4

3 1 0
                                    

    Siedzę od dwóch godzin w pokoju Lali i mówię jej co sądzę o tym zdarzeniu i szczerze po zrobieniu analizy tego całego gówna jest mi lepiej i jakoś tak lżej. Schodzę na dół, do siebie lecz po drodze zauważam brak rodziców i pustkę w kuchni. Dziwne, czemu ich niema skoro o tej porze tata czyta gazetę a mama gotuje opóźniony obiad. Podchodzę do stołu, może zostawili karteczkę, przeszło mi przez myśl jednak stół jest pusty, żadnej karteczki. Lodówka, blat, mikrofalówka, sprawdzam nawet na czajniku ale nie ma nic.

-Lala! Gdzie są rodzice?!

-Pewnie tata porwał gdzieś mamę i nie zdążyła ci napisać karteczki.

Oby to było to, ale skoro ich nie ma to nie znaczy, że ich nie było, i że mama nie zrobiła niczego do żarełka. Otwieram lodówkę i nic, ani zupki, ani kotlecika. Mama chyba przestała nas kochać, trudno zjem se chleba. Gdy kończę już jeść czwartą kromkę do domu wchodzi tata. Jedno spojrzenie wystarcza bym wiedziała, że coś jest nie tak. Podchodzę do niego bez słowa i przytulam, o co chodzi wyciągnę z niego za chwilę, bo teraz by się rozpłakał a ja nic bym nie wiedziała, lepiej poczekać. Zośka zwabiona odgłosem kluczy, które tata upuścił wygląda ze swojego pokoju, a widząc jak przytulam tatę dołącza się do nas, więc teraz w trójkę stoimy w przedpokoju i się przytulamy. Po około czterdziestu minutach stania w miśku odlepia nas od siebie i patrząc w nam na zmianę w oczy prosi byśmy przeszły do salonu i usiadły. Wykonujemy w ciszy jego prośbę spoglądając na siebie co chwilę z przerażeniem, a on udaje się do kuchni i zaczyna robić herbatę i mój strach wzrasta gdy widzę jak do swojego kubka wsypuje czwartą łyżeczkę cukru. Przestraszyło mnie to nie dlatego, że ma cukrzycę czy coś, lecz dlatego, iż nie słodzi praktycznie nigdy, a ostatnio to robił gdy dowiedzieliśmy się o raku mamy. A jej tutaj z nami nie ma, a ona prawa jazdy nie ma, nie wróci tutaj sama, autobusem by jej nie puścił. Wstałam gwałtownie, zrzucając połowę poduszek z kanapy, po czym podbiegłam do taty ze łzami w oczach.

-Co się stało mamie? Gdzie ona jest? Kiedy wróci? -Zocha słysząc moje pytania wstaje równie gwałtownie co ja i również podbiega. Tata za to spogląda na nas, wkłada nam do rąk kubki z gorącym napojem i pcha do wcześniej opuszczonego pomieszczenia. Gdy my usadawiamy swoje kufry na kanapie, tak jak wcześniej, on także siada i spuszcza głowę patrząc na swoje palce i milczy. Mijają sekundy, minuty, a on dalej siedzi i milczy. W końcu po dziesięciu minutach bierze porządny łyk, podnosi głowę i mówi słowa, które mrożą mi krew w żyłach.

-Mama straciła przytomność. Dzwoniła do mnie jak wy byłyście w szkole i powiedziała, że źle się czuje. Gdy przyjechałem otworzyła mi drzwi lecz zaraz po tym opadła na mnie i zemdlała. Przerażony zawiozłem ją do szpitala i czekałem tam cały czas. Powiedzieli mi, że rak wrócił, ona z powrotem go dostała a ja chciałem do niej pobiec, lecz lekarz mi zabronił, kazał nie wchodzić mówiąc, że ona teraz potrzebuje natychmiastowego leczenia i po prostu zablokował mi drogę i...i ja...-łzy zaczęły mu płynąć po policzkach lecz dzielnie starał się mówić dalej-usłyszałem piszczenie, j-jej aparatura pokazała brak pulsu. Zacząłem krzyczeć i-i oni zaczęli mnie odciągać...biłem ich szarpałem się, ale przyszedł ochraniarz i mnie zablokował...założył mi skurwiel porządną dźwignie...uratowali mamę, przywrócili do życie, ale kazali wrócić do domu. Przypomniało mi to, że przecież wy tu jesteście i że nic nie wiecie. A powinienem od razu zadzwonić. Ja przepraszam...tak bardzo przepraszam.

Więcej nie mówił wybuchł szlochem a ja, ja jak na mnie przystało przytuliłam go, przytuliłam go z całej siły i szepnęłam do Zośki by jechała do mamy oraz, że jak uspokoję tatę to także przyjadę. Ta szybko pokiwała głową i wbiegła do garażu. Mam tylko nadzieję, iż nie trafi na oddziała obok mamy jak spowoduje wypadek. To dalej do mnie nie dociera. Mama, moja kochana mama znowu ma raka, już przecież było dobrze, przeszła chemię i wszystkie inne gówna. Dlaczego to wróciło, czym ona zawiniła, była dobra, karmiła nawet w zimę ptaki. Co ona zrobiła?



Kiedy wszystko stracone...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz