uderzył ją otwartą ręką w twarz. Momentalnie zamilkła, odpięła pasy i wyszła trzaskając drzwiami. Łapiąc się za policzek szła dalej.
- Przepraszam Adelaide - jej chłopak próbował ją odwrócić do siebie.
- Nie. Mam ciebie dość. Mam dość tej chorej miłości, tego chorego związku! - wrzasnęła i uderzyła go pięścią w klatkę piersiową - Ciekawe czy nasze dziecko też byś bił, bo mówiło by ci prawdę?! - widziała malującą się wściekłość na twarzy swojego mężczyzny. Złapał ją za rękę i siłą zaciągnął do samochodu. Od razu wrócił do domu i wepchnął ją do domu, po czym sam wyszedł.
- Pierdol się Styles, to koniec! - wrzasnęła za nim i z płaczem weszła na górę, widząc jak inni domownicy zamarli. Złapała za walizki i zaczęła ze złością wrzucać do niej swoje rzeczy.
- Adelaide - usłyszała za sobą głos Grace. Usiadła na rogu łóżka i ukryła twarz w dłoniach, po czym zaczęła głośno szlochać - Pogodzicie się, zobaczysz - usiadła koło niej i zaczęła głaskać ją po plecach, przytulając.
- Nie. To koniec. Jestem pojebaną idiotką, czepiającą się o głupie sms-y i spotkania jego z swoją byłą. To moja wina, zasłużyłam sobie na to żeby mnie bił - zaszlochała. Grace nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
- Harry cię bije? - zapytała, na co ona pokiwała głową.
- Dzisiaj znowu mnie zbił. Ale należy mi się. Za każdym razem jak podnosił na mnie rękę. Jestem tylko żałosną dziewczyną - Grace cały czas ją pocieszała. Wreszcie, kiedy jej koleżanka chciała zostać sama, zeszła na dół, a inni zaczęli ją o wszystko wypytywać.
- Sądzę, że to naprawdę koniec - powiedziała - Wiedzieliście, że Harry ją bije? - zapytała niepewnie. Wszyscy byli zszokowani. Zawsze miała jakieś siniaki, ale tłumaczyła się, że to wypadki w pracy, w stadninie. Wieczorem Harry jak zwykle wrócił późno. Nie był pijany, po prostu musiał odreagować sytuację długim spacerem. Kiedy otworzył drzwi do domu, zauważył Louisa z piwem. Usiedli na kanapie, przed telewizorem, popijając alkohol.
- Ile razy zdarzyło ci się bić Adelaide? - zapytał go prosto z mostu, wpatrując się w ekran telewizora. Loczek milczał - Dlaczego ją bijesz?
- Nie wiem. Działam pod wpływem chwili - westchnął.
- Zawsze kiedy widzieliśmy jakieś siniaki na jej ciele mówiliście, że to przez konie w stadninie. To nie prawda? - zapytał, na co on pokiwał głową - Odwiozłem Adelaide do rodziców. Wróci tutaj jeszcze po rzeczy - poinformował go przyjaciel - Będziesz miał szansę jeszcze to naprawić. Już mija rok, a wy cały czas się kłócicie. A wiesz dlaczego? To przez Destiny. Musisz wybrać. Nie rań Adelaide.
- To jakaś paranoja! To ona cały czas mi zarzuca, że ją cały czas zdradzam z Destiny, a ty ją bronisz!
- Harry, rok temu ją zdradziłeś. Dzień w dzień kłociliście się, bo nie potrafiłeś zerwać kontaktu z Destiny. Harry, Adelaide już odruchowo tak ma. Ma to już zapisane w psychice, przez twoje zachowanie. Przez tydzień chodziła z Grace do psychiatry i on stwierdził, że to uraz po wszystkim. A ty jeszcze bardziej ją w to pogłębiasz, bo masz kontakt z swoją byłą - powiedział. Harry nie wiedział o tym, że Adelaide była u psychiatry. I to wszystko przez niego.
Dwa tygodnie później.
Adelaide wróciła do domu. Czuła się zrelaksowana bez ciągłego kłócenia się z swoim chłopakiem. Od razu zaczęła pakować walizki, które były już w połowie zapakowane jej rzeczami.
- Adelaide - usłyszała dobrze znany jej głos. Nie odwróciła się, tylko dalej się pakowała - Posłuchaj mnie - złapał ją lekko za rękę i delikatnie pociągnął do siebie, na co ona odruchowo zacisnęła oczy. Czuł się strasznie widząc, że szykuje się na cios. Przez te dwa tygodnie zrozumiał, na czym mu naprawdę zależy.
- Adelaide - momentalnie w jego oczach pojawiły się łzy - Już nigdy, przenigdy cię nie uderzę - przytulił ją do siebie i pozwolił łzą spływać po policzkach - Już nigdy cię nie zranię. Nie mam już kontaktu z Destiny, żadnego. Tak strasznie cię przepraszam, że musiałaś przeze mnie cierpieć - pociągnął nosem - Jesteś dla mnie wszystkim, zrozumiałem, że kocham cię i nie potrafię bez ciebie żyć. Przepraszam, że byłem takim idiotą, że nadal gadałem z Destiny. Proszę wybacz mi, że cię biłem - wyszlochał. Adelaide była lekko zszokowana. Odsunęła się od niego i przetarła jego łzy, po czym sama zalała się łzami.
- Kocham cię Harry - wyszeptała i przytuliła go. Kiedy już się ogarnęli poszli razem na spacer. Dawno nie robili niczego razem. Wydawali się tacy szczęśliwi. Przez miesiąc próbowali odnowić to co było przedtem, oraz leczyli Adelaide u psychiatry. Harry postanowił jej się oświadczyć, a rok później na świat przyszedł Nicolas, ich pierwszy syn. Nareszcie przestali się kłócić, co cieszyło ich przyjaciół. Nareszcie byli szczęśliwi i kochali siebie na zabój.

Imaginy o One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz