Obóz

44 4 2
                                    

*Msza dziś skończyła się po niecałej godzinie, nie zgadniecie kogo to jest parafia... Ojca Charlesa! To wszystko było takie nieralistyczne!*

-------------- 13:28 --------------
Co ty się na tego ojca tak gapiłeś Max? - Zapytał się mnie druh

-Można powiedzieć, że się znamy - Wciąż byłem lekko zaszokowany

Dzisiaj raczej dużo się nie działo, ale w planach mieliśmy grę terenową a to w obozach kochałem najbardziej. Dzisiaj tylko oklepane podchody ale to fajne i tak.

-------------- 15:00 --------------
- No to zaczynamy zabawę! - Powiedziałem. Jakoś nam nawet szło, i nie zapowiadało się na to że przeciwna drużyna nas złapie ale nigdy nie wiadomo.

W pewnym momencie usłyszałem krótki przerażający krzyk a później serię kolejnych krzyków. Serce zaczęło bić mi jak szalone, ponieważ w mojej drużynie zostałem już tylko ja i mój kolega.

Ustaliliśmy się do siebie plecami, tak aby mieć widok na wszystkie strony jednak i to nie pomogło. Usłyszałem krzyk odwróciłem się ale Johna już nie było. Byłem tak przerażony, że straciłem przytomność.

-------------- Jakiś czas później --------------
- Gdzie ja jestem - Powiedziałem bardzo cicho ponieważ nie miałem sił a i tak chyba nikogo nie było w pomiesczeniu.

- W bezpiecznym miejscu - Odpowiedział znany mi już głos.

- Ojciec Charles? - Odpowiedziałem już pewniej ponieważ się wybudziłem

--------------
PS. Na nowo mam wenę! Napisałem rozdział dłuższy niż zazwyczaj ale i tak krótki. Wracam na dobre z tą książką!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Father VampireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz