3

292 46 8
                                    

Budzę się w całkiem obcym miejscu, ale nie od razu rozpoznaję, że nie jest to mój dom. Dokładnie rozglądam się po pokoju, w którym się znajduję, ale nie umiem się zorientować, gdzie się znajduję. Obok siebie nie mam nawet telefonu.

Boże, co się dzieje...?

I nagle sobie przypominam. Jestem u Zayna, którego poznałam wczoraj. Mimowolnie spoglądam na swoją rękę. Opatrunek wciąż się na niej znajduje, a wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia są prawdziwe.

Wzdycham i przeczesuję ręką włosy. Muszę wracać do domu.

Ściągam z siebie kołdrę i wstaję z łóżka. Orientuję się wtedy, że nie wzięłam ze sobą telefonu z domu. Ciekawe jak to w ogóle możliwe. Raczej staram się nie wychodzić nigdzie bez niego.

Zmierzam w kierunku łazienki, tym razem tej, która jest w pokoju Zayna. Od razu spoglądam do lustra.

Wyglądam ohydnie bez makijażu.

Szłam tylko do sklepu, nic nie wzięłam ze sobą, a ci kolesie od tej strony mnie zaatakowali, nie mam kosmetyków, niczego, a wyglądam ohydnie. Mam nadzieję, że jest wcześnie, Zayn jeszcze śpi, a mnie nikt nie zauważy, kiedy będę wychodzić z jego domu. Jeszcze przez chwilę spoglądam na swoje odbicie w lustrze i stwierdzam, że muszę wziąć od niego rzeczy te, które mam teraz na sobie.

Wychodzę z łazienki, biorę swoje ciuchy z wczoraj i schodzę na dół. W sumie muszę poszukać jeszcze Zayna. Ale od razu go zauważam, śpi na kanapie w salonie. Podchodzę do niego. W sumie lepiej wygląda, kiedy nie ma tej ciągłej irytacji na twarzy i nie wkurwia się o wszystko. Postanawiam sprawdzić godzinę na telefonie, który leży obok jego głowy. Patrzę na nią szybko, ale zaraz odskakuję, ponieważ mężczyzna ma gołą laskę na tapecie.

-Super-mamroczę sama do siebie.

Ale wiem już, że jest godzina 8. Dość wcześnie się obudziłam, ale to dobrze. Mam nadzieję, że będę umiała trafić z tego miejsca do domu.

Obok telefonu Zayna znajduję jeszcze karteczkę z zapisanymi dziewięcioma cyframi. To pewnie jego numer, więc postanawiam go zabrać.

Ubieram buty i ruszam przed siebie. W domu pewnie nikt nie śpi. Nie chcę mi się tłumaczyć, co się stało, ale muszę na pewno wymyślić prawdopodobne kłamstwo. Jeszcze mi brakuję, żeby się dowiedzieli, co się stało.

Kiedy jestem przy drzwiach swojego domu już wiem, co dokładnie im powiem. Z drugiej jednak strony wciąż mam nadzieję, że śpią.

Wchodzę do domu. W środku panuje zupełna cisza. Udało się! Od razu idę do swojego pokoju, z którego biorę kosmetyki i ciuchy. Rozbieram się, wchodzę pod prysznic i długo się myję, wciąż uważając na swoją rękę. Następnie robię w miarę szybko makijaż, chociaż to "szybko" zamienia się w pół godziny, ale to norma. Ubieram się i wychodzę z łazienki, kierując się od razu do swojego pokoju, nie spotykając nikogo po drodze. Muszę ich unikać.

W pokoju siadam na łóżku. Sprawdzam telefon. Kilka nieodebranych połączeń od Olivera, a nawet od mamy. Wow, czyżby zorientowała się, że nie ma mnie w domu? Wchodzę na Facebooka i sprawdzam wszystkie wiadomości. Tallie pisze, że będzie w domu na weekend, Kendall, czyli moja przyjaciółka, pisze z pytaniem, czy żyję, a Oliver pyta się, czy może przyjść, bo mu się nudzi, aczkolwiek już troszkę za późno. Dostałam również jedno zaproszenie do znajomych. Od Zayna Malika.

W sumie to szybko poszło.

Akceptuję zaproszenie i zaczynam przeglądać profil mężczyzny, nic jednak mnie na nim nie zaskakuję. Ale podoba mi się jego zdjęcie profilowe. Nawet bardzo.

Przez następne kilka godzin siedzę w pokoju i nadrabiam odcinki The Walking Dead. Ale niestety przerywa mi to moja mama, która w końcu zaczyna być zainteresowana faktem, czy jej córka jest w domu, czy raczej jednak nie.

-Gdzie byłaś w nocy?-pyta, wchodząc do mojego pokoju i zamykając za sobą drzwi.

-Poza domem-odpowiadam, nie odrywając wzroku od laptopa.

-Czemu nikomu nie powiedziałaś?

-Ponieważ mam dwadzieścia jeden lat-wyjaśniam i wtedy patrzę na nią.

A wtedy ona zauważa moją rękę.

-Melanie Dailey!-wrzeszczy.-Co ty znowu zrobiłaś?

-Poszłam wczoraj do sklepu, prawda-zaczynam tłumaczyć i wzdycham.-I przecięłam sobie rękę, ponieważ na jakimś murku była rozbita butelka, a ja położyłam tam rękę. Pojechałam na pogotowie, a na noc zostałam u Olivera.

No prawie u Olivera.

Moja mama kiwa głową. Chce już nawet wyjść, ale jeszcze ją zatrzymuję.

-Idę teraz do Kendall-informuję, ponieważ mam zamiar iść oddać ciuchy Zaynowi

-Natalie przyjeżdża na weekend-mówi, wzrusza ramionami i wychodzi z mojego pokoju.

Odkładam laptop, a biorę teraz telefon. Piszę SMSa do Kendall, że jak coś to właśnie jestem u niej, ubieram bluzę i wychodzę z domu. Kiedy mam pewność, że już nikt z domu mnie nie usłyszy, wpisuję numer Zayna i do niego dzwonię. Odbiera od razu.

-Halo?

-Cześć, Zayn, to ja, Melanie, mogę przyjść, oddać Ci rzeczy?

Przez chwilę jest cisza.

-W zasadzie to za piętnaście minut możesz-odpowiada.

Zgadzam się i rozłączam rozmowę. Akurat droga z mojego do jego domu trwa dwadzieścia minut. Przez ten czas zastanawiam się, czy powinnam coś powiedzieć, jakieś podziękowania, cokolwiek, ale ostatecznie decyduję się na mówienie wszystkiego, co przyjedzie mi na myśl.

Okay, nie wszystkiego.

Na miejscu pukam do drzwi, które otwiera mi mężczyzna.

-Cześć-mówię i się uśmiecham.

-Zapraszam-odpowiada Zayn i odsuwa się od drzwi.

Też miło cię widzieć, Zayn.

-Przyszłam oddać ci ciuchy-mówię, siadając na kanapie.-I przy okazji podziękować za pomoc wczoraj. I że zaprowadziłeś mnie do Hery.

Kładę ciuchy na siedzeniu obok siebie. Wyprałam je, oczywiście.

-Nie ma sprawy-odpowiada.-Tylko nie wplątuj się w kolejne problemy i przestań hackować.

Wzdycham.

-Mówiłam ci już przecież, że nie mam pieniędzy, a moi rodzice pracy-odpowiadam i w tej chwili robi mi się głupio, chociaż nie wiem, dlaczego.

-Jest zawsze inne wyjście-stwierdza.-A poza tym wcale nie musisz słuchać twojego chłopaka, który każe ci hackować jakieś zjebane strony idiotycznych typów z Bradford. Zresztą, powtórzę się, ale twój facet to idiota, Melanie, wybacz, ale będę musiał już wyjść, ponieważ umówiłem się z chłopakami.

-Mój chłopak nie jest idiotą-bronię Olivera, ale wstaję z kanapy.-Nagle ci się tak spieszy. Wiem, że nie polubiłeś mnie, więc przepraszam, że przyszłam.-Wzruszam ramionami.

-Ja...-Zayn wyciąga rękę i przewraca oczami.-Nie powiedziałem przecież nic na temat przebywania z tobą, więc o co ci w tej chwili chodzi?

-Już chcesz się mnie pozbyć-odpowiadam i od razu robi mi się przykro.

-Boże, Melanie, rozmażesz się, nie płacz-prosi i przykłada dłoń do twarzy.

-Czemu boisz się łez?-pytam.

-Gówno prawda, nie boję się, ja... Odprowadzę się do domu.

Kiwam głową i idę za Zaynem do wyjścia. Droga ponownie trwa dwadzieścia minut, nawet pokazuję mu, gdzie mieszkam.

Żegnam się z nim i chcę już odchodzić, jednak on łapie mnie za rękę, przysuwa się i mówi:

-O wiele lepiej wyglądasz bez tak wielkiego makijażu. Chociaż z drugiej strony rzadziej płaczesz.

I odchodzi.

Like I Would ~Zayn~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz