Rozdział VII

263 22 0
                                    

Obudziłam się z swoim łóżku. Była pierwsza w nocy. Wstałam, ściągnęłam bluzę, spodnie oraz bokserkę. Na ręcę nie miałam bandaża. Leżał w śmietniku przy moim biurku. Moja ręka również była czysta, bez siniaków. Poszłam wziąć prysznic. Założyłam zielone szorty i czarną za dużą koszulkę, w tym było mi najlepiej.

Usiadłam na łóżku i próbowałam sobie przypomnieć co wczoraj robiłam. Nic nie pamiętam. Za to byłam zapuchnięta jakbym przez miesiąc płakała!

Położyłam się i od razu zasnęłam.

Śniło mi się to samo.

Moi rodzice stali z Oliverem, który trzymał w dłoni nóż, krzyczeli na siebie. Ja stałam kilka metrów za nimi. W pewnym momencie zobaczyli, że ich obserwuję, za nimi głowę obrócił Oliver. Rodzice znikneli a on ruszył w moją stronę. Uciekałam w przeciwnym kierunku.

Sen powinien się tu kończyć ale ja tkwiłam w nim dalej..

Nagle wpadłam wprost na mame.

Było inaczej. Spojrzenie, które wwiercała we mnie, miała przepełnione nienawiścią. Mocno złapała mnie za prawą rękę i wbijała w nią swoje palce tak mocno, że z dziur zaczęły mi lecieć cieńkie strumienie krwi. Ona sama nic nie mówiła. Mój tato stał obok mamy i patrzył się na krew ściekającą na ziemię, zamiast mi pomóc.

Z sekundy na sekundę traciłam siły i upadałam, dalej trzymana w bolesnym uścisku.

Chcę się obudzić, wiem, że to sen!

Elena obudź się!

Chcę się obudzić!

Czułam, że umieram. Nie tylko w śnie. Czułam jak całe życie ze mnie uchodzi.

Elena, kochanie obudź się, proszę!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gwałtownie uniosłam tułów z łóżka łapiąc duży oddech i dysząc.

Na moim łóżku siedział Oliver ocierając moje zranione ręce z krwi, nacierając głębokie dziury na nich niebieskim płynem i zawijając je swoją koszulą, którą podarł chwilę temu.

- Co.. - zaczęłam ze łzami w oczach patrząc prosto na niego.

- Nic nie mów, musisz odpoczywać. Zajmę się tobą. - Powiedział a ja nie protestowałam. Po raz pierwszy poczułam się przy nim bezpieczna.

Oliver wziął z mojej łazienki ręcznik który pościelił na moim łóżku, w miejscu, w którym była plama krwi z ręki. Wziął ją do góry, pocałował mnie lekko w dłoń, po czym położył ją spowrotem i przykrył.

- Będę przy tobie dopóki się nie obudzisz. Na biurku leży mój numer telefonu, jeśli będziesz chciała, możesz zadzwonić o każej porze. - Podszedł jeszcze bliżej, pochylił się nade mną i ucałował w czoło.

Oczy powoli mi się już zamykały, ale czułam się niesamowicie bezpiecznie.

Widziałam przez pół-otwarte oczy jak się odwraca i siada na krześle przy oknie wpatrują się we mnie.

Nie patrz w mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz