Zamówione przez
m0use0ff
.
.
.
.- Uważaj! - Usłyszałem zza pleców i chwilę później leżałem na ziemi. Kilka centymetrów od mojej głowy przeleciał pocisk. Ze strachem spojrzałem na mojego wybawcę. Okazała się nim być brązowowłosa dziewczyna z dziwnym urządzeniem przymocowanym do klatki piersiowej. Czyżby była to następczyni Iron-Man'a?
- Uciekaj! - Krzyknęła i rzuciła się w stronę grupki osób.
Nie wiem czemu ale w tamtej chwili ucieczka wydawała mi się najmniej odpowiednim rozwiązaniem. Chciałem pomóc tej dziewczynie. Co jeżeli oni zrobią jej coś poważnego?
Chwyciłem kawałek drewna leżący niedaleko mnie i uderzyłem postać w kapturze w głowę. Osoba upadła a reszta ludzi uciekła. Nieznajoma pobiegła za trójką zbiegów a ja zostałem sam z nieprzytomnym człowiekiem. Odsunąłem się od jego ciała i usiadłem na ziemi.- Co ja mam z tobą zrobić? Pójść na policję? Związać cię? - Mówiłem do siebie.
Po kilkunastu minutach postanowiłem dłużej nie czekać i pójść poszukać dziewczyny na własną rękę. Kiedy oddaliłem się już kawałek od nieprzytomnego osobnika, poczułem przeszywający ból w okolicy brzucha. Spojrzałem w dół. Moja koszulka zaczęła nasiąkać krwią a ja upadłem z krzykiem na ziemię. Wtedy zobaczyłem tego człowieka. Stał nade mną z przerażającym uśmiechem. Jego twarz była pokryta wieloma bliznami a bluza była ubrudzona krwią, moją krwią. W dłoni trzymał nóż.
- Na co się tak gapisz? Nie pomyślałeś, że nie staje się plecami do nieprzytomnego nieznajomego? Jesteś żałosny! - Krzyknął.
Kiedy próbowałem zatamować krwawienie rzucił mną o ścianę i kucnął niedaleko mnie. Myślałem, że to mój koniec. W chwili gdy miałem już zemdleć usłyszałem czyjś głos.
- Reyes! Zostaw go! - Krzyknęła jakaś osoba w stronę mężczyzny a potem on zaczął uciekać. Inny szarowłosy osobnik zaczął za nim biec.
- Spokojnie! Kawaleria przybyła! - Powiedziała nieznajoma z uśmiechem jednak w jej oczach było widać strach. Odwzajemniłem uśmiech i chwilę później zemdlałem.
Otworzyłem oczy i ujrzałem biały sufit. Leżałem w łóżku podpięty do kroplówki. Podciągnąłem koszulkę i zobaczyłem mój zabandarzowany brzuch.
- Cudem przeżyłeś. - Usłyszałem od wchodzącej do sali blondynki.
- Co ci strzeliło do głowy aby rzucać się na uzbrojonego kryminaliste?! - Kobieta nie pochwalała mojego zachowania. Było mi głupio. Przeze mnie ten człowiek uciekł a tamta dziewczyna musiała się mną martwić. Nawet niewiem czy udało jej się złapać tamtą trójkę uciekinierów.
- Jednak twój stan się poprawia, nie ma żadnych powikłań po operacji, wszystko prawidłowo się zrasta. - Na jej twarzy zagościł ledwo widoczy uśmiech.
- Jak długo byłem nieprzytomny? - Zapytałem.
- Zaledwie tydzień. Wypiszę cię za dwa, oczywiście tylko jeżeli wszystko zrośnie się jak trzeba. Jeżeli gorzej się poczujesz natychmiast zgłaszaj to pielęgniarkom, rozumiesz? - Powiedziała z powagą. Pokiwałem głową w odpowiedzi a lekarka opuściła pomieszczenie. Spojrzałem na szafkę nocną. Stał tam sporych rozmiarów koszyk z łakociami oraz list. Szybko chwyciłem kartkę i zacząłem czytać.
Przepraszam, że przeze mnie trafiłeś do szpitala. Powinnam wcześniej sprawdzić czy w pobliżu nie ma ludzi. Mogłam Cię nie zostawiać sam na sam z Żniwiarzem. Myślałam, że zdążę złapać innych przedstawicieli Szponu zanim on się ocknie. Myliłam się. Rozdzielili się i nie zdołałam złapać ani jednego z nich. Usłyszałam krzyk i pobiegłam w jego kierunku. Wtedy zobaczyłam Cię na ziemi, całego w krwi. Dobrze, że mój stary dowódca był w pobliżu aby ruszyć za Twoim niedoszłym mordercą. Mam nadzieję, że Angela się Tobą dobrze zajęła i czujesz się już lepiej. Zaimponowałeś mi odwagą. W tamtej chwili nie przejmowałeś się własnym życiem, chciałeś mi pomóc. Chętnie się z Tobą jeszcze raz spotkam!
Dziękuję i przepraszam!
Lena OxtonZ uśmiechem na twarzy skończyłem czytać list, nie mogąc się doczekać następnego spotkania.
Zgodnie z obietnicą, po dwóch tygodniach wyszedłem ze szpitala. Przed budynkiem czekała na mnie Lena. Pomachałem jej na powitanie. Przez te dwa tygodnie często mnie odwiedzała dzięki czemu nie mogłem się nudzić. Jest naprawdę wspaniałą osobą. Mam nadzieję, że gdzieś w głębi duszy zależy jej na mnie tak bardzo, jak mi na niej.
------------------------------------------------------
618 słów. Mam nadzieję, że nie wyszło źle i podoba Ci się ten One-Shot. Zapraszam do zamawiania kolejnych One-Shotów! Bayo ;)