Marc i Álex

125 11 6
                                    

– Z jednej strony to budujące, że świat nie składa się z samych geniuszy, natomiast z drugiej dlaczego największym idiotą tej planety musiałeś się okazać akurat ty? – spytał Álex, mrużąc oczy. Siedzieli na murku w starszej części swojego rodzinnego miasta i obserwowali zachód słońca w akompaniamencie cichych dźwięków pobliskiej ulicy.

– To był bardzo błyskotliwy plan! – starszy z braci zaczął się bronić, ale jego postawa przestawała być taka otwarta, gdy podciągnął kolana pod brodę.

– Niby która jego część nie była głupia?

– Wszystko szło dobrze! Zadzwoniłem do jej szefa, zwolnili ją, ale nie zdążyłem nawet podsunąć jej pracy w Hondzie, a ona już wrzuca zdjęcia u Viñalesa! – prychnął.

– Powiedziałeś to na głos i dalej ci się ten plan podoba? – Álex spojrzał na brata marszcząc czoło. – To już bardziej logiczne było powierzenie rozmów z nią Viñalesowi.

– Jak to naprawić? Co proponujesz?

– Bardzo sobie wszystko skomplikowałeś. – podrapał się po głowie. – Może po prostu z nią porozmawiaj?

– Nie da mi nawet dojść do słowa. A jak nie ona, to Viñales.

– Po prostu spróbuj.

Zobacz cel - Patrz przed siebie IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz