Rozdział 3

863 26 4
                                    

To właśnie dziś. Dziś idę po raz pierwszy do mojej pracy. Bardzo się tym stresuję, ale staram się jak najmniej o tym myśleć.

Obudziłam się dziś około 7.00 aby się nie spóźnić. Do pracy mam na 9.30, więc mam jeszcze trochę czasu, ale wolę być przed czasem.

Zaraz po przebudzeniu zeszłam na dół aby zrobić sobie śniadanie. Zwykłe płatki na mleku. Jadłam je bardzo wolno, ponieważ nie mam na cokolwiek ochoty. Gdy jestem zestresowana poprostu nie jestem głodna.
Zjadłam całą miskę aby nie umrzeć z głodu i pobiegłam na górę aby wziąść szybki prysznic.
Umyłam włosy moim ulubionym, truskawkowym szamponem a ciało  żelem do kąpieli. Po wyjściu wysuszyłam i lekko pokreciłam włosy.
Postanowiłam, że zrobię sobie  makijaż, aby nie był zbyt wyzywający.
Nałożyłam małą ilosć podkładu a wszystko utrwaliłam pudrem. Rzęsy pomalowałam tuszem a na usta nałożyłam beżową szminkę.

Podeszłam do szafy aby wziąść z niej mój dzisiejszy strój.
Nałożyłam na siebie idealnie wyprasowaną, białą koszulę, czarną ołówkową spódnice i do tego czarne obcasy.
Przejrzałam się w lustrze czy aby napewno wszystko jest w porzadku. Tak jest idealnie, mogę wyjść.

Na zegarku widniała 8.55, więc pośpiesznie wyszłam z mieszkania. Upewniłam się dwa razy czy aby napewno jest zamknięte i poszłam do samochodu.

Jechałam do pracy bardzo zestresowana, więc nie mogłam skupić się na jezdzie. Włączyłam radio, aby odgonić od siebie te myśli zagłębiając się w tekst piosenki Selenki.

O 9.15 byłam pod budynkiem kancelarii. Zostało mi 15 minut, więc postanowiłam, że przyjdę wcześniej.

Gdy weszłam przywitała mnie uśmiechem pani z recepcji.

-Witam, mam tu od dzisiaj zacząć pracę. Gdzie mam się udać?- zapytałam i odwzajemniłam jej uśmiech.

- Rzeczwiście pan Styles coś wspominał. Proszę się udać do jego biura na 3 piętrze po prawej stronie- odpowiedziała i odprowadziła mnie wzrokiem gdy szłam do windy.

Wyszłam z windy na 3 piętrze i znalazłam biuro mojego szefa. Głęboko odetchnełam i zapukałam w drzwi. Po zaledwie paru sekundach usłyszłam ,,Proszę''.

Weszłam do gabinetu i na wejściu prawie zemdlałam. To był ten facet z klubu. Kurwa ja to zawsze mam szczęście. Widać było, że równie był zaskoczony, ale na jego twarzy widniał uśmiech.

- Dzieńdobry mam tutaj od dzisiaj pracować - powiedziałam nieśmiało.

- Rzeczywiście, Katy tak ?- zapytał i na szczęście nic nie wspomniał o naszym spotkaniu w klubie - Ja mam na imię Harry. A więc będziesz moją sekretarką. Wszystkie telefony od klientów to będzie twój obowiązek. Na przeciwko mojego biura jest twoje, więc jakbyś czegoś potrzegowała to śmiało przychodź- powiedział i się uśmiechnął.

- Dobrze, dziękuje więc mogę już od dzisiaj zacząć tak ?- zapytałam.

- Tak zaraz ci wszystko wytłumaczę - powiedział i poszedł ze mną do biura.

Objaśnił mi wszystko co mam robić przez najbliższy miesiąc, aby zobaczyć jak się sprawdzam w tej roli. Głupio mi pracować u kolesia, z którym się przespałam. Niewidać po nim aby się tym przejmował, raczej śmieje się z tej całej sytuacji. Ja niestety tak nie umiem. 

Jest już 17 a ja ciągle tkiwie w biurze. To bardzo męczace, co chwilę dzwoni do mnie klient z coraz to innym problemem. Staram się sama pomóc, albo przełączam na danego adwokata, z którym klient chcę rozmawiać.
Nie to, że narzekam bo to praca moich marzeń, ale jeszcze nigdy nie miałam styczności z jaką kolwiek pracą i to jest dla mnie dość dziwne uczucie.

Wybiła 18. Mogę już opuścić moje biuro. Zamykam je na klucz, który dostałam od Harrego i wkładam go do torebki.

Pośpiesznie wychodzę z biura, aby udać się do mojego samochodu, ale nagle podjeżdża obok mnie czarny Range Rover.

- Hej, Kate może podwieźć cię do domu, przy okazji wyjaśnilibyśmy sobie parę spraw - powiedział a ja już dobrze wiedziałam o czym chciał rozmawiać.

- Nie, naprawdę dziękuję, ale mam własny samochód- starałam odpowiedzieć mu jak najmilej tylko mogłam, przecież to mój szef.

- No cóż nie wiesz co tracisz- uśmiechnął się - to w takim razie widzimy się jutro w kawiarni obok kancelari. Do zobaczenia - krzyknął i odjechał.

To raczej nie było pytanie a raczej stwierdzenie. Boje się tej rozmowy. Tym bardziej, że jest moim szefem, więc nie mogę wybuchnąć. Nie zastanawiajac sie już wiecej wsiadłam do  auta i ruszyłam w stronę mojego mieszkania.

MY BOSS || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz