Czy ty masz bulimie?

44 5 2
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem brzucha i o dziwo w złym humorze. Nie wiedziałam jak mogłam być zła po tak wspaniałym poprzednim dniu. Ze mną jest coś serio nie tak.

Przeciągając się, rozejrzałam się po pokoju. Jake'a w nim nie było. Pewnie poszedł polować, w końcu też musi się czymś żywic.

Moje rozmyślenia przerwało burczenie w brzuchu. Postanowiłam  podnieść się z łóżka i zrobić coś z sobą. Niechętnie wykonałam tą czynność i pognałam do kuchni. Byłam tak głodna, że nie trudziłam się z przygotowaniem posiłku. Wzięłam z lodówki resztki wczorajszej pizzy, którą Jake sobie zamówił i wsadziłam ją do mikrofalówki. Ostatnio ciagle źle się odżywiam, dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.

Po skończonym "śniadaniu" stwierdziłam, że to idealny moment, by się zważyć. Nie pamietam kiedy to ostatnio robiłam. Ku mojemu zdziwieniu, nie znalazłam w tym domu wagi. Jak on może żyć bez wagi? Cóż, przeżyje i bez tego. Od razu po tym pognałam do lustra. Zaczęłam oglądać się z każdej strony.
Grubas. Nic nie warty pasztet. Wycedziłam to przez zęby z nienawiścią do siebie.

Zawsze miałam niską samoocenę, nienawidziłam siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zawsze miałam niską samoocenę, nienawidziłam siebie. Marzyłam o tym, by być szczupłą, niską blondynką o prostych włosach, z wielkim tyłkiem i piersiami. A miałam co? Wysoka decha. Byłam niczym kłoda. Kłoda z włosami w których ptaki mogłyby zamieszkać.

Nie wytrzymałam tego dłużej. Zawsze sobie powtarzałam, że żeby być piękną trzeba cierpieć, wiec często robiłam sobie głodówki. Należę jednak do dziewczyn, które kochają jedzenie, wiec długo tak nie pociągnęłam. Na szczęście mam internet, który poszerzył moje horyzonty i powiedział mi o czymś takim jak zwracanie jedzenia. Byłam od tego dosłownie uzależniona, można by powiedzieć, że wpadłam w bulimię. Niestety moja matka i Camilla szybko zareagowały i jakoś pomogły mi wyjść z tego "gówna". Szybko wróciłam do swojej dawnej wagi. Nie wiem dlaczego wszyscy mają to za coś złego. Byłam chuda. Byłam taka jak chciałam. Byłam szczęśliwa.

Bez dłuższego zbędnego zastanawiania się pobiegłam do łazienki i przykucnęłam przy muszli klozetowej. Wsadziłam dwa palce głęboko w gardło i szybko zwróciłam moje śniadanie.

- Lila?

O nie. To był Jake. Cholera dlaczego nie zamknęłam się na klucz? Mogłam pomyśleć, że w każdej chwili może wrócić. Ale spokojnie, przecież równie dobrze mogę być chora. Będę grała najlepiej jak umiem.

- Kotku, co się stało? - Zapytał kucając i powoli przybliżając się do mnie.
- N-nie nic. To po prostu ta wczorajsza kolacja - Mówiąc to desperancko się zaśmiałam. I po co mi ten śmiech?
-A, no rozumiem.

Czułam, że mi nie wierzy. Jednak nie chciałam się dłużej tłumaczyć i pogrążać skoro zostawił ten temat.

- Dziś w mieście jest festiwal. Pomyślałem, że może wybralibyśmy się? Jeśli oczywiście chcesz.
- Jeszcze się pytasz? Kocham festiwale! Czy będzie ktoś może grał?
- Tak. The weeknd, Justin Bieber, Littl...
- Justin Bieber!? Żartujesz??? - Na tą wiadomość zaczęłam skakać i piszczeć. Zawsze chciałam jechać na jego koncert, jednak zawsze były bardzo oddalone od mojego miasta.
- Spokojnie, haha. Tylko nie zemdlej mi tam jak go zobaczysz.
- Niczego nie obiecuje - Po tych słowach wtuliłam się w niego i wyszeptałam ciche dziękuje.

Never say neverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz