Rozdział 5

373 24 1
                                    

Zdezorientowana spojrzała wpierw na Tenebirsa, potem na kapitana, po czym spowrotem na swojego towarzysza. Mężczyzna nie wyraził się co prawda dokładnie, ale mimo, że wychowała się w zupełnie w innym środowisku, umiała się domyślić, co on miał na myśli. Wpierw się przeraziła, jednak po chwili przybrała grobową minę - nie mogła sobie na takie coś pozwolić, właśnie jak doszła tak daleko! Odważyła się spojrzeć na kapitana. Dopiero teraz zauważyła, że wpatruje się z nią z wyczekiwaniem. Powoli podszedł, okrążając ją dookoła, Po chwili wyciągnął rękę, w stronę jej peleryny. Już dzieliło go od zmechaconego materiału zaledwie milimetry, kiedy Tenebris chwycił gwałtownie go za dłoń.

- Daj sobie spokój - burknął, lekko się czerwieniąc ze złości, a może ze wstydu? Lisa zaś bezdźwięcznie oddechnęła z ulgą. 

- To dziewczyna - mruknął kapitan, unosząc tryumfalnie brwi. Podwładny milczał, wpatrując się z niego spode łba. Gdzieś ten cały respekt, szacunek odleciał, niczym wypuszczone powietrze z balonika. Cała atmosfera stała się nieco cięższa, niezreczniejsza. Lisa czuła, jakby weszła nieproszona na jakieś spotkanie. Najchętniejby w tamtej chwili jak najszybciej opuściła tą kajutę, ten statek, wróciłaby do zamku i starały się zapomnieć o wszystkich dzisiejszych wydarzeniach. Jednak nic takiego się nie stało - dalej stała nieruchomo, wpatrując się w podłogę.

- Doprawdy jestem niezmiernie zdziwiony, że zdecydowałaś się właśnie na nią, po ostatnich wydarzeniach - odparł, tym razem obserwując czujnie Tenebrisa.

- To tylko moja sprawa. Dałeś mi to zadanie, miałem mieć wolną rękę, to proszę - przyprowadziłam - odparł pirat, nieco niezadowolonym tonem.

- Tak, oczywiście, ale raczej przyznasz mi rację, że jako kapitan powinieniem wiedzieć, kiedy kolejna dziewczyna wchodzi na nasz pokład, nieprawdaż? - spytał, bardzo irytującym resztę ludzi tonem.

Tenebris milczał. Zapadła złowroga i bardzo niezręczna cisza. W końcu po raz kolejny odezwał się kapitan:

- Niech zostanie. Będzie zmywać gary, aż dowiedzie, że może zostać piratem...

- A kto ją będzie szkolił? - w końcu odezwał się Tenebris.

- Albo ty, albo nikt - odparł kapitan, po czym rzucił złośliwy uśmieszek i wycofał się spowrotem do mroku, rzucając jeszcze po drodze: - A teraz żegnam.

Tenebrisowi nie trzeba było dwa razy powtarzać - niemal natychmiastowo chwycił znów mocno Lisę za rękę, po czym wyprowadził ją z kajuty.

- Umiem sama iść - rzuciła, kiedy już wychodzli, próbując wyczarpnąć rękę z mocnego uścisku.

- Teraz już jesteś taka odważna, tak? Jak już masz zapewnione miejsce, co? - warknął ze złością. Od razu było widać, że po tej rozmowie zmienił się ogromnie jego humor.

- O co chodziło z tą "kolejną dziewczyną"? - spytała, ignorując jego pytanie. - Była jeszcze jakaś dziewczyna - rekrut, czy kandydat nap pirata?

- Nie twój interes - odpowiedział wymijająco, po czym przeszedł parę kroków, a następnie odwrócił się do niej: - Mówiłaś, że umiesz sama iść, to czemu za mną nie idziesz? - spytał zirytowanym tonem.

Pokornie ruszyła za nim, schodząc na dolny pokład. Szli wzdłuż korytarza pełnego małych kajut. Tu kręciło się jeszcze więcej, ale na szczęście całkowicie zalanych w trupa piratów.  Większość z nich leżała na podłodze w swoich żygowinach, reszta kręciła się bez celu, pewnie mająca halucynacje. Lisa z odstręczeniem kroczyła za Tenebrisem. On w porównaniu do tej cały reszty, wydawał jej się teraz największym dżentelmenem!

W końcu doszli do celu, czyli najdalszych, najmniejszych i najbardziej zaniedbanych kajut, a raczej klitek, gdzie miała od teraz mieszkać Lisa. Tenebris otworzył jej drzwi na oścież, po czym mruknął, zanim zdążył się szybko ulotnić: - To twoja kajuta. Nie przyzwyczajaj się, będziesz tutaj tylko spać. Za jakiś czas zaprowadzę cię do kuchni, gdzie będziesz w nocy pracować. Ćwiczenia ze mną będą popułudniami, śpisz tyle ile zdażysz. Nie wychodzoć stąd bez większego celu, lub bez mojego pozwolenia, mimo tego, co powiedział kapitan, musisz ukrywać przed resztą swoją płeć, więc jesteś dalej Scotem, nie odzywaj się jak nie trzeba i nie zachowuj się jak baba! Jeszcze jakieś pytania? Nie? To żegnam - mruknął, po czym z wielką ulgą opuścił pomieszczenie.

Lisa została sama. Spojrzała przez maleńkie okienko, w stronę nocnego nieba. Dochodziła gdzieś około trzecia w nocy. W ciągu tych paru godzin całe jej życie wywróciło się całkiem do góry nogami. Siedziała teraz w klitce, ale dalej na statku, otoczona niemalże z każdej strony piratami! Nie mogła dalej uwierzyć w swoje szczęście! Mimo ściętych włosów, dość ponurej natury Tenebrisa, kompletnie zalanych w trupa "współlokatorów" i dość, można wręcz powiedzieć, oryginalnego charakteru kapitana, po raz pierwszy czuła się naprawdę szczęśliwa. Jednak nie spodziewała się, że ta praca będzie aż tak wykańczająca! Nie minęło z pięć minut, kiedy starszy pirat ponownie stanął w jej drzwiach. Kazał jej, jak zwykle, iść za sobą, tym razem jednak

- Masz tu z pięćset naczyń do umycia. Sadząc po wyglądzie nie nasz rady wszystkiego do szóstej rano, więc jutro dokńczysz, co ci zostało oraz z te, co dojdą, następnego dnia i tak w kółko. Lepiej siadaj i zabierz się za to od razu - te gary nie były czyszczone od dwudziestu lat! - mruknął, po czym zarechotał, jakby powiedział coś zabawnego. Z początku Lisa narpawdę myślała, że on żartuje, jednak zaraz jej uśmiech zrzedł, widząc wszystkie te naczynie na własne oczy - wyglądały, jakby nie dzwadzieścia, ale z przynajmniej pięćdziesiąt nikt przy nich nic nie robił!

Patrząc ńa to wszystko, poczuła, że zrobiło jej się jakoś słabo. Usiadła na "swoim" stołku, podpierając się o jakąś zardzewiałą blachę,  jednak od razu podskoczyła i odsunęła się na dwa metry, widząc czarnego, dużego pająka, spacerującego po naczyniu.

- Powodzenia - mruknął jeszcze mężczyzna, po czym zatrzasnął za sobą drzwi do kuchni.

Znów Lisa została sama. Musiała jak najszybciej się z tym uporać, aby szybciej zacząć ćwiczenia z Tenebrisem! Z dużym bólem i westchnięciem w końcu sięgnęła po spleśniałą gąbkę. To będzie bardzo długo i męcząca praca!

Nigdy nie zadzieraj z panią kapitan!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz