2

509 10 0
                                    

No i nastał kolejny dzień.
Leniwie wstałam i podeszłam do szafy. Dziś jest ciepło ale ja nie mogę chodzić w spodenkach czy podkoszulkach. Na całym ciele mam siniaki.
Wybrałam szare jeansy i białą bluzę.
Wykąpałam się, ubrałam i zeszłam na dół.
W salonie na kanapie spała Loren z tym przystojnym, nieznajomym chłopakiem. Na dywanie spał Nick a na nim jedna z tych dziewczyn z toną tapety.
Justin z Michael'em spali przytuleni do siebie koło telewizora. A druga dziewczyna z toną tapety spała na pufie.
Musieli się wczoraj nieźle opić.

W lodówce nie było nic do jedzenia.
Zrezygnowana wyszłam z domu.

Poszłam okrężną drogą prowadzącą przez park. Mam jeszcze 30 minut.

Nagle ktoś mnie potrącił i upadłam. Zobaczyłam na prawym rękawie bluzy plamę krwi. Podniosłam głowę i zobaczyłam bardzo przystojnego, niebieskookiego blondyna.

-Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedział i pomógł mi wstać.

- Nic się n-nie stało - złapałam się za łokieć co nie uszło uwadzę blondyna.

-Pokaż- podwinełam rękawek i zobaczyłam, że z łokcia leci krew.

-To nic takiego

-Chdź opatrze ci to - uśmiechnął się

-Nie terzeba, muszę już iść

-Owszem trzeba. Chodź - westchnęłam i poszłam za blondynem.

-Tak wogóle...to jestem Aron- wyciągnął do mnie dłoń i się uśmiechnął.

-Valeria - uścisnełam jego dłoń.

Po chwil doszliśmy do jego domu...a raczej willi. Była ogromna.

-Po schodach do góry. Trzecie drzwi po lewo. - powiedział kiedy weszliśmy. -zaraz przyjdę.

Jego pokój był ogromny podobnie jak wszystko w tym domu. Utrzymany był w kolorach czerni, szarości i bieli. Przy ścianie leżał duży, czarny, puchaty dywan, na którym stało dwuosobowe łóżko. Kołdra była czarna, poduszki białe. Po obu stronach stały szare szafki nocne, na których stały białe lamki. Na przeciwko było dużo szafek w kolorze szarym. Na szarych ścianach wisiały plakaty. Na przeciwko dzwi było duże okno i parapet, na którym była czarna poduszka, zapewne do siedzenia.
Jak na pokój dla chłopaka panował tu porządek.

Popatrzyłam na zegarek i była 7:52. Za 8 minut mam lekcje.
No ładnie. Jak Nick się dowie, że nie było mnie w szkole to już po mnie.

-Jestem - powiedział - wiesz co lepiej będzie jak się przebierzesz - podszedł do szafy i zaczął czegoś szukać.
Po chwil wyjął czarny podkoszulek z szarą czarszką na środku.

-Masz, tam jest łazienka - wskazał na szare drzwi obok szafek, których wcześniej nie zauwarzyłam. Wziełam podkoszulek i zamknełam się w łazience. Była w takich samych kolorach co pokój. Czarne kafelki. Biała wanna, prysznic, toaleta, umywalka i pralka. Szare szafki. Na umywalką wisiało ogromne lustro obtoczone lampami ledowymi.
Tylko teraz jest problem. On dał mi podkoszulek a przeciesz na rękach mam pełno siniaków.
Ściągnełam bluze i założyłam podkoszulek. Sięgał mi do połowy ud i lekko przed łokcie.

Niestety było widać siniaki. No trudno wzięłam bluze i wyszłam z łazienki. Aron leżał na łóżku a obok niego apteczka.
Usiadłam obok niego a on się podniósł.

-A te siniaki ?

-Yy...co? - wskazał na moje ręce.

-A no...yy..no bo...ja..spadłam wczoraj ze schodów- powiedziałam za szybko. W myślach przybiłam sobie piątkę z czołem. Jak ja mogłam wymyślić taką głupote?
Aron popatrzył na mnie i widać było, że mi nie uwierzył ale wzruszył ramionami i zabrał się za opatrywanie mojego łokcia.

-Skończone a teraz chodź, zjemy coś.

ARON

Wracałem właśnie ze sklepu kiedy jakiś idiota we mnie wpadł. Już miałem na niego nawrzeszcześ jak łazi ale moim oczom ukazała się wystraszona dziewczyna.

-Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedziałem i pomogłem jej wstać. Dziewczyna była niska, ubrana w białe trampki, szare jeansy i białą bluze. Zdziwiło mnie to bo dziś jest gorąco. Miała piękne, zielone oczy. Na jej małym nosku były duże czarne okulary. Nie była tapeciarą tak jak większość lasek. No bo w sumie to wogóle nie była wymalowana. Jej piękne, czarne włosy były związane w kitkę.

-Nic się n-nie stało- powiedziała cichutko i złapała się za łokieć. Pewnie musiała go obedrzeć przy upatku.

-Pokaż - chciałem jej podwinąć rękaw ale ona mnie wypszedziła. Z jej łokcia lała się krew.

-To nic takiego- jej głos drżał. Bała się...ale czego?

-Chodź, opatrze ci to.

-Nie trzeba. Muszę już iść - chciała mnie wyminąć ale uniemożliwiłem jej to.

-Owszem trzeba- uśmiechnąłem się do niej czego nie odwzajemniła. Wygląda na taką, która nigdy się nie uśmiecha. Weatchnęła, ale poszła za mną.

-Tak wogóle...to jestem Aron-przedstawiłem się kiedy byliśmy już nie daleko mojego domu.

-Valeria

Kiedy weszliśmy do domu pokierowałem ją gdzie ma iść a sam poszłem po apteczkę.
Jak weszedłem do mojego pokoju zobaczyłem, że dziewczyna chowała telefon do plecaka, którego nie wiem jakim cudem wcześniej nie zauważyłem. Ściągnąłem jej go z pleców i położyłem na biórko.
Podszedłem do szafy po jakiś najmniejszy podkoszulek jaki mam ale pewnie na nią i tak będzie o kilka rozmiarów za duży. Wyjąłem najmniejszy jaki miałem i podałem dziewczynie wskazując drzwi do łazienki.
Dziewczyna wróciła po jakiś 10 minutach. Kiedy siadła obok mnie zauważyłem na jej rękach mnóstwo siniaków i zadrapań. Zdziwiłem się bo jak ona mogła sobie coś zrobić. Taka mała i niewinna istota.

-A te siniaki?

-Yy...co? - wskazałem na jej ręce.

-A no...yy..no bo...ja..spadłam wczoraj ze schodów- powiedziała zabyt szybko. Po tym wiedziałem, że kłamie no ale pewnie i tak nie powie mi prawdy.

-Gotowe, a teraz chodź, zjemy coś. - dziewczyna niepewnie pokiwała głową.

New lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz