{Prize} Gubisz się w tłumie

557 21 3
                                    

Rasuto
Kiedy tylko zauważył, że jego ramienia nie trzyma już Twoja drobna ręka, zaczął się rozglądać. Pytał każdego przechodnia o słodką, niewinną dziewczynę w jego ciuchach, nie mając najmniejszego pojęcia, jak dziwnie to brzmiało.

- Rasuto! - usłyszał wreszcie Twój głos zza rogu budynku, przy którym czekaliście na Rascala. Bez namysłu poleciał w tamtą stronę, krzycząc wniebogłosy.

- Prize! Prize!!! - dobiegając na miejsce, szybko oplótł wokół Ciebie ramiona i podniósł, jakbyś nic nie ważyła - Ty mała niecnoto! Następnym razem założę Ci obróżkę ze smyczą, co Ty na to? - powiedział w swoim języku z szerokim uśmiechem na ustach, jakby jego propozycja była całkiem normalna. Położyłaś mu szybko rękę na oczach, żeby nie zauważył Twojej zapłakanej twarzy. Gdy tylko zgubiłaś Rasuto w wielkim tłumie, zaczęłaś panikować, a łzy same popłynęły z Twoich oczu ze strachu.

- Idiota! Nie wiesz, jak się bałam! - na Twoją uwagę, ten tylko się zaśmiał.

- No już, już! Jesteś ze mną, mała Prize, nie ma się co tak trząść - zsunęłaś dłoń z jego twarzy i uderzyłaś go z całej siły w pierś, czego oczywiście prawie nie poczuł. Jednak faktycznie zauważyłaś, jak bardzo byłaś roztrzęsiona, a będąc wreszcie w jego ramionach, poczułaś nieopisaną ulgę.

- No, bardzo śmieszne... - szepnęłaś do siebie po polsku i odwróciłaś wzrok. Rasuto roześmiał się na dobre, kiedy zauważył, jak zaczęłaś reagować. Jednak obojgu Wam zrzedły miny i podkoczyliście na sam głos Rascala.

- Hej! Love birds! Idziecie, czy sam mam Was tam wkopać!? - Rasuto posłusznie poszedł za swoim opiekunem, nawet nie myśląc o wypuszczeniu Cię z rąk. Co prawda nie było to dziwne z jego strony, jednak nie wiedziałaś wtedy, że tym razem chłopak nie chciał Cię puścić z nowego powodu. I raczej nigdy nie miałaś się od niego dowiedzieć.

Rascal
Rascal zabrał Cię na swoje kolejne spotkanie z jego "pracodawcą". Cały czas sprawdzał, czy szłaś za nim. Niemal nie było szans, żebyś się zgubiła, więc byłaś spokojna. Jednak od kiedy weszliście do budynku, w którym miało odbyć się spotkanie, Rascal zaczął tracić czujność. Wyglądał na zdezorientowanego, nawet poddenerwowanego. Zatrzymaliście się tuż obok automatu z napojami, więc postanowiłaś szybko coś mu podać, żeby chociaż trochę się rozluźnił. Nie wiedziałaś, jak mogło się dla Was obojga skończyć to spotkanie, jeśli Rascal miał pozostać spięty. Puściłaś jego rękaw, którego tak kurczowo trzymałaś się przez całą drogę od jego i Rasuto apartamentu i podeszłaś do automatu. Wzięłaś szybko butelkę wody i puszkę Coli, nadpłacając nieco, ale zostawiając resztę bez namysłu. Najważniejsze było uspokojenie Rascala. Hm, tylko szkoda że nie mogłaś go nigdzie wypatrzeć. Przed chwilą stał obok Ciebie, więc wiedziałaś, że nie mógł odejść daleko. Jednak będąc otoczona typami z działki kryminalistycznej i mając za przewodnika osobę, która właśnie zniknęła Ci z oczu, nie mogłaś się ruszyć. Unikając jakiegokolwiek kontaktu z tłumem nieznajomych, a na dodatek podejrzanych ludzi, usiadłaś przy maszynie i schowałaś głowę w kolanach. Wyczekiwałaś jego znajomego głosu, ostrego tonu i dotyku, nawet jego zwodniczego, znienawidzonego przez Ciebie spojrzenia. Nagle ktoś stanął tuż obok Twoich stóp i zaczął stukać obcasem o drewnianą podłogę korytarza. Nikt inny nie zwrócił na Was uwagi, więc ostrożnie podniosłaś głowę i popatrzyłaś w górę. Surowe, czarne spojrzenie przeszywało Twoją duszę, ale nie ogarnął Cię ani strach ani zgorszenie. Widząc Rascala tuż przed sobą z wyciągniętym do Ciebie ramieniem, uśmiechnęłaś się szeroko. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułaś takiej ulgi.

- Rascal! - puszczając oba napoje, skoczyłaś na równe nogi i objęłaś go mocno. Nic nie powiedział, ale zaśmiał się cicho do Twojego ucha.

- Znalazłem zgubę. Gdzie żeś się szlajała, co, mała? - chociaż jego głos był szorstki, to jego dłoń przejechała delikatnie Twoje włosy.

- Przepraszam! Przepraszam, Rascal, przepraszam... - wyszeptałaś w swoim języku, co zdołało dotrzeć do mężczyzny.

- No dobra, dobra. Nie becz mi tu, młoda. Bierej to przeklęte picie i chodź ze mną. Przypilnuję Cię teraz porządnie - kiwnęłaś głową posłusznie i chwyciłaś się mocno jego bluzy - Obiecuję, malutka - szepnął i musnął Twoją głowę swoją. Nie miałaś wtedy pojęcia, że Cię pocałował.

Maria
Zostałaś kupiona na czarnej aukcji kilka godzin po Twoim przyjeździe do Japonii. Gdy dotarłaś do apartamentu dwóch podejrzanych mężczyzn; Rascala - Twojego nowego "właściciela" i Rasuto, poznałaś tam dziewczynę w podobnej sytuacji do Twojej. Ten drugi, Rasuto nazywał ją Prize, chociaż kilka dni po Twoim przybyciu dowiedziałaś się, że naprawdę nazywała się Maria.

Kiedy więc byłaś z nią i dwoma Waszymi "właścicielami" na zakupach w tokijskim centrum handlowym i nie mogłaś jej znaleźć po przymierzeniu swoich nowych ubrań, zaczęłaś wołać jej imię bez namysłu.

- Maria! Marysia! - wybiegłaś pospiesznie ze sklepu, oddając wybrane ciuchy Rascalowi - Marysia!!! - łzy zaczęły Ci wpływać po policzkach. Czułaś się nagle opuszczona wśród tylu nieznajomych ludzi bez nikogo dla siebie. Nagle usłyszałaś swoje imię. A ten znajomy głos... - Maryśka! - krzyknęłaś z ulgą, gdy zobaczyłaś jej potargane rudo-kasztanowe włosy wśród burzy innych ludzi. Dziewczyna skoczyła w Twoją stronę, na co Ty złapałaś ją i przytuliłaś. Nie mogłaś jej już nigdy wypuścić. I nie zamierzałaś.

KattLett One-shoty i ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz