Rozdział 5

526 29 6
                                    

~ poprzedniej nocy...

   Odziana na czarno postać, której twarz skryta była w kapturze szła pustymi ulicami Nowego Yorku. Szła? Nie, ta istota nie miała nóg. Unosiła się nocą, niczym duch, potwór spod łóżka, którymi matki straszą niegrzeczne dzieci.

- Czuję, że tu jesteś Yutha.- odezwała się postać przerażającym głosem, który był wręcz jednym długim sykiem, spojrzał w bok przekręcając swoją głowę, można było dostrzec tylko ukrywającą się w cieniu postać o czymś wielkim wystającym z pleców. - Wyjdź z cienia.

  Postać skrywająca się w cieniu posłusznie wyszła z ukrycia, była to niska piękna kobieta o kruczych włosach i niesamowitych fioletowych włosach, ale wyróżniało ją jedno. Z jej pleców wystawała para białych skrzydeł, z czego w lewym widoczna była blizna po zadanej ranie i od samego czubka do połowy skrzydła nie było piór, zdawało się jakby ktoś kiedyś próbował je spalić.

- Witaj, siostro.- odezwała się postać zdejmując kaptur, ukazała się twarz niegdyś przystojnego mężczyzny o kruczych włosach i tak samo nienaturalnie fioletowych oczach tylko jego miały wąskie źrenice niczym kot i zdawały się świecić w ciemnościach. Jego twarz natomiast szpeciła wielka czarna blizna niczym od uderzenia piorunem zaczynająca się na lewym policzku, a kończyła na czole tuż nad prawą brwią.

   ' Yithar. Co robisz w świecie ludzi?' ~ usłyszał jej głos w swoich myślach, na co uśmiechnął się szeroko ukazując ostro zakończone kły.

- To co ty, Yutha. Prowadzę śledztwo.


*

  Steve's P.O.V

- Co?! Mowy nie ma mowy, że będę współpracował z tym... tym... Świrem!!!- krzyknąłem nie pozwalając Hope wyjść zza moich pleców, Tony przewrócił oczami na moje zachowanie. Palant.

- Rozumiem twoje obawy, kapitanie. Sam nie ufam mojemu bratu, ale nie znam nikogo innego kto przeczytał tyle ksiąg o czarnej magii i istotach tak niebezpiecznych jak ta, z którą mamy do czynienia, niż mój brat- Loki.- powiedział Thor do mnie próbując załagodzić sytuację, lecz dalej nie byłem przekonany do tego pomysłu. No kurde, czy Gromowładny zapomniał co było ostatnio? Zapomniał o armii Chitauri?

- Wydaje mi się, że Thor ma trochę racji Kapitanie Rogers, nie mamy pojęcia z czym mamy do czynienia, a pomoc Lokiego może się przydać.

- Vision dobrze gada, kapitańciu. Musimy zaufać Jeleniowi, co nie znaczy, że nie przydzielimy mu opieki. Kto się zgłasza na ochotnika?- zapytał Tony na co zapanowała kompletna cisza, każdy patrzył na siebie nawzajem, nikt nie chce mieć z nim do czynienia... Aż do momentu gdy zza moich pleców wyszła fioletowo oka z wyciągniętą do góry ręką, na co westchnąłem z przerażeniem.-  Świetnie, Hope! Jarvis Was zaprowadzi do spec--

- Mowy nie ma! Chyba nie chcesz jej zostawić sam na sam z tym psycholem?! Tony pomyśl o tym racjonalnie, przecież wiesz do czego on jest zdolny!- powiedziałem oburzony jego kretynizmem, patrzyłem na niego wściekle aż poczułem drobną dłoń na ramieniu, spojrzałem na nią. W ten sposób chyba chciała mi przekazać, że da sobie radę. Westchnąłem bezradnie patrząc na jej szczenięce oczka, spojrzałem ostrzegająco na boga oszustw i kłamstw.- Niech będzie... Jeśli zrobisz jej krzywdę, jeśli choćby włos z głowy jej spadnie to zabiję Cię gołymi rękami.- ostrzegłem go, na co pokiwał zgodnie głową.

- Świetnie! Jarvis!

- Tak, sir?

- Zaprowadź Lokiego i Hope do specjalnego pokoju.

- Tak jest sir. Panienko Hope i panie Loki, proszę podążać za zielonymi strzałkami.- odezwał się do nich cybernetyczny głos na co zaraz na ziemi pojawiły się ów strzałki, czarnowłosa dała znać pół bogowi ręką aby szedł za nią co nieco zdziwiony uczynił i oboje znikli w windzie.


Loki's P.O.V

   Wszedłem za czarnowłosą do jakiejś metalowej maszyny, która jak tylko zamknęły się za nami drzwi ruszyła przed siebie, spojrzałem kątem oka na dziewczynę, zdawała się być młoda i tutaj musiałem przyznać rację myślom Puszki, jest naprawdę piękna. Ma bardzo jasną cerę, czarne włosy jak ja tylko dłuższe oraz piękne głęboko fioletowe oczy.

- Więc... Jesteś Hope, tak?- zapytałem chcąc rozwinąć rozmowę z dziewczyną, co nie jest do mnie zazwyczaj podobne. Pokiwała tylko głową w odpowiedzi.- Nie jesteś superbohaterką, mam rację? Jasne, że tak. Jesteś za drobna na bohaterkę, więc pewnie tylko pracujesz dla Puszki, racja"- i znów tylko pokiwała głową patrząc na mnie, musiała wysoko zadzierać głowę, jest naprawdę niska, jestem od niej wyższy chyba o dwie głowy.- Powiesz wreszcie coś?

  Pokiwała przecząco głową, chwyciła się za gardło i otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej krtani.

- Jesteś niema?- zapytałem na co smutno pokiwała głową, w międzyczasie maszyna zatrzymała się i zaczęliśmy iść korytarzem pełnym różnych pokoi, aż dotarliśmy do drzwi z napisem 'Na czarną godzinę'... Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne Puszczko. Weszliśmy do środka, było tu dużo miejsca, kuchnia, salon-jadalnia, dwa osobne łóżka, biurka i co najważniejsze szafki wypełnione po brzegi książkami. Dziewczyna uśmiechnęła się sama do siebie podchodząc do jednej z szafek i zaczęła przeglądać Midgardzką literaturę, aż do ręki wzięła jakąś książkę z napisem 'Romeo i Julia'. Usiadła na kanapie jakby nigdy nic i zaczęła czytać.

- Wiesz, że znam sposób aby móc się z tobą komunikować inaczej niż przez ciebie piszącą w notesie?- zapytałem gdy ta coś zaczęła pisać, pewnie z jakąś prośbą do mnie lub pytaniem. Spojrzała na mnie zaskoczona na co tylko uśmiechnąłem się szeroko.- Telepatia droga Midgardko. Potrafię czytać w myślach ludzi i nie tylko.

' Naprawdę?'~ usłyszałem w głowie jej delikatny głos przepełniony nadzieją. Urocze.

- Tak. Więc... Co tam pisałaś?

' Zastanawiałam się czy nie chciałbyś herbaty?'~ znów odezwał się w moim umyśle jej miły i przyjazny głos, czym mnie nie powiem zdezorientowała. 'Coś się stało?'~ znów się odezwała wstając z kanapy i patrząc na mnie zmartwionym głosem.

- N-nie, nic się nie stało.- skłamałem przybierając obojętny wyraz twarzy na co posłała mi ostre spojrzenie i po raz kolejny odezwała się w mojej głowie ~' Przecież widzę, wzroku jeszcze nie straciłam. Jak na boga kłamstw słaby z ciebie kłamczuch' - Ugh... Niech ci będzie, chodzi o to, że to trochę nowe... Wiesz, jesteś wobec mnie miła i martwisz się o mnie, do tej pory robiła to tylko moja matka.

 ' Przykro mi. Ja mam swoje zasady, a jedną z nich jest to, że "Nie oceniam książki po okładce czy nazwie"' ~ odezwała się kładąc mi rękę na ramieniu, uśmiechnąłem się do niej.

- Coś czuję, że jednak się dogadamy.- powiedziałem z pewnym uśmiechem samemu zaczynając szukać jakiejś ciekawej książki dla mnie...

Mute Avenger~ Avengers ffWhere stories live. Discover now