W mediach znajduje się trailer promujący powieść.
Rok później.
Po tym, jak Dean tamtego pamiętnego dnia odszedł, zostawiając mnie złamaną na korytarzu, myślałam, że nie spotka mnie już nic gorszego.
A jednak.
Stało się.
Mój kochany tatuś, człowiek czuły i troskliwy, postanowił odejść od mojej mamy do innej kobiety. Z tego, co mi powiedziała mama, owa kobieta, dla której mój tata nas zostawił, pracowała w jego wydawnictwie na stanowisku redaktora prowadzącego.
Wielki boss, zarządzający największym wydawnictwem w kraju, znając sposoby zabezpieczeń przed wpadką, zrobił tej kobiecie dziecko, za pierwszym numerkiem. I naprawdę nie wiem, dlaczego postanowił wybrać nową rodzinę, zostawiając nas, tym bardziej że mama była gotowa mu ten jednorazowy wyskok wybaczyć.
Wydawało mi się, że nasza rodzina jest szczęśliwa. Nigdy nie zauważyłam oznak, świadczących o tym, że między rodzicami coś nie gra. Wydawało mi się, że panująca harmonia w domu jest objawem zażyłości między nami i miłości. Nieraz obserwowałam rodziców, jak odnoszą się do siebie z szacunkiem i podziwiałam ich wzajemną miłość i fascynację, z jaką na siebie patrzyli.
Więc, kiedy to się zepsuło? I dlaczego tego nie zauważyłam?
Studenckie życie wciągnęło mnie w swoje sidła. Uczyłam się, imprezowałam, spędzałam czas z przyjaciółmi, albo buszowałam po centrach handlowych i kupowałam markowe ciuchy. Z perspektywy czasu, gdy cofnę się pamięcią do tamtego okresu w swoim życiu, dochodzę do wniosku, że byłam za bardzo zaabsorbowana sobą i nie skupiłam się bardziej na tym, co de facto działo się w domu i między rodzicami.
Mam nie tylko do siebie żal, ale także do nich. Moi rodzice kochali się naprawdę mocno, byli w stanie oddać za siebie życie, więc dlaczego nie spróbowali tego odbudować?
Nie ważne, jak bardzo i jak intensywnie bym się nad tym zastanawiała, nie znajduję odpowiedzi. Ani ojciec, ani mama nie chcą mi jej udzielić. Strzegą tę informację, jak najcenniejszy skarb, tłumacząc tylko, że to skomplikowane.
Po kilku miesiącach od odejścia ojca mama zaczęła realizować skrupulatnie każdy punkt na swojej liście: zrobić coś wyłącznie dla siebie i przestać się nad sobą użalać. Sądzę, że owa lista powstała po to, by moja rodzicielka nie rozpamiętywała tego, co się wydarzyło i zmobilizowała ją do działania.
Jednym z punktów było zrealizowanie swojego kucharskiego marzenia i wzięcie udziału w programie Master Chef, co więcej, mama zapowiedziała, że bez wygranej w programie nie wraca. I tym samym wpadła – według niej – na niesamowity pomysł. W zbliżające wakacje miałam pojechać do swojej ciotki i młodszej o dwa lata kuzynki. Próbowałam wybić ten pomysł mamie z głowy, zapewniając ją, że sama świetnie dam sobie radę w domu i nie potrzebuję, by ktoś sprawował nade mną kontrolę. Miałam ukończone dziewiętnaście lat, nie byłam już małym, bezradnym dzieckiem, tylko młodą kobietą, mającą ochotę spędzić wakacje na imprezowaniu i integrowaniu się z fajnymi chłopakami. Chciałam korzystać z życia, przeżyć coś szalonego i wypełnić pustkę w sercu, jaką pozostawił po sobie Dean, w dniu, kiedy po raz pierwszy, a zarazem ostatni, złożył pocałunek na mych ustach.
Mimo nalegania na zmianę matczynej decyzji nie udało mi się jej przekonać, żebym została w domu. Tłumaczyła, że dobrze zrobi mi pobyt u kuzynki, że może uda mi się z nią nawiązać nić porozumienia i tym samym zacieśnić relację, która wiele lat temu rozpadła się na kawałki.
Laura była moją najukochańszą i najwierniejszą przyjaciółką. Spędzałyśmy ze sobą ogromną ilość czasu, powierzałyśmy sobie sekrety i byłyśmy dla siebie wszystkim.
Do czasu, aż nie poszłam na studia. Wtedy nasze drogi się rozeszły. Nowe towarzystwo, nowa szkoła, buzujące hormony i nauka, sprawiły, że miałam dla Laury coraz mniej czasu. Jednak prawda była taka, że odwróciłam się od niej, zafascynowana uczelnianym życiem i szkolną elitą, do której szybko zaczęłam należeć. Coś ważnego między nami zostało zerwane i straciłyśmy kontakt.
Mama poprosiła mnie, bym nie stwarzała ciotce problemów i dołożyła starań, żeby naprawić stosunki z Laurą oraz pomogła cioci do niej dotrzeć. Kuzynka przechodziła okres buntu, a siostra mojej mamy nie potrafiła do niej dotrzeć i dostrzec źródła problemu.
Ostatecznie, nie chcąc dokładać mamie więcej zmartwień, przystałam na wyjazd, chociaż cholernie nie było mi to na rękę.
Rankiem w dniu wyjazdu do ciotki Susan, kończyłam pakować ostatnie ubrania do walizki. Rozejrzałam się po pokoju, by upewnić się, że spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, po czym opadłam na łóżko, ciężko wzdychając.
Myślałam o tym, że będę tęsknić za swoim domem, pokojem, w którym mogłam chować się przed światem i wracać wspomnieniami do czasów, kiedy w moim życiu gościł Dean. Odkąd zdałam sobie sprawę, że czuję do niego coś więcej niż przyjaźń, stał się on moim centrum wszechświata, a gdy ostatecznie zniknął i zostawił mnie z pokiereszowanym sercem, kryłam się za maską dziarskiej, pewnej siebie dziewczyny. Kogoś, kto był szefową szkolnej elity. Chodziłam z uniesioną wysoko głową, bywałam wredna i sukowata dla uczniów z nizin społecznych. Ale mimo to, uwielbiali mnie. Kochali i podziwiali. Do czasu, aż nie straciłam ojca, a wraz z nim pieniędzy, dzięki którym mogłam kreować swój image i prezentować się na wysokim piedestale.
– Cassie! Jesteś gotowa? – usłyszałam krzyk mamy, dobiegający z parteru domu, który przerwał moje rozmyślania.
– Zaraz zejdę! – krzyknęłam głośno i zamknęłam oczy, by zebrać się w sobie i zejść na dół.
– Pospiesz się, siedzisz tam od godziny!
Uniosłam powieki i przewróciłam oczami. Wstałam i zapięłam zamek w walizce, ale miałam wrażenie, że zapomniałam o istotnej rzeczy.
Udałam się do łazienki, by opróżnić pęcherz przed podróżą, czując, jak ból w podbrzuszu się nasila. Akurat tego dnia wypadał termin kolejnej miesiączki. Zaklęłam siarczyście w myślach. Nienawidziłam tych dni, przeznaczonych wyłącznie dla kobiet.
Umyłam ręce, spojrzałam ostatni raz na swoje odbicie w lustrze i wyszłam z łazienki, łapiąc za paczkę podpasek.
Zeszłam na dół z ostatnią walizką, przybierając na twarz wyćwiczony, aczkolwiek zadowolony uśmiech.
– Lubię, gdy się do mnie uśmiechasz, córeczko. Tak rzadko to robisz – powiedziała mama swoim kojącym głosem, stojąc przy wyspie kuchennej na wprost salonu, nieopodal drzwi wejściowych, gotowa do wyjścia.
Przez cały stres, jaki zafundował jej tata, dorobiła się kilku zmarszczek, które uwidaczniały się, szczególnie gdy unosiła kąciki swych ust w uśmiechu.
– Wiem, mamo – westchnęłam, bo nie chciałam jej nic mówić – ale ja też mam swoje zmartwienia, które są powodem, że nie zawsze mam ochotę się uśmiechnąć – wyznałam.
Starałam się oddychać równomiernie, uciekając wzrokiem na lewo i prawo, bo byłam pewna, że jeszcze chwila i się rozkleję, a przecież nie płakałam od tak dawna. Od roku nie przejawiałam żadnych słabości, więc skąd pod moimi powiekami zaczęły zbierać się łzy?
– Co się dzieje, Cassie? Nie wspominałaś wcześniej, że masz jakieś problemy – stwierdziła wyraźnie zmartwiona, a zmarszczone brwi mówiły same za siebie.
Nie chciałam jej martwić swoim złamanym sercem, szczególnie że jej było w podobnym stanie, jak nie gorszym.
– Wszystko w porządku, mamo. Nie masz się czym martwić. To tylko sercowe rozterki, które z pewnością szybko mi miną – zapewniłam, siląc się na naturalny ton. W rzeczywistości, w gardle czułam wielką gule, która utrudniała mi mówienie.
– Nie będę naciskać. – Westchnęła i wywróciła oczami do góry. – Widzę, że nie chcesz mi powiedzieć, co ci leży na duszy. – Miała rację, nie chciałam jej powiedzieć. – Jeśli jesteś gotowa, to chodźmy, bo spóźnię się na lotnisko.
– Jestem – odparłam szeptem.
Omiotłam spojrzeniem ostatni raz salon i kuchnie, modląc się w duchu, abym przeżyła te wakacje. Nie miałam zielonego pojęcia, co ja tam będę robić. Biorąc pod uwagę problemy, jakie ciotka miała ze swoją córką – o których dopiero miałam się dowiedzieć – imprezowanie nie wchodziło w grę, nie mówiąc o sporej ilości alkoholu i seksu. Po cichu liczyłam na to, że uda mi się wyrwać jakiegoś fajnego kolesia i kontynuować swój weekendowy rytuał seksualny, który wypełniał moją pustkę na kilka godzin i powodował, że czułam się nieco lepiej.
Wychodząc z domu, obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie dopuszczę do siebie słabości.
Wyjęłam z torebki klucze i zamknęłam drzwi na wszystkie spusty. Wzięłam głęboki oddech, po czym odwróciłam się i skierowałam do samochodu.
– Dam radę, to tylko dwa miesiące – wyszeptałam pod nosem, by podnieść samą siebie na duchu, wsiadając do auta.
Czekała nas pół godzinna jazda. Ruszyłyśmy z Aleksandrii w stanie Virginia – gdzie mieszkałam – do Waszyngtonu, gdzie mieszkała ciotka Susan z moją kuzynką.
Mama po drodze prosiła mnie, abym nie zrobiła czegoś głupiego i nie przyniosła jej wstydu. Mówiła o tym, jak bardzo kiedyś byłam zżyta z Laurą i szkoda, że nasze drogi się rozeszły, bo nasza więź dobrze na nas wpływała. Kazała mi o tym pamiętać i nie próbować podporządkować sobie kuzynki. Nie mogłam jej tego obiecać. Nie byłam już tą samą kruchą i wrażliwą Cassie, co kiedyś. Zmieniłam się i byłam pewna, że Laura także nie jest tą samą dziewczyną, co kiedyś.
CZYTASZ
Zła miłość - W Księgarniach!
Novela JuvenilPrzyjaźń, miłość i bolesna prawda. Jaka miłość sprawia, że gdy ją wyznasz, twój kochanek odchodzi? Z pewnością jest to zła miłość. Ale czy ta miłość nie zasługuje na szansę? Kiedy Cassandrę opuszcza ojciec, a matka wysyła ją na miesiąc wakacji do s...