- Witam cię na twoich pierwszych ćwiczeniach - mruknął Tenebris jakiś czas później, przechadzając się w jedną i drugą stronę pokładu, nie spuszczając wzroku z Lisy, vel Scota. Byli oni niemal jedynymi duszami, znajdującymi się w polu widzenia. Oprócz nich, widać było jakiś dwóch majtków i jednego pirata, stojącego przy sterze. To nawet bardzo pasowało Lisie - przed mniejszą liczbą ludzi będzie siebie i Temebrisa ośmieszać. Mentor, jakby czytając w jej myślach:
- Reszta wreszcie zeszła na siestę, więc masz pełne pole do popisu, czy porażki... Może lepiej od razu przejdę do sedna - to nie jest szkoła zakonna, ani przedszkole - najprawdopodobniej jutro nie będziesz mogła normalnie siedzieć. Jeśli jednak masz ambicję wyjść z kuchni i garów, musisz robić dosłownie wszystko, co ci powiem i wyłącznie za moją zgodą. Z nikim nie rozmawiasz z załogi, a zwłaszcza ZE MNĄ. Nie rzucasz przyjaznych spojrzeń temu pedalskiemu Jimowi, nie gadasz i nie słuchasz pana Boa. Najlepiej otwieraj usta tylko w celu jedzenia. Jesteś facetem - niemową - zapamiętaj to sobie! Do tego na pierwsze zrzędzenie traktuje, jako złamanie umowy. Zgadzasz się ma wszystkie warunki? Teraz wyjątkowo możesz użyć ust...
Lisa wzięła głębszy wdech. Doszła do wniosku, że nie nadąża za nastrojami Tenebrisa - na początku był taki... Neutralny? Potem traktował ją jak jakieś popychadło, następnie ta niby mił rozmowa, a teraz... Teraz już przestała cokolwiek rozumieć. Mimo to, odpowiedziała:
- Tak, zgadzam się....
- No to bomba! Mogę znów udawać specjalnie dla ciebie miłego, ale i tak ci to nie pomoże, bowiem, patrząc na twoją kondychę, zdechniesz tu za niecałe dziesięć minut - odparł Tenebris, tak bardzo zmienionym tonem, że Lisa zaczęła się zastanawiać, ile on rumu musiał wypić przed tą rozmową. Tenebris widać też musiał zauważyć, że trochę przesadził, bowiem następne zdanie powiedział zupełnie innym tonem:
- Dobra, wracamy do rzeczy poważnych. Będę cię uczyć, o ile oczywiście wszystkich lekcji dożyjesz, do upadłego walki na miecze, węzłów, tak, one też są potrzebne, zwłaszcza przy wielkim sztormie, poprawimy kondychę, włażąc na bocianie gniazdo i spowrotem i... Coś tam jeszcze ci potem wymyślę. A teraz do roboty! Zaczynamy od walki, pobiegasz, kiedy się tym zmęczysz. Łap miecz!
***
Obolała Lisa wtoczyła się do kajuty. Cierpiał jej każdy mięsień, tak więc najchętniej, to by położyła się tam gdzie stała - na podłodze. Tenebris miał rację - jego lekcje to prawdziwa mordęga! A przecież na razie odbyła się tylko jedna... Wolała nie myśleć, jak będzie z jej ciałem jutro....
Już miałab podejść i opaść beceremonialnie na łóżko, kiedy nagle jej lewa noga odmówiła posłuszeństwa. Skutkiem tego zwaliłam się z hukiem na podłogę. Przeklinając pod nosem i mając wielką nadzieję, że żaden zaalarmowany pirat tutaj nie przybiegnie, zaczęła zbierać siebie i swoją dumę z podłogi, kiedy nagle dojrzała jakiś przedmiot, leżący pod jej łóżkiem. Z wielkim bólem sięgnęła po to prawą ręką. Tym czymś okazał się czyiś pamiętnik, zupełnie niezapisany. W pewnym sensie ucieszyła się z tego odkrycia - skoro nie mogła do nikogo gadać, to przynajmniej coś napisze!
Kiedy jakimś cudem udało się wspiąć na łóżko, zaczęła pisać:
Drogi Pamiętniku!
Pierwszy poważny dzień, pierwsze spotkanie, pierwsza lekcja, pierwszy trup... Znaczy prawie! Na szczęście... Tenebris, mój mentor, jak widać lubi się znęcać nad rekrutami, więc wyjaśniła nam się zagadka, czemu nie miał przez ostatnie ileśtam lat rekrutów na wychowaniu. Co prawda on twierdzi inaczej, ale za Chiny nie chce powiedzieć. Na wszystkie moje pytania(dlaczego nie miałeś rekrutów, czemu się z Boą nie lubicie, czemu kapitan nie wychodzi na pokład, czemu nienawidzisz reszty załogi, Tenebris to twoje prawdziwe imię, czy pseudomin statkowy itp.), odpowiedzią jedną kwestją: - Jak zaliczysz i przeżyjesz trening, to ci odpowiem. Potraktuj to jako nagrodę.
I na tym skończyła się nasza rozmowa. Potem zaś walczyłam z nim. Ciągle mam nieodparte wrażenie, że musiał trenować przez tę całą noc, bowiem walczyło się z nim przynajmniej trzy razy ciężej, niż na "castingu". Do tego non - stop obrywała mieczem, dzięki bogu tępym, ale obrywałam. Teraz mnie boli każdy kawalątek ciała. Nawet teraz mam wrażenie, że jeśli zaraz nie skończę pisać, to mi ręka odpadnie. Jednakże, chcę się komuś wyżalić, pogadać z czymkolwiek, jeśli nie mogę już z ludźmi... Chociaż, w gruncie rzeczy żadna strata. No, poza Tenebrisem - wydaje się, po dłuższym poznawaniu, nawet spoko gościem. O ile akurat nie ma zamiaru wykończyć mnie tymi swoimi lekcjami!
Jutro będą węzły ochronne. Znaczy, po walce na miecze, oczywiście. I po garach. Aż mi się niedobrze robi na myśl, że za niecałe dwie godziny będę musiała zwlec się z tego łóżka i umyć kilkadziesiąt spleśniałych garów. Świetnie - nie dość, że nie będę mogła się ruszać, to jeszcze na pewno nie zrobię dobrego węzła! Tenebris, co prawda, pokazywał mi dzisiaj, jak to zrobić, ale byłam wtedy już tak zmęczona(i dalej jestem!), że nie docierało do mnie, co on mówi.
Ręka mi odpadła, kończę już.
Dobranoc Pamiętniku
Zadowolona Lisa spojrzała na swoje dzieło. Jak na pierwszy wpis, pisany na "trupa", to całkiem nieźle. Jeśli przeżyje, będzie może miała jakąś pamiątkę, po piractwie. Przez krótką chwilę w jej myślach zagościła dość absurdalna myśl - ona, siwa staruszka, siedzi w fotelu, przy kominku i na prośbę wnuków wyciąga zza pazuchy swój stary, pognieciony i pożółkły pamiętnik, aby przeczytać maluchom, czego to się tam w życiu nie robiło. Od razu skarciła siebie za tę myśl, po czym zapadła w głęboki sen.
____________
Tak, wiem króki rozdział, ale ostatnio nie mam za bardzo weny.. Znaczy, mam pomysł - wiem, co chcę napisać, ale nie umiem tego zrobić :/ Do tego jeszcze inne ficki mi się nakładają... Ale to nie znaczy, że zawieszam, czy coś - dobry boże ;) Po prostu następne rozdziały będą trochę krótsze i innym stylem pisane (pamiętnik) To tyle :)
Bye
Leocuddya
CZYTASZ
Nigdy nie zadzieraj z panią kapitan!
AdventureOpowieść o piratach, w wymyślonym świecie - upartej, samotnej Lisy "z charakterkiem" oraz nie przestrzegającego zasad, chodzącego własnymi drogami Richarda. Jak dwie osoby z dość wybuchowymi charakterami mają ze sobą więcej do czynienia, może z tego...