Rozdział 20

369 24 9
                                    

Obudziłam się w szpitalu. Obok mnie siedział Kuba z Łukaszem. Od razu przytuliłam brata z cichym jękiem bólu.

-No już spokojnie - szepnął Kuba.

-Tak się ciesze, że cię widzę - wyszlochałam w jego ramie.

Kuba mocniej mnie przytulił.

-Gdzie Erik? - zapytałam.

Zapadła niezręczna cisza.

-Kuba, gdzie jest Erik? - zapytałam ponownie lekko zła.

-On... Uratował ci życie... I jeszcze się nie obudził... - wyszeptał Łukasz wskazując drzwi.

Mimo tego, że chłopcy chcieli mnie zatrzymać wstałam i pobiegłam do chłopaka. Erik był przyczepiony do rurek, aparatura co chwile spokojnie pikała, a on wyglądał jakby spał. Usiadłam obok niego.

-Erik obudź się... To wszystko moja wina.... To przeze mnie tu leżysz... To ja powinnam być na twoim miejscu... Przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam.... Obudź się prosze skarbie... Kocham cię, słyszysz? Zakochałam się w tobie... Jesteś cudownym facetem prosze obudź się. Moge odejść i już ci się nie pokazać, ale błagam! Musisz się wybudzić. Słyszysz? Musisz - szlochałam całując jego dłoń.

Jego dłoń lekko drgnęła.

-Erik prosze no! Obudź się! Potrzebujemy ciebie! Jesteś niezastąpiony! Nie możesz nas zostawić! Prosze! - szeptałam w jego dłoń.

Poczułam jak lekko ściska moją dłoń. Uśmiechnęłam się przez łzy.

-Hej kochana psiapsióło - szepnął słabo Erik z lekkim radosnym uśmiechem.

Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go w czoło.

-W końcu się obudziłeś! - powiedziałam radośnie.

-Wiesz, że jestem śpiochem - zachichotał.

Lekarz wszedł do sali porozmawiał z Erikiem i zrobił mu badania, a ja w tym czasie dostałam wypis, ale miałam uważać na głowę.
Weszłam do sali Erika z uśmiechem i usiadłam przy nim.

-Idziemy na spacer? - zapytałam z uśmiechem.

-Lekarz mi nie pozwoli. No wiesz... On jeszcze się źle czuje głowa go boli ma siniaki - wywrócił oczami.

-Pytałam się lekarza i pozwolił ci - Uśmiechnęłam się - Mój urok osobisty jest powalający - zachichotałam.

Zaśmiał się i zaczął ubierać. Bawiłam się jego branzoletką z uśmiechem, a kiedy był już gotowy zapiął mi jego branzoletke na co szeroko się uśmiechnęłam patrząc na niego. Złapał mnie za rękę i pociągnął lekko za sobą idąc w strone wyjścia. Po chwili szliśmy już powoli nad "nasze" jezioro.
Zawsze tam przychodziliśmy. Nie było tam ludzi, przez co mieliśmy spokój. Natknęliśmy się na to miejsce, kiedy spacerowaliśmy pewnego letniego dnia.
Usiedliśmy na ławce przytuleni. Nie musieliśmy nic mówić. Rozumieliśmy się bez słów.

-Musze ci coś powiedzieć - szepnęłam patrząc na tafle jeziora.

-Słucham? - Erik popatrzył na mnie swoimi ślicznymi paczałami.

Milczałam. Nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć. Erik złapał mnie za rękę w geście wsparcia.

-Kocham cię - szepnęłam patrząc mu w oczy.

Kiedy otworzył usta, żeby coś powiedzieć - uciekłam...

❤❤❤
Dziś urodziny Lewego, więc tak jak obiecałam rozdział ✔ rozdziały mam nadzieję będą co tydzień, ale na pewno będę pisać tą książkę, bo znalazłam wene ! To dzięki wam i mojej kochanej przyjaciółki klaudiaYO, która ze mną pisze tą książkę 💞 i teraz... Chce jej podziękować za każdy dzień wytrzymywany ze mną i za wsparcie jakie mi daje 🙊❤ kocham cię siostra 💛
PS. Jestem załamana informacjami, że Erik odchodzi z klubu 😭 dlatego taki rozdział... I z Klaudią piszemy rozdział z dnia na dzień dlatego nie zdziwcie się jak urodziny Roberta będą w moim ff za 3 tygodnie 🙈 do zobaczenia i czekam na 37 gwiazdek - dla Durma ! ❤😭

THIS IS L❤VEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz