Przez cały dzień w pracy nie mogę się skupić, ponieważ cały czas myślę o tym, jak przebiegnie moja dzisiejsza rozmowa z Oliverem? Czy przyzna się od razu, czy będzie wmawiał, że to kłamstwo. Zastanawiam się, co będzie mieć na swoje usprawiedliwienie, jeśli wyprze się moich oskarżeń. Wiem, że nie powinnam zaprzątać sobie tym głowy i skupić się na pracy, ale nie potrafię. Boję się tego, co przyniesie moja rozmowa z Oliverem, zwłaszcza, że zaraz po niej może się wszystko zmienić.
Za godzinę kończę pracę. Obecnie już naprawdę nie mam nic do zrobienia, więc zasiadam przy jedynym z komputerów i sprawdzam wiadomości, ponieważ obawiam się, że nie mogę pooglądać sobie The Walking Dead na służbowym komputerze. A w sumie obejrzenie szóstego sezonu do końca to jedno z moich obecnych marzeń.
W sumie chciałabym obejrzeć ten odcinek z Zaynem.
Gdy w końcu kończę pracę, zaczynam się bardziej stresować. Muszę napisać do Olivera, że chcę się z nim spotkać. Czy może lepiej po prostu iść do niego? Z tego stresu nawet nie umiem stwierdzić, co tak właściwie powinnam zrobić.
Ostatecznie jednak decyduję się zrobić wszystko spontanicznie, ponieważ tak będzie zdecydowanie najłatwiej. Lepiej nie planować nic w głowie, bo później zapewne po prostu nie wyjdzie.
W drodze powrotnej do domu wyciągam telefon i z lekkim zdenerwowaniem dzwonię do mojego chłopaka, który odbiera prawie od razu.
-Hm... Cześć, Oliver-mówię.-Cześć, kochanie, stało się coś?-pyta, więc prawdopodobnie brzmię tak źle jak się czuję.
-Właściwie to tak, ale wolę o tym porozmawiać nie przez telefon-stwierdzam.
-W porządku. Przyjdziesz do mnie, czy ja mam przyjść do ciebie?
-Muszę iść się przebrać do domu, więc będę u ciebie z pół godziny-mówię, odpowiadając tym samym na jego pytanie.
Mężczyzna zgadza się i kończymy tym samym rozmowę.
Idę szybko do domu, gdzie zmieniam ciuchy na luźniejsze i poprawiam makijaż. Biorę też tabletkę na uspokojenie, ponieważ mam wrażenie, że zaraz wybuchnę ze stresu. Mam nadzieję, że ta rozmowa wywieje wszystkie moje wątpliwości co do Olivera. Zastanawiam się, czy mężczyzna będzie się bronił. Aczkolwiek nie mam zamiaru mu tak szybko uwierzyć.
Wychodzę z domu i zmierzam w stronę mieszkania Olivera. Jestem tam po prawie pięciu minutach, ponieważ mieszka on bardzo niedaleko mnie. Pukam do drzwi, które otwiera mi mężczyzna.
Wchodzę do środka i wzdycham. Dasz radę, Melanie.
-Więc słucham, skarbie, co się stało?-pyta Oliver, kiedy obydwoje siadamy na fotelach naprzeciwko siebie.
Mam wrażenie, że żołądek podchodzi mi do gardła, kiedy zaczynam mówić, starając się nie jąkać.
-Ehh...-Znowu wzdycham.-Muszę ci się przyznać, że wczoraj wieczorem postanowiłam coś sprawdzić. Coś związanego z tobą i tymi twoimi wszystkimi prośbami, bym hackowała wszystko, co zechcesz. I, możliwe, iż wiesz, trafiłam na coś. Pisałam z jedynym z twoich, uh, nie wiem, klientów? Był to mężczyzna, któremu usunęłam film z kanału. Napisał mi, że na tym filmie znajdowały się dowody obciążające cię... Po prostu wiem, że sprzedajesz nielegalnie broń i materiały wybuchowe, Oliver.
Mężczyzna spogląda na mnie w zupełnym szoku.
-Melanie, czemu... sprawdziłaś mnie? Nie ufasz mi?-pyta, a ja czuję, że się rumienie.
-Po prostu to wszystko wydawało mi się dziwne-tłumaczę.-W sensie to, że chcesz bym hackowała ci jakieś konta, wcześniej nie tłumacząc mi jaki w tym jest w ogóle cel. Zastanawiało mnie też, czemu każdy próbuje mnie przed tobą ostrzec. Ja chciałam wiedzieć po prostu jakby... Na czym stoję.
Oliver powoli kiwa głową.
-Rozumiem. A więc chcesz powiedzieć, że to nikt inny, jak Thomas Lorn napisał ci, iż jestem bandytą, sprzedającym broń.-Uśmiecha się pod nosem.-W sumie dobrze wymyślił. Posłuchaj mnie, Melanie, kochanie, chodziłem z Lornem do szkoły i nigdy nie byliśmy w wielkiej przyjaźni, kiedyś między nami były spięcia, ale widzę, że on nie odpuszcza nawet kilka lat po fakcie, więc, no cóż, dobry jest, tylko przykro mi, że tak szybko mu uwierzyłaś.
Ah, więc Thomas Lorn kłamał?
-Ja... To wszystko wydawało mi się takie logiczne-staram się znowu wyjaśnić.
Czemu ja mu się właściwie tłumaczę?
-Logiczne wydawało ci się, że jakiś nieznajomy mówi prawdę, a nie ja?
Mrugam kilka razy. Oliver cały czas próbuje wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, co właściwie dobrze mu idzie. Jest już bliska płaczu przez to wszystko, co się dzieje. Sama już nie wiem, co powinnam w tej sytuacji zrobić.
-Wiesz, umiem myśleć i wszystko składało się w jedną, spójną całość, więc...-Nie kończę.
Uh, zdenerwowałam się. Chyba za bardzo daję sobą pomiatać. Własnemu chłopakowi, który właśnie w jakiś sposób drwi z moich podejrzeń, zamiast wszystko normalnie tłumaczyć.
-Ale teraz już znasz prawdę, więc nie musisz spoglądać na mnie, jakbym cię skrzywdził.
Właściwie to znam "prawdę". Ale kompletnie nie jestem do niej przekonana. Wydaję mi się, że Oliver coś ukrywa.
-Powiedz mi w takim razie, czemu większość osób, z którymi się spotykam, mówi mi, że powinnam na ciebie uważać?
Oliver opiera się o kanapę i wypuszcza powietrze.
-No jak spotykasz się z Zaynem Malikem to nie dziwie się, że każe ci na mnie uważać.
-Niby czemu?
-Bo jest idiotą, który myśli o posuwania każdej laski, jaką spotka.
No tak, gdzieś to już słyszałam.
-I dlatego każe mi na ciebie uważać?-pytam.
-Ta. Bo jesteś moją dziewczyną, a będąc nią chyba się z nim nie prześpisz, więc robi wszystko, abyśmy nie byli razem.
Cóż, jeszcze się z nim nie przespałam, nie martw się.
Mimo wszystko kręcę głową.
-Nie jestem przekonana, co do twoich słów, pozwól mi... Zastanowić się.
Oliver kiwa głową.
-W porządku. Skoro musisz.
Uśmiecham się do niego i dziękuję za zrozumienie.
Następnie wychodzę z jego mieszkania i wracam do swojego domu. Jest w nim, o dziwo, mój ojciec, którego widzę pierwszy raz od kilku tygodni. Nie zamierzam z nim jednak rozmawiać. Od razu skończy się to niepotrzebną mi dziś awanturą.
W domu postanawiam wziąć kąpiel, by zrelaksować się po dzisiejszym dniu, a następnie czytam książkę, ponieważ z tego wszystkiego już nie chcę mi się włączyć The Walking Dead. Dokończę sezon jutro po pracy.
Około godziny 23 przebieram się w piżamę i puszczam muzykę na swoich słuchawkach. Ustawiam budzik na 7 rano, wiedząc, że zaraz muszę iść spać. W pewnym momencie moje słuchanie muzyki przerywa wiadomość.
Zayn Malik: nie śpisz?
Ja: Jeszcze nie
I wtedy właśnie mężczyzna zaczyna do mnie dzwonić, więc odbieram.
-Słucham?-mówię.
-Melanie, o czym ty właściwie pisałaś wczoraj z tym Lornem?
Jestem zdziwiona jego pytaniem.
-Zapytałam go tylko, jaki był to film na YouTube. Wiesz, ten, który usunęłam-tłumaczę.
-Rozmawiałaś dziś z Oliverem?-pyta dalej Zayn.
-No tak-odpowiadam, coraz bardziej zdenerwowana. Chciałabym już mieć święty spokój.-Zayn, czy coś się stało
-Thomas Lorn nie żyje. Został zamordowany.
CZYTASZ
Like I Would ~Zayn~
FanfictionOn nie będzie cię kochać, tak jak ja. Fanfiction zawiera sceny dla osób dorosłych, wulgaryzmy oraz wykorzystywanie różnych używek. Nie czytaj, jeśli nie tolerujesz tej tematyki.