Silverstone inaczej

127 10 9
                                    

Inés obudziła się z walącym sercem. Właśnie miała za sobą sen z nią i Marciem w roli głównej. Marciem życzącym jej i Maverickowi szczęścia, co było na tyle surrealistyczne, że nie mogło być innej reakcji niż nagle obudzenie się.
Odwróciła się na drugi bok, patrząc w puste miejsce, gdzie powinien spać Mave. Było po dziewiątej; już dawno siedział na torze. Ona natomiast miała czas, by przygotować się na spotkanie z Márquezem.
W głowie ciągle huczały jej słowa Marca ze snu, który po raz kolejny próbował jej wmówić, że historia ich początków opowiedziana przez Viñalesa oraz historia prawdziwa to dwie różne rzeczy. A jako że zawsze interesowało ją wszystko, co ze snem związane, zrozumiała, że to jakiś znak.

~~~

Marc już na nią czekał. A oprócz niego wielki bukiet czerwonych róż i dwie Latte. Nie zdradziwszy targających nią emocji, usiadła naprzeciw niego i zaczęła bacznie go obserwować.

– Cieszę się, że przyszłaś. – powiedział na początek. – Mamy sporo do obgadania.

Zobacz cel - Patrz przed siebie IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz