Rozdział 4

482 50 2
                                    

- Podziemia..? Co to jest? - Boruto spojrzał z niezrozumieniem na Tadashego wyczekując wyjaśnienia.
- Bardzo złe miejsce. W tamtym miejscu przeprowadzano eksperymenty na ludziach i biju - granatowowłosy zmarszczył brwi na wspomnienia, które nagle postanowiły przypomnieć o swoim istnieniu.
- Biju..? - blondyn spuścił głowę próbując przypomnieć sobie o czymś.
- Kiedyś było głośno o porwaniach. Głównie ludzi, ale zdarzało się że uprowadzano potomków biju. Z tego co mi wiadomo Kurama oprócz Tomaryu miał jeszcze jednego syna... - Sarada odważyła się na wtrącenie.
- Tak... to prawda Sarada. Kilka lat temu Wioska Śniegu natknęła się na miejsce pobytu Podziemia. Uratowano wszystkie osoby znajdujące się tam. Może wiesz Sarada, gdzie teraz się znajdują? Wyglądasz na dobrze poinformowaną osobę - Tadashi spojrzał na Uchihe uśmiechając się lekko. Na twarz czarnowłosej wkradł się lekki rumieniec.
- Wiem o tym bardzo mało. Ponoć wszyscy pozostali w wiosce i od tamtej pory strzeżą ją - czarnowłosa odwróciła wzrok.
- To prawda. W tej wiosce znajduje się siedem potomków biju oraz trzy inne ocalałe osoby. Wiecie może dlaczego to się działo? Podziemia pragną stworzyć lub wyszkolić osobę silniejszą nawet od dziesięcioogoniastego. Jako, że Kurama miał syna, z ogromnym nawet jak na biju pokładem czakry, a na dodatek był dosyć młody, Podziemia uznały go za odpowiedni materiał na Bestię. Na szczęście chłopak mimo bolesnych eksperymentów oraz prania mózgu, pozostał przy zdrowym rozsądku i nie dał zapanować nad sobą - Tadashi ruszył w kierunku budynku administracyjnego. - Później powiem wam resztę historii ludzi znajdujących się kiedyś w Podziemiach. Aktualnie jednak pragnę zgłosić wasze przybycie wodzowi.

- Wróciliśmy! - granatowowłosy wszedł spokojnie do środka drewnianego budynku, a za nim szła czwórka osób.
Budynek z zewnątrz nie przyciągał zbytnio uwagi. Drzwi, kilka okien. Wewnątrz budynku znajdowała się mała kuchnia, salon, łazienka oraz kilka innych pomieszczeń. (Wybaczcie za ten "opis")
Tadashi wraz z drużyną z Liścia wszedł do salonu, na którego kanapie drzemał Tamotsu. Granatowowłosy pokręcił głową z dezaprobatą. Podszedł do Jedenastki i szturchnął go delikatnie.
- Kupiliśmy czarne deski, trzeba było je przyciąć... - szkarłatny przewrócił się na drugi bok.
Tadashi tym razem potrząsnął nim mocniej.
- Niech idą pod krzaki z tymi książkami... - Tamotsu nie ruszył się z miejsca.
Tadashi zepchnął go z sofy.
To poskutkowało.
- Co..? Już jesteście... - jednenaście podrapał się po głowie i ziewnął. - A miałem taki fajny sen.
- Tak wiem. Czarne deski i książki pod krzakami. Zajebisty po prostu.

Syn demona - Naruto ff (Porzucone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz