Jesteś tylko głupią niewolnicą.

68 3 3
                                    

- Chodziło mi o numer 7.

Jak to? Nie, to nie możliwe...On miał kupić ją, nie mnie! Ona nie może umrzeć, jest za młoda, za spokojna, za...dobra.

Z rozmyśleń wyrwał mnie Zayn, który prowadził mnie do wozu udającym się do mojego pana. Moja rozpacz nagle przeobraziła się w złość. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć w stronę mężczyzn.

- Ty kretynie! Miałeś kupić ją, nie mnie! Jesteś ślepy czy co? Ona jest 100x lepsza ode mnie!
- Jess jeśli natychmiast się nie uspokoisz, skończysz jak twoja mała koleżanka.
- Mówię tylko prawdę Zayn.
- Ostro, podoba mi się. W prawdzie trudno mi ją będzie wytresować, ale lubię wyzwania - Odezwał się chłopak.

Coraz bardziej mi grał na nerwach. Teraz jestem ostra tak? To zobaczymy co będzie później. Urządzę mu piekło w domu.

Po odprowadzeniu mnie do wozu, goryle Zayna przypięły mnie kajdankami do słupa. Chcą mieć pewność, że nie zwieje. Gdzie mam do kurwy zwiać skoro nie znam okolicy?!

Kiedy już poszli, postanowiłam się wyciszyć i odstresować przed najgorszym. Spotkaniem sam na sam z tym idiotą. Cóż, zawsze mógł mi się trafić jakiś szalony doktorek, który przeprowadzałby nade mną doświadczenia. On na takiego nie wyglądał, chociaż nigdy nie wiadomo.

Po rozmyślaniach o tajemniczym chłopaku, przypomniała mi się mama. Tak strasznie za nią tęsknie. Jestem ciekawa co teraz robi. Wie co się ze mną stało? Na pewno smutno musi jej być teraz samej. W końcu, w ciągu roku straciła dwie najbliższe jej osoby. Mam nadzieje, że da sobie sama rade. Mimo wszystko wciąż wierze, że jakoś wrócę do domu.

Z rozmyśleń wyciągnął mnie głośny trzask

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z rozmyśleń wyciągnął mnie głośny trzask. Ktoś otwarł drzwi wozu. Był to ochroniarz Zayna, który odpiął mnie od słupa. Nadal jednak miałam na rękach kajdanki.

Jesteśmy na miejscu - Oznajmił oschle ochroniarz, patrząc na mnie tępym wzrokiem. Wspominałam już, że nienawidzę tych ludzi?

Po wyjściu z pojazdu oślepił mnie blask słońca. Czułam się jak na tropikalnej wyspie. Większość terenu zajmował piasek, na którym rosły ogromne i piękne palmy. Po rozejrzeniu się ujrzałam coś niesamowitego. To był ocean. Zapierał dosłownie dech w piersiach. Miasteczko zamieszkiwało chyba mało ludzi. Znajdowało się tu tylko kilka domków oraz małe sklepiki.
Dom w którym miałam aktualnie mieszkać, był największy z nich. Chłopak musiał być naprawdę bogaty, na sam ogród pewnie wydał więcej niż moja rodzina na nasz dom.

Witaj Jake! - Krzyknął głośno ochroniarz wyprowadzając mnie z równowagi. A wiec tak on ma na imię..
- Cześć Bob. Pozwól, że zajmę się już tą dziewuchą - Z łobuzerskim uśmieszkiem natychmiast przeniósł wzrok na mnie.
- Ależ oczywiście, w końcu jest twoja.
- Nie! jestem niczyja - Po tych słowach dostałam od Boba w twarz.
- Od dziś należysz do Pana Jake'a i masz tak więcej nie mówić! - Od razu po tym pchnął mnie w stronę chłopaka i podał mu klucz od moich kajdanów.

- Gdyby była niegrzeczna, zawsze możesz jej je założyć.
- Nie ma potrzeby, przy mnie będzie na pewno grzeczna - Znowu przeniósł wzrok na mnie i zrobił ten swój głupi uśmiech.

Kiedy Bob odjechał, Jake wciąż miał oczy wlepione we mnie. Wydawało mi się, że analizuje moją każdą cześć ciała. Wyprowadzało mnie to z równowagi.

- Dlaczego się na mnie gapisz?
- Ciesz się, że tylko się gapie - Co to miało znaczyć? Ten człowiek jest nienormalny!

- Gdzie moje maniery, zapomniałem się przedstawić. Możesz mówić do mnie Ja...
- Wiem jak się nazywasz! Nie jestem głucha, słyszałam, gdy Bob się do Ciebie zwracał.
- Czasami powinnaś trzymać język za zębami, Jess. Ciesz się, że dziś mam humor.
- Nie jestem Jess, mam na imię Lila...
- Nie interesuje mnie twoje prawdziwe imię, Zayn powiedział mi, że jesteś Jess i tak ma zostać. Chodź to pokaże Ci, gdzie będziesz spać.

Chłopak odpiął moje kajdany, a następnie oprowadził po domu. Wnętrze było tak samo bogato urządzone jak zewnątrz budynku. Wszystko na razie wydawało się okej, sądziłam, że będę mieszkać w piwnicy lub coś w tym stylu.

- To nasza sypialnia.

Zaraz zaraz... Czy on powiedział nasza?! Nie, błagam, przesłyszało mi się. Faktycznie, w pokoju znajdowało się wielkie łoże małżeńskie.

-Ehm, słucham!? Jaka znowu nasza, nie będę z Tobą spać! - Po moim oburzeniu dostałam od Jake'a po raz pierwszy w twarz.
- Nie zrozumiałaś słów Boba? Jesteś teraz moja. Jesteś niczym. Musisz robić wszystko czego zapragnę, jesteś tylko głupią niewolnicą.

Poczułam ból. Nie przez spoliczkowanie. Jego słowa mnie zabolały. Jak to jestem niczym? Co on sobie wyobraża...

Chwila adrenaliny i złości dała mi siłę na ucieczkę. Bez zastanowienia zaczęłam biec. Dom był ogromny, nie wiedziałam gdzie jestem. Mogłam go słuchać, gdy mnie oprowadzał. Jake był tuż za mną. Niestety, znalazłam się w pomieszczeniu, z którego nie było wyjścia. Jedyna droga ucieczki była zamknięta. Widząc zbliżającego się chłopaka zamknęłam szybko drzwi wejściowe. Zaczęłam depresyjnie naciskać klamkę, krzyczeć i walić w drzwi. To nic nie dało. Slyszałam tylko jak Jake wali w drzwi. W końcu je wyłamał.

Chłopak momentalnie do mnie podbiegł, złapał i przyszpilił do zamkniętych drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chłopak momentalnie do mnie podbiegł, złapał i przyszpilił do zamkniętych drzwi.

Staliśmy tak przez kilka minut wpatrując się w siebie. Patrząc w jego oczy poczułam coś dziwnego. Zobaczyłam w nim dobro. Stop, o czym ty właśnie pomyślałaś? Halo, ziemia do Lilki, on właśnie Cię uderzył i nazwał niewolnicą, jest potworem. Jego oczy w ciągu sekundy zmieniły się znowu w te czarne i bezlitosne. Zrobił się spięty i zaczął ściskać mocniej moje nadgarstki.

-Chciałaś stąd uciec? Z tego domu nie da się uciec. Zostaniesz tu ze mną na zawsze.

Never say neverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz