Siedzę sobie tak na ósmym piętrze,
Na twarzy czuję zimne powietrze.
Ocean, w który wbijam wzrok,
Jest tak wielki, że patrzę aż zapadnie zmrok.
Po zmroku, w ciemnościach, znajdziesz te betonowe miasto,
Którego światła rosną jak w piekarniku ciasto.
Gdy schodzę nocą i idę ulicami,
Nie mijam się z mężczyzn spojrzeniami.
Nad ranem wracam do hotelu,
Biorę koc, stawiam krzesło i zwracam twarz ku niemu.
Ponownie oglądam miasto, ale gdy nastaje dzień,
Jedni zaczynają, a drudzy kończą sen.
Widzę też te osoby jak ja,
Które patrzą i obserwują każdą z fal.30.07.2017

CZYTASZ
Pierwsze wiersze
PoetryWiersze, opowiastki i historyjki mojego własnego wymysłu. Niektóre z dedykacją dla pewnych osób. Inne pisane za prośbą