Rozdział 6

572 28 2
                                    

 Tony's P.O.V

- Słuchajcie, mamy problem.- odezwał się Bruce wchodząc do sali, spojrzałem na niego znad dokumentów o każdej ofierze, zawsze mężczyźni, zawsze Niemcy, zawsze Hydra.- I wydaje mi się, że całkiem poważny.

- Co tym razem?

- Liczniki linii magiofartykularnych* zwiększyły się bardzo.

- To normalne, poza Thorem przyleciał Loki.- odpowiedziała Jane Foster, tak Fury sprowadził tutaj całą ekipę z Selvigiem na czele.

- Też tak myślałem. Ale gdy zrobiłem dokładne obliczenia, wychodzi, że Loki ma trzy razy więcej mocy. Jakby było ich trzech, co jest nie możliwe bo z tego co mówi Gromowładny Odyn pobawił go mocy. W znacznej części.- Dodał po chwili, spojrzałem na wszystkich, wstałem i wręcz wyrwałem mu licznik, spojrzałem na niego.

- Jarvis!- krzyknąłem natychmiast usłyszałem odpowiedź mechanicznego robota.

- Tak, panie Stark?

- Pokaż obliczenia zwiększenia przesilenia magiofartykulacji miesiąc temu!- powiedziałem, z sufitu wysunął się ekran, pokazał się na nim wykres, linie zwiększały się do 10, a potem znów opadały i zwiększały się i opadały. Nie przekraczały 10 magiofartykulów*. ( Stark i Bruce potem wyjaśnią)

- Jarvis, pokaż z dnia pierwszego morderstwa przesilenia magiofartykulacji.- powiedział Bruce na ekran się zmienił, poczułem jak krew w żyłach mi się zmroziła, 25 magiofartykulów. - Pokaż wczorajsze.

- Tak jest, sir.- odpowiedział mu Jarvis, spojrzałem na ekran i wręcz poczułem jak dreszcz strachu przebiega po moim ciele. 100 magiofartykulów... Nigdy aż tyle nie osiągnęło!!!

- O mój boże...

- Rozumiem, że to znaczy coś złego?- zapytał Steve unosząc brwi w nie zrozumieniu, przewróciłem oczami w odpowiedzi, spojrzałem wymownie na Bannera, który westchnął w odpowiedzi kiwając głową.

- Promieniowanie linii magiofartykulacji to innymi słowy ślad pozostawiony przez osoby poza ziemskie, ślad magi nie widoczny dla oka, ale odczuwalny... Jest liczony w magiofartkulach, trochę jak centymetry.

- Do tej pory rekord zawyżeń promieniowania wynosił 56 magiofartykulów, to było wtedy gdy wszystkie światy stanęły w jednej linii. Doszło wtedy do ogromnych rozładowań przez co wszędzie roiło się od portali, pamiętasz Jane?- dopowiedział Selvig, dziewczyna Gromowładnego pokiwała w odpowiedzi, spojrzałem po wszystkich zebranych postanawiając się odezwać.

- Teraz wyniki badań wykazują, że promieniowanie przekracza 100 magiofartykulów, a nic z tego dobrego nie wyniknie. Z każdym dniem jest ich coraz więcej. Potrzebna nam będzie pomoc Lokiego, niech Jeleń odświeży pamięć bo jedziemy pokazać mu zwłoki wczorajszej ofiary.- powiedziałem wychodząc z sali.


Loki's P.O.V

 ~" I've got bad feelings with all this..." ~ spojrzałem na czarnowłosą i pokiwałem głową  zgadzając się z jej myślami.

- Dobrze, zobaczmy jak to wygląda...- powiedziałem gdy policjant odkrył ciało, poczułem jak krew odpływa mi od twarzy, spojrzałem na idiotę blondyneczkę.- Na Odyna...

- To jak Jelonku, wiesz kto jest winny śmierci?- przewróciłem oczami na komentarz blaszanej puszki, zacząłem przyglądać się pozostałościom człowieka.

- Wiem aż zbyt dobrze... Czytałem o tym w jednej z ksiąg... Dawno dawno temu, na samym początku wszystkiego istniały Cienie, żywiły się krwią wszystkiego co żyje, ale tylko tych, w których żyłach i duszy nie było nic a nic z światła- czyli dobroci. Wtedy miały władzę, siały grozę i śmierć... Aż do dnia Krwawego słońca. Wtedy zjednoczył się legion Strażników Światła, doszło do potężnej bitwy i bardzo krwawej, ale ostatecznie zło zostało pokonane... Jak widać jakieś z cieni przetrwały i czekały przez wiele miliardów lat, aż do teraz gdy niewielu zostało z strażników... Z tego co wyczytałem w bibliotekach Asgardu, wojnę przeżyli nieliczni z tysiąca strażników.

- Co mamy robić?- zapytała Wanda patrząc na mnie przestraszona, po raz pierwszy w życiu straciłem ochotę na kłamanie.

- Szczerze, nie mam pojęcia. Nie wiem czy oni w ogóle wciąż żyją... Wiadomo jedynie jak wyglądają.

- Jak?- zapytał kapitan pokrywka od śmietnika, posłałem mu ostrzegające spojrzenie. 

- Wy ludzie od wieków macie dziwny zwyczaj nazywania ich Aniołami.


~ Tej nocy...

- Nasz czas nadchodzi... Chwile chwały powrócą...- odezwał się jeden z ciemnych potworów, głos jego nie brzmiał jak ludzki, był jak mrożący krew w żyłach szepczący śmiech i zarazem syk węża.

- Będziemy znów władać, moi bracia. Ale w pierw trzeba się pozbyć strażników...- odezwał się ich przywódca, jego ciało już nie było tylko uśmiechniętą cienistą istotą, była bardziej człekokształtny a z jego głowy wystawały dwa rogi niczym u diabła, na głowie zaś spoczywała korona z czarnego złota zdobiły ją czarne diamenty. Spojrzał na bezgwiezdne niebo.- Nasz czas nadszedł... Dokończę twego dzieła tak jak obiecałem ojcze. Nie będzie już ŚWIATŁA!- krzyknął na co w odpowiedzi wszystkie inne potwory zaczęły śmiać się, przywódca spojrzał w dół uśmiechając się złowieszczo.- Lecz wpierw macie przyprowadzić JĄ do mnie... ONA należy do MNIE!



~ A gdy Krwawego Słońca wzejdzie blask na niebiosa,

  Grozy, zła i cienia władzy kresu przyjdzie czas,

  Światło rycerzy swych w dobro, miłość i równowagę  odzianych do walki zagna blask,

  Krew dobra i zła w ziemię wsiąknie, a wojna o Wszechświat zacznie się i wygra ją tylko jeden.

  Ogień Zagłady z Przeznaczeniem się spotkają w miejscu gdzie wszystko się rozpoczęło

i w ostatni ruszą bój.

 Jedno będzie miało w rękach swych- życie innych i życie swoje

Drugie zaś zagładę i miłość

Które wygra trudno orzec, żadne jednak szczęścia nie przyniesie...~



Mute Avenger~ Avengers ffWhere stories live. Discover now