Chapter 10

2.6K 140 18
                                    

[ Na życzenie @oneonlyHope, co myśli i czuję Amelia]

To prawda Harry ma rację.

Czy go kocham?

Czy w dwóch krótkich słowach można zaw­rzeć og­rom emoc­ji, które to­warzyszą mi na samą myśl o nim?

Kiedy jes­t da­leko, nie mogę przes­tać się o niego mar­twić.

Jego smu­tek nie da­je mi spać.

Jego uśmie­ch jest wciąż, wielo­bar­wna tęcza gości w moim ser­cu.

Jego wzrok... przeszy­wający wzrok...

Kiedy pat­rzą na mnie jego szmaragdowe oczy czuję, że poz­na­je wszys­tkie mo­je naj­skryt­sze myśli. Jego głos... prze­cud­ny głos... Nie ważne, co po­wie. Ważne, że tyl­ko ja mogę go te­raz słuchać. Nie sztuką jest po­wie­dzieć "kocham Cię". Sztuką jest wy­razić, co tak nap­rawdę kry­je się pod ty­mi słowa­mi.

Kocham go, kocham całą sobą. Udaję przed nim, że mnie nie obchodzi , chcę żeby tak uważał, ale nie ma dnia, w którym bym o nim nie myślała… O nocy, o której nie pragnęłabym raz jeszcze zasnąć przy nim.

Czy to możliwe, żeby tak bardzo mocno kochać? Tak mocno, że potrzebuję go jak powietrza. Jego dotyku, muszę czuć obok siebie jego zapach.

Z każdą spędzoną najmniejszą chwilą, czuję niedosyt jego osobą, pragnę go coraz mocniej. A to, że nasze drogi znów się skrzyżowały wcale mi w tym nie pomaga. Chciałam zapomnieć. Spróbować na nowo poukładać sobie życie. Odkąd urodził się Nicolas chciałam mu stworzyć prawdziwy i kochający dom. Miał mi w tym pomóc Noah. Pojawił się w najtrudniejszym dla mnie okresie, i był przy mnie i przy moim synu. Jednak wszystko się zmieniło, w dniu, w którym ujrzałam Harry’ego i Nicolasa razem. Wyobrażałam sobie tą chwilę od dawna. Gdy staję w moich drzwiach, przeprasza mnie za wszystko, a ja rzucam mu się w ramiona i jesteśmy szczęśliwi we trójkę. Ja, on i nasz syn. Tak długo już próbuję, wymazać go ze swojego życia … jednak nie potrafię.

Jak mam zapomnieć o kimś, kto zostawił po sobie cząstkę siebie, którą jest Nicolas. Gdy widzę jak brunet zajmuję się małym, serce mi pęka na pół na samą myśl, o tym że nie wie że to jego dziecko. Wiem, nie powinnam była go okłamywać. I wiem też, że Harry mi nie wierzy. Trzeba być ślepym by nie zauważyć uderzającego podobieństwa między tą dwójką. Być, może znienawidzi mnie za to, ale chodź tak bardzo go kocham, nie możemy być razem. Musimy o sobie zapomnieć. Musimy uśmiercić to uczucie, które nigdy nie się spełni. Każdy musi pójść własną drogą, chodź to będzie bolało, muszę spróbować dać sobie szansę na bycie szczęśliwą z Noah’em  i pozwolić by Harry również odnalazł swoją własną drogę.

[ Teraz już Harry]

Było mi strasznie nie wygodnie. Otworzyłem zaspane powieki, mrugając kilka razy. Dostrzegłem wtuloną we mnie Amelię. Jej głowa opierała się na moim ramieniu.  Dłonie trzymała kurczowo na mojej koszulce, mocno ją trzymając. Jakby się bała, że jej ucieknę. Czułem wyrównany i spokojny oddech dziewczyny, który pieścił zagłębienie mojej szyi. Lekko odgarnąłem jej włosy z twarzy, dotykając jej ciepłego policzka. Poruszyła się delikatnie, mrucząc coś pod nosem, jednak nie obudziła się. Odetchnąłem z ulgą. Starałem się przypomnieć, jak znaleźliśmy się razem na jednej kanapie. Widocznie, zasnęliśmy obok siebie, nie wiedząc czemu. Jednak nie miało to dla mnie większego znaczenia. Mógłbym już tak zawsze się budzić.

Napajałem się jeszcze jej widokiem przez kilka następnych minut, mówiąc do niej z głębi mojego serca.

- Two­je us­ta krzyczą, jak mnie kochasz, a oczy widzą, jak bar­dzo nie możemy być razem. Ale nie ważne jest to, że nie możesz być moja. Ważne jest to ile ra­zy byłaś tyl­ko dla mnie. –wyszeptałem całując ją delikatnie w skroń. Złożywszy pocałunek, spojrzałem na łóżko, w którym leżał Nicolas uśmiechając się do mnie radośnie. Pierwszy raz, widziałem go tak szczęśliwego. Zastanawiałem się, co było powodem jego pięknego, uśmiechu, który niestety nie gościł zbyt często na jego twarzy.

-Co się tak uśmiechasz?-wyszeptałem w stronę Nicolasa, który zeskoczył szybko z łóżka, biegnąc w moim kierunku.

- Hally, moze tak być juz tak zawse?

- Czyli jak? – spytałem, poprawiając się lekko na niewygodnej kanapie, najdelikatniej jak tylko mogłem, by nie zbudzić Amelii.

- O tak. –pokazał na mnie i jego mamę.

- Mamusia wygląda na scęśliwą. I pacz, uśmiecha się. – krzyknął uradowany malec, wskakując na mnie, budząc tym samym brunetkę.

- Ceść mamo! – powiedział chłopczyk, składając na jej policzku całusa.

- Nicolas… -otworzyła swoje zaspane oczy, patrząc na niego z lekko z ukosa. Po czym skierowała swój wzrok na mnie. Byliśmy blisko siebie, zbyt blisko. Mógłbym ją pocałować, jednak nie zrobiłem tego. Dlaczego? Nicolas, objął mnie mocno, po czym zrobił to samą z brunetką, i tak we trójkę tkwiliśmy przez chwilę w cudownym uścisku. Chodź zrobiło się jeszcze bardziej niewygodnie, teraz nie miało to żadnego znaczenia.

- Wiecie co? – oderwał się od nas malec, patrząc na przemian na nas oboje.

- Tak juz może być zawse. Mamo, plose, zostańmy z Hallym juz na stałe, on jest taki fajny i mnie kocha. Ciebie tez. Tak pięknie do Ciebie mówił gdy spałaś. – pisnął uradowany malec. Amelia, podniosła się szybko z kanapy poprawiając swoje lekko pogniecione ubranie. Chwyciła Nicolasa z mojego ciała i posadziła go na łóżku obok.

- Rozmawialiśmy już na ten temat skarbie. Wiesz, że to nie możliwe. – odpowiedziała, zakładając mu kurtkę, a na siebie sweter.

- Dlaczego nie? – podniosłem się natychmiast z kanapy, podchodząc do dwójki.

- Harry, proszę Cię nie zaczynaj znowu. – rzuciła, patrząc na mnie z wyrzutem.

Założyła małemu buty, i plecak na plecy kierując się z nim do wyjścia. Ruszyłem szybko za nimi, doganiając ich w korytarzu. Nie rozumiem jej zachowania, czemu tak zareagowała na słowa małego. Przecież mogłoby tak być. Już na zawsze.

- Nie musicie tak szybko wychodzić, może zjecie śniadanie a potem was odwiozę?- zaproponowałem.

- I tak nadużyliśmy już twojej gościnności.- chwyciła małego za rękę, prowadząc go do na korytarz.

- Ale ja kcem zostać z Hallym, mamo ! – wyrywał się, z jej uścisku wyciągając drugą rękę w moją sronę.

- Nicolasie, proszę cię przestań. Nie utrudniaj tego bardziej. – wzięła go na ręce, otwierając po chwili drzwi.

- Naprawdę jestem ci wdzięczna Harry, ale lepiej będzie jeśli już znikniemy z twojego życia. Na pewno masz dużo ciekawsze rzeczy.. – zwróciła się do mnie gdy jej przerwałem.

- Przestań! –warknąłem, zagradzając jej przejście. – Nie rozumiesz, że…

- Nie .Przykro mi. I proszę Cię o jedno, nie zbliżaj się do Nicolasa i do mnie.

Pozwólmy ułożyć sobie życie na nowo. Bez siebie nawzajem. Tak będzie lepiek. Żegnaj Harry. – odpowiedziała smutno. Nie zważając na prośby Nicolasa, wyminęła mnie tak szybko, że nie zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Tak więc znowu zniknęła z mojego życia po raz kolejny.

Without her- [ Part 2 of Without him] || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz