Rozdział 2. "Długa historia."

20 6 1
                                    

- Co to było?! – moja przyjaciółka podeszła do mnie wzburzona, kiedy tylko skończyła się lekcja i większość osób wyszło z klasy.

- O czym mówisz? – udałam, że nie wiem co ma na myśli. Po prostu nie chcę tłumaczyć jej całej historii mojej znajmości z Lukiem. To przywołuje wiele wspomnień, a na nie w moim życiu nie ma miejsca. Trzeba cieszyć się chwilą, tak?

- Nie udawaj, Abbie. Rozmawiałaś z tym nowym jakbyście byli starymi znajomymi! – powiedziała to na tyle głośno, że Hemmings odwrócił się w naszą stronę i zaśmiał. Marzia znowu spojrzała na mnie pytająco.

- Znam go, długa historia. Teraz to nieważne. Nie lubimy się, właściwie nie ma o czym mówić – skłamałam. Nienawidziłam jej oszukiwać, była taką niewinną osobą, ale nie może wiedzieć o tym, co łączyło mnie i Luke'a. Mogłaby zbyt wiele powiedzieć przy Davidzie, a ja miałabym przechlapane.

- Okej – w jej oczach widziałam, że nie wierzy. Miałam jeszcze nadzieję, że nie będzie drążyła tego tematu – Taka z ciebie wielka przyjaciółka.

Myślałam, że pęknie mi serce, kiedy widziałam jej wzrok. Była smutna, ale co się dziwić. Przyjaźnimy się, a ja chcę zataić przed nią prawdę. Może jeśli ją poproszę nikomu nie powie?

- Powiem ci, no dobra. Ale nie teraz, nie tutaj. Może wpadniesz do mnie po szkole, co?

Pękłam. Byłam zbyt słaba, ale ranienie kogoś, na kim mi zależy jest zbyt trudne.

- Masz karę po szkole, a później nie mam czasu. Ale może wpadnę jakoś w weekend? – zaproponowała.

- Jestem za.

I dopiero kiedy na jej twarzy zobaczyłam uśmiech, moje wyrzuty sumienia odeszły.


Reszta tego dnia mijała spokojnie. Miałam jedną, może dwie lekcje z dawnym „znajomym", ale nie odzywaliśmy się do siebie. Starałam się unikać jego spojrzenia, żeby nikt nie zauważył, ale czułam jego wzrok na sobie przez większość czasu. Zawsze kręcił się w pobliżu. Ja traktowałam go obojętnie, ale muszę przyznać, że chwilami chciałam wzbudzić w nim zazdrość i specjalnie całowałam się z moim chłopakiem na jego oczach. Musiałam mu pokazać, że mnie stracił i to, co było między nami umarło, gdy żegnaliśmy się nad oceanem, gdy po raz ostatni posmakował moich ust.

- Zrywamy się z ostatniej lekcji? – Mike stanął obok mnie z głupkowatym uśmiechem na ustach.

- Nie mogę – powiedziałam. Szczerze mówiąc chętnie bym poszła, ale niestety przez pewnego idiotę czekała mnie dodatkowa godzina, a nie specjalnie chciałam narażać się matematyczce. Musiała poznać mnie jako dobrą uczennicę, chociaż już chyba zepsułam swój wizerunek w jej oczach.

- Dlaczego? – David nie wiedział jeszcze o mojej karze.

- Abbie musi zostać po lekcjach – Marzia odpowiedziała za mnie, a ja miałam ochotę ją udusić.

- Co zrobiłaś? – zaśmiał się – Przeglądałaś insta na lekcji?

- Rozmawiała z tym nowym, a babka od matmy się wkurzyła i kazała im zostać, będą tam siedzieć codziennie przez tydzień.

Zawsze można liczyć na pomoc miłej przyjaciółki, która wszystko wyśpiewa waszemu chłopakowi. Zobaczcie ten ironiczny uśmiech. Widziałam, że brunet się zdenerwował. Nie lubił w moim towarzystwie chłopaków innych, niż jego koledzy do których ma zaufanie. Jest po prostu trochę zaborczy...

- On tylko chciał pożyczyć ołówek – postanowiłam wytłumaczyć tę sytuację, żeby nie być z góry na przegranej pozycji. Przecież można czasem nagiąć trochę prawdę, tak? Jeśli nikt od tego nie ginie, to jest dobre.

- To do później – rzucił oschłym tonem i razem z Michaelem poszli na angielski. Mnie czekała jeszcze fizyka, czujcie ten ból.

Trochę się spóźniłam, ale miałam szczęście po raz pierwszy tego dnia i pan Smith wszedł chwilę po mnie. Raz mi się upiekło.

Słuchałam nudnych słów nauczyciela, ale w mojej głowie był tylko pieprzony Luke Hemmings i świadomość, że spędzę z nim godzinę. To będzie niezręczne. Bałam się, że nadejdzie ten moment i w końcu porozmawiamy. Najgorsze było to, że wiedziałam, że nadal coś do niego czuję. Nie chciałam tego przed sobą przyznać, ale tak było. Mimo czasu, mimo że starałam się zapomnieć.

- Abbiegail? – pan Smith stał przed moją ławką i patrzył na mnie swoim przenikliwym wzrokiem.

- Tak, proszę pana? – zapytałam nie do końca zorientowana w sytuacji.

- Prosiłem, żebyś podała nam wynik z zadania 8. Przez cały czas pisałaś coś w zeszycie, rozwiązałaś zadanie, tak?

Cholera, improwizuj. Imrowizuj.

- Przepraszam, chyba nie zrozumiałam polecenia i nie poradziłam sobie z tym zadaniem. Próbowałam, ale nie wyszło mi.

Mogłabym dostać jakąś nagrodę dla najlepszej aktorki działającej w stresie.

- Proszę, pokaż mi zeszyt, postaram się zobaczyć, czego nie zrozumiałaś.

- To nie jest najlepszy...

Nauczyciel wziął mi zeszyt, a ja czułam, że jestem cała czerwona na twarzy. Tam wcale nie było zadań, tylko serca i rysunek mnie i Hemmingsa, naszego pożegnania. Często rysuję, kiedy o czymś myślę.

- To doskonale rozwiązane zadanie, wynik to 190.

Zdziwiłam się słysząc głos pana Smitha. Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się szeroko i mrugnął do mnie. Odłożył zeszyt na moją ławkę. Nie wydał mnie, chyba muszę mu podziękować. Spaliłabym się chyba ze wstydu, gdyby pokazał klasie mój rysunek. Uważaliby mnie za stukniętą.

Przez resztę zajęć, czyli ostatnie 15 minut starałam się skupiać. Nawet rozwiązywałam zadania. Kiedy wszyscy wyszli z klasy podeszłam do biurka nauczyciela.

- Chciałam panu podziękować, nie zwrócił mi pan uwagi, chociaż nie uważałam na lekcji.

- Nie ma za co, Abbigail. Widzę, że jesteś bardzo szczęśliwa z Davidem. Ten obrazek jak całujecie się na brzegu oceanu jest naprawdę piękny. Po prostu następnym razem skup się na swoim chłopaku w domu, nie w szkole.

- Uhm, to nie David jest na tym obrazku – spuściłam głowę, żeby zakryć włosami twarz. Niezręcznie.

- Przepraszam. W takim razie ktokolwiek to jest, mam nadzieję, że się wam powodzi.

- Jeszcze raz bardzo dziękuję. Do widzenia.

- Do widzenia.

To była najdziwniejsza rozmowa z nauczycielem w moim życiu, naprawdę. Teraz jeszcze trochę spędzonych chwil z Lukiem i mogę iść do domu.



to ff ssie prawie tak bardzo jak ja ok

old love ♦ luke hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz