2

17 1 1
                                    


     2,5 miesiąca później

Biegnę...uda mi się...dorwę go...wyciągam po niego rękę...już prawie...muskam go palcami...

-ZOŚKA!!!-podniosłam gwałtownie głowę słysząc ten krzyk i nie do końca wiedząc co się dzieje zaczęłam rozglądać się dookoła próbując znaleźć jego źródło, którym okazała się moja ukochana siostrzyczka (wyczujcie ten sarkazm).

-Lala czego się drzesz, nie możesz jak cywilizowany człowiek delikatnie obudzić? Czy zdajesz sobie sprawę jaki to szok? Czy wiesz, że zniszczyłaś mi najpiękniejszy sen jaki w życiu miałam?

-Przeżyjesz. Atak w ogóle co takiego ci się niby śniło co?

-Właśnie byłam blisko złapania wielkiego, pysznego, lukrowanego pączusia...już prawie, rozumiesz?

-Taaaa, ale mniejsza o to za 10 minut mamy lekcje więc radze ci się pospieszyć leniwa gnido.

-COOOO!!!! Mogłaś mnie wcześniej obudzić!

-Oj uwierz mi próbowałam...przez około... - tu wymowne spojrzenie na zegarek -...30 minut.

Po tych słowach posłałam jej mordercze spojrzenie i w biegu zaczęłam wciągać na tyłek pierwsze z brzegu spodnie, a później to samo zrobiłam z bluzą. Lala cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku i nie przestawała się głupio uśmiechać. Gdy udało mi się zasznurować trampki pokazałam jej środkowego paluszka i kliknęłam na pilocie przycisk otwierający drzwi do garażu. Później w biegu chwytając spakowany, chyba, plecak podbiegłam do motocykla i włożyłam do stacyjki kluczyki. W momencie kiedy przekładałam już nogę przez moje cudo zauważyłam kątem oka zegar, który wskazywał godzinę 5:59. Zdębiałam na moment lecz kiedy zobaczyłam jak cyferki zmieniają się na 6:00 i usłyszałam charakterystyczny dźwięk budzika wkurzona podbiegłam do Zośki z miną seryjnego mordercy, i rzuciłam jej w głowę poduszką, która została przeze mnie pochwycone w trakcie truchtu. Lala jednak przewidziała ten ruch i bez większego problemu zrobiła zwinny unik po czym zaczęła się śmiać, a śmiech ten był na tyle głośny, że aż tata zbiegł na dół by zobaczyć na własne oczy co się dzieje. Kiedy jego oczom ukazałam się ja z, jak się okazało, bluzą ubraną na lewą stronę i twarzą wykrzywioną w grymasie wściekłości sam zaczął rechotać. Ja także, w momencie kiedy pierwsza fala wściekłości przeminęła, dołączyłam do tej powalonej dwójki i śmiałam się razem z nimi dopóty dopóki nie usłyszałam głosu mamy.

-A wy co tacy weseli wszyscy?

-Bo, bo...ja ją...i...i ona...-Lala podjęła się, niezbyt udanej, próby wyjaśnienia całego zajścia.

-A dobra, ja normalnie nie mam do was siły. Ogarnijcie się i zapraszam na śniadanie albo sama je zjem. - Spojrzałam na mamę w momencie kiedy usłyszałam słowo śniadanie i jako pierwsza pobiegłam na górę do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Oczywiście moje zachowanie nagrodzone zostało głośnym parsknięciem mamy.


    Siedzę już od 4 godzin w pudle zwanym szkołą, a świadomość, iż zostały mi jeszcze dwie nie poprawiała mi jakoś specjalnie humoru. Dodatkowo lekcja, na której właśnie jestem więziona zwie się historia, a przedmiot ten to ma achillesowa pięta. Rozejrzałam się po sali rozciągają by wyczaić coś ciekawego do obserwacji i natrafiłam. Za oknem, na boisku, ćwiczyli chłopcy z trzeciej klasy, którzy trzeba przyznać byli naprawdę nieźli. Ja swoją drogą też trzymam się w miarę dobrze, gdyż pomimo tego, że jem za dwóch to dużo się ruszam dzięki czemu moja sylwetka jest smukła.

-Panno Borowicka, mogłaby panienka mi i reszcie klasy powiedzieć nad czym to tak rozmyśla?

-A mogłabym. Właśnie zastanawiałam się dlaczego biali ludzie srają na brązowo i czy oznacza to, iż murzyni srają na kolor zbliżony do barwy naszej skóry, a jeżeli tak to na jaki kolor srają chinczyki? - Po moim wywodzie pan Dinozaur, wszyscy w szkole go tak nazywają, ponieważ mężczyzna wygląda już jak żywa skamielina, zatrzymał się wpół kroku i zaczął na mnie patrzeć z lekko uchylonymi ustami. Jednakże gdy usłyszał chichot reszty uczniów otrząsną się z szoku i w momencie gdy miał otwierać buzie, by zapewne wysłać mnie do dyrektora usłyszeliśmy głos dyrektora wydobywający się z głośnika.

-Wszyscy uczniowie mają zostać w swoich salach i nie wychodzić z nich do momentu kiedy na to zezwolę. Proszę nie panikować i pozostać w klasach. Dziękuje.

Jak szło się domyśleć od razu po zakończeniu komunikatu rozpoczęły się szepty, które swoją drogą nie były zbyt ciche czy dyskretne. Wstałam z ławki i podbiegłam do tej, przy której siedziała moja siora.

-Idiota. - Spojrzałam na nią zdziwiona, ponieważ słowo to wyszło z jej ust idealnie w momencie gdy przysuwałam sobie dodatkowe krzesło by usiąść obok niej -Nie ty, dyrektor. Jak może uważać, że zakazując nam wychodzić z klas lecz nie podając dokładnej przyczyny takowego zakazu spowodował, że wszyscy sami wymyślają sobie najróżniejsze niebezpieczeństwa, które wywołały takie zamieszanie, co równa się z paniką i to ogromną. - Pokiwałam głową, co było niemą zgodą z jej zdaniem. Po około 20 minutach siedzenia z głowami w chmurach podszedł do nas Michał, klasowy cwaniaczek.

-Witam Zetki, mógłbym zaproponować wam zakład, stawiacie ile chcecie. Jak na razie są trzy propozycje tego zamieszania, pierwsza czyli bomba podłożona w szatniach, druga, obstawiana przez największą ilość osób, wariat czający się w korytarzach z bronią w ręce i trzecia, jakieś dzikie zwierzę wbiegło do szkoły i chcą je złapać.

-Pierwsza opcja jest bez sensu, ponieważ gdyby rzeczywiście została podłożona bomba rozpoczęliby ewakuacje osób przebywających w budynku. Druga opcja także nie ma sensu, gdyż dyrektor powinien nam wtedy nakaz zablokowania wejścia, a na trzecią też bym nie stawiała, ponieważ dyro raczej nie bawił by się w takie zabawy i powiedział prosto z mostu, że jakiś dzik czy coś wbiegło do szkoły, także przyczyna ta będzie inna niż te wszystkie wymienione przez ciebie. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.

-Zośka ma rację, przy każdej z tych akcji zostalibyśmy o rodzaju zagrożenia poinformowani.

-Ech, zepsułyście mi szansę na zarobek. Dzięki. - sarknął z krzywym uśmieszkiem odchodząc od ławki przez nas zajmowanej. Wtedy prof. Dinozaur nie wytrzymał i chcąc iść do gabinetu dyra w celu dowiedzenia się co i jak, w momencie gdy otwierał drzwi do klasy wszedł woźny, albo raczej wtoczył się. Dodatkowo był cały zakrwawiony.

-O kurwa. - wyrwało się Michałowi lecz nikt się tym nie przejął. Czuję, że stanie się coś złego.

Kiedy wszystko stracone...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz