Rozdział 8. "Ty wciąż masz chłopaka"

15 2 3
                                    

Możecie mieć mnie za totalną sukę, ale nic na to nie poradzę. Wiem, że zrywanie z kimś przez smsa nie jest zbyt dobrym pomysłem, ale nie chciałam jechać do Davida i robić tego osobiście. Wściekłby się, a wtedy często nad sobą nie panuje. Więc tak, po prostu wysłałam mu wiadomość, świadczącą o zakończeniu naszego związku z rocznym już stażem. Brzmię jak najokropniejsza osoba na świecie, ale ja naprawdę myślę, że to lepszy pomysł. Nie ma szans, że mnie przekona do zmiany zdania. Znaczy, nie minęło kilka minut, a już dzwonił. Ale ja nie odebrałam. Nie chciałam go słuchać. Nie potrafiłam. Pozostało mi mieć nadzieję, że nie przyjdzie i nie będzie mnie namawiał na powrót. Nie jestem aż tak bez uczuć, mogłabym mu ulec. I teraz chyba pozostało mi tylko porozmawiać z Lukiem. Bo nie wiem, czemu nie miałoby czegoś z tego być? Z nas? Nie mówię o związku na całe życie, przecież wyjeżdża. Ale po raz drugi stanęliśmy na swojej drodze. Nie wierzę w przeznaczenie, ale to nie może być przypadek. Ten ktoś u góry po prostu chciał, żebym znów stanęła z nim twarzą w twarz i zrozumiała, że o nim nie zapomniałam. Przecież możemy się czasem pocałować i potrzymać za ręce. Wystarczy, że się nie zakocham i po kłopocie. A chyba dam radę, co? Mam silną wolę, tak mi się wydaje. Więc zmieniłam koszulkę, bo obecna miała plamę od czekolady i czegoś, co wyglądało jak sos, ale nie miałam pewności i założyłam trampki. Daleko nie musiałam iść, chociaż trochę żałowałam. Może świeże powietrze dobrze wpłynęłoby na mój mózg i pomogło, bo aktualnie sama nie wiedziałam, co dzieje się w mojej głowie. Zapukałam do drzwi. Przyznam, dziwny był moment, gdy otworzyła mi nauczycielka matematyki. Wyglądała inaczej niż w szkole. Była ubrana w ubrania wyglądające na o wiele wygodniejsze, na dodatek jej bluzka ubrudzona była mąką. Pewnie robiła coś w kuchni, jak typowa mama. A na ustach miała szeroki uśmiech i chyba to dało mi odwagę, żeby się odezwać.

- Jest Luke? – zapytałam. Czułam się niezręcznie przed te kilka sekund, kiedy czekałam na odpowiedź.

- Tak, u siebie. Zawołać go, czy wolisz pójść do jego pokoju? – spytała. Traktowała mnie zupełnie inaczej, niż w miejscu, w którym pracowała. Nie byłam już tą gadatliwą uczennicą, tylko po prostu koleżanką jej syna.

- Musimy porozmawiać, więc w sumie mogę do niego iść – odparłam po chwili zastanowienia.

- Dobrze, więc wchodź do środka. I nie zdejmuj butów, podłoga jest wiecznie brudna, kiedy ma się w domu wyrośnięte zwierzę. Nasz pies też nie ułatwia zachowana czystości – zaśmiałam się na jej żart o Luke'u, sama nie wiem dlaczego – Idź na piętro, pierwsze drzwi po prawej.

Uciekłam stamtąd jak najszybciej. Wszystko w tym domu było takie eleganckie, białe, czyste. A ja wpakowałam się tam w spodniach z dziurami, rozciągniętym t-shircie i podniszczonych trampkach. Miałam wrażenie, że bardziej pasowałabym tam w jednej z moich sukienek i wysokich szpilach, ale nie lubiłam się tak ubierać po szkole. Właściwie wcale nie lubiłam się tak ubierać, ale społeczeństwo tego ode mnie wymagało. A to wcale nie jest takie wygodne, kiedyś nie pomyślałabym, że mogę ubierać się w ten sposób. Zawsze wolałam zwykłe spodnie i koszulki z logiem jakiegoś zespołu, który lubię. A teraz? Teraz codziennie w szkole wyglądałam jak nie ja. Pewnie Abbigail z przeszłości by mnie nie poznała. A na pewno nie byłaby zadowolona z tego, co się ze mną stało.

Zapukałam do jego drzwi, ale chyba mnie nie usłyszał, sądząc po braku reakcji. Z pomieszczenia słyszałam głośno grającą muzykę. Sleeping With Sirens - Better Off Dead, całkiem dobry gust. Ta piosenka zawsze kojarzyła mi się z mną z przeszłości, lubiłam ją. Powtórzyłam poprzednią czynność i teraz usłyszałam dźwięk, jakby coś upadało na podłogę. Potem ciche przeklnięcie i drzwi się otworzyły. Zobaczyłam Hemmingsa, który ewidentnie cierpiał z powodu bólu palca od stopy. Nawet nie spojrzał w moim kierunku, bo jego wzrok był skupiony na bolącej części jego ciała.

- Porozmawiamy? – zapytałam, zwracając na siebie jego uwagę.

Przez chwilę patrzył na mnie jak na kosmitkę, a potem usunął się, żebym weszła do środka. Jego pokój okazał się być typowym pokojem nastolatka. Wiecie o co chodzi. Brudny, myślę, że to najlepiej może to opisać.

- Więc? – zapytał, robią miejsce na łóżku, żebyśmy mogli usiąść. Mam na myśli, zdjął górę ubrań i położył na podłodze.

- Myślałam. Dużo. Nie będę owijać w bawełnę. Wiemy już, że moje uczucia względem ciebie... no wiesz, nie uległy większej zmianie. Pytanie, czy ty też coś do mnie, no wiesz.

Czułam się zagubiona. Ja. Abbigail Williams się stresowałam, bardziej, niż kiedykolwiek.

- Gdyby tak nie było, pewnie bym cię wtedy nie pocałował. Ale przecież ty wciąż masz chłopaka, twoje słowa. A ja nie chcę wyjść na chłopaka od podrywania cudzych dziewczyn. Męska strona szkoły już za mną chyba nie przepada.

- Od jakiś 10 minut nie mam. Poza tym nie mówię, że mamy być jakąś super parką. Chodzi o to, że... no wiesz. Możesz czasem wpaść, możemy się potrzymać za rękę, pocałować. Spędzać razem czas. Do tego się chyba nie zakochamy, więc nie ma problemu? – spieprzyłam, chociaż przygotowywałam tę wypowiedź od kilku godzin. To wszystko wyglądało inaczej w mojej głowie. Prawdopodobnie lepiej.

- Jest jeden problem – stwierdził.

Czyli to nie tak, nie kocha mnie. Nie chce tego. Cholera. Zrobiłam z siebie idiotkę. Cholera. Nie nie mówi, a ja chyba zaraz zejdę na zawał. Cholera.

- Jaki?

W moim głosie słychać było, że się denerwuję, wiedziałam o tym. Nie potrafiłam zapanować nad tym, że zaczęłam się trząść. Czułam, że zaraz się po prostu rozpłaczę, a on mnie wyrzuci, koniec pięknej historii dwojga zakochanych nastolatków. Tylko rozpacz i cierpienie.

- Ja już się zakochałem.


mam dość życia, ale chociaż chłopacy w mojej klasie są 11/10. jak u was?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

old love ♦ luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz