O/A: JEZU, PRAWIE TO STRACIŁAM, WATTPAD PRZYPRAWIŁ MNIE O ZAWAŁ, MUSIAŁAM GRZEBAĆ W HISTORII ZMIAN-
Jeśli któreś z Was ma problemy ze zrozumieniem, co Dark ma na myśli, dajcie mi znać w komentarzach! Wytłumaczę, chyba że znajdzie się anglista wśród Was samych i mnie wyprzedzi :P (co jest boleśnie możliwe). Miłej lektury z Darkusiem ^♡^
P.S. Jakby co, apprentice w wolnym tłumaczeniu znaczy "uczeń", a Nao to po prostu imię, którym Hayward nazywa Twojego seniora.Trafiłaś wreszcie do prawidłowego wejścia i odetchnęłaś z ulgą. Jeszcze kilka minut i mogłaś w ogóle nie polecieć do Londynu. Stewardesa sprawdziła Twoje dane, kiwając głową w zrozumieniu. Zaprowadziła Cię długim korytarzem do wnętrza prywatnego samolotu. Wskazała dwa miejsca - jedno z nich, jak się spodziewałaś, było już zajęte. Podeszłaś bezgłośnie i ukłoniłaś się.
- Mistrzu... - szepnęłaś z powagą i respektem akcentującym Twój głos. Byłaś wystarczająco przejęta swoim nadchodzącym treningiem, ale formalne spotkania z nauczycielem były dla Ciebie zawsze największym wyzwaniem.
- Usiądź, dziecko - skinęłaś ponownie głową i posłusznie zasiadłaś przy nim. Znajoma Ci już stewardesa przyniosła tacę ze starannie przygotowanym napojem dla mężczyzny i kieliszkiem dla Ciebie. Pokazała Ci trzy butelki, z czego po cichu wybrałaś ulubioną i przytrzymując szkło, pozwoliłaś jej spokojnie nalać zawartość. Po kilku wolnych łykach dziwnego, fioletowego napoju, którego skład pozostawał dla Ciebie tajemnicą, Twój opiekun przemówił znowu. - Posłuchaj - skupiając całą uwagę na nim, odłożyłaś bezszelestnie kieliszek. Mężczyzna zwrócił na Ciebie swoje przenikliwe oczy, które zwęziły się na moment, jakby sprawdzał, czy faktycznie uważasz. - Jak wiesz, będziesz mogła niedługo wyruszyć na własną misję - tu przerwał, biorąc kolejny łyk - Ja nie jestem już na siłach, żeby dorównać ci w terenie. Widzę, że nauczyłem cię wystarczająco dużo, żebyś poradziła sobie z nowym... - nie dałaś mu dokończyć i wstałaś, prawie zrzucając swój kieliszek ze stolika.
- "Nowym"...? Mistrzu, czy coś się dzieje!? Proszę, ja nie mogę odejść, jeśli stawiasz mnie w takiej...! - nie zdołałaś dokończyć. Gdy tylko Twój nauczyciel podniósł dłoń, ucichłaś, jakby za sprawą zaklęcia. W porę się opamiętałaś i ukłoniłaś. - Wybacz, proszę... - powiedziałaś niechętnie i usiadłaś z powrotem ze zwieszoną głową.
- Dziecko... - zaczął i dopił szybkim łykiem specyfik ze szklanki - Wiem, że będzie ci trudno się ze mną rozstać, równie co mnie, ale wiedz, że twoja pozycja wymaga pełnej niezależności od uczącego. A w tym ja pomóc ci nie mogę - zaśmiał się znajomym, głębokim głosem. Ze smutkiem przyznałaś mu rację, kiwając posłusznie głową.
- A więc... nie przydzielisz mi opiekuna...? - szukając potwierdzenia, spojrzałaś na krótką chwilę w jego oczy. Jego ciepły wzrok sprawił, że spojrzałaś znów w dół. Złe przeczucia wciąż mogły się sprawdzić.
- Oczywiście, że nie - na te słowa odetchnęłaś z wielką ulgą, kładąc rękę na niespokojnym sercu. Nauczyciel westchnął w zadowoleniu i zaśmiał się ponownie, nieco ciszej. - Przydzielam ci partnera - na początku sądziłaś, że musiałaś się przesłyszeć. Stres związany z lotem i treningiem oraz nagły przypływ emocji po jego słowach musiały mocno Tobą wstrząsnąć, żebyś usłyszała coś takiego. Odwróciłaś wzrok od podłogi i spojrzałaś na mężczyznę ze zdziwieniem malującym się na Twojej twarzy. Jednak jego wzrok spoważniał, a uśmiech, który przed chwilą rozpromieniał mu twarz nagle zanikł.
- Hę...? - mruknęłaś w niedowierzaniu, niby ponaglając go, żeby się poprawił. Ten jednak ani myślał uspokajać Twoich poszarganych nerwów.
- Jeśli mam być z tobą całkowicie szczery... - przerwał i odetchnął ciężko, jakby miał zamiar przyznać się do jakiejś winy - Muszę wyznać prawdziwy cel naszej podróży - poprawiłaś kołnierzyk koszuli, który nagle zaczął nieprzyjemnie zaciskać się wokół Twojej szyi. Czyżby Nauczyciel utajnił coś przed Tobą? Zwykle umiałaś rozpoznać, czy ktoś coś ukrywa, to jedna z wielu umiejętności, której wyuczył Cię Twój opiekun. Jednak on sam pozostawał dla Ciebie zagadką. Po raz kolejny spojrzałaś na niego w zmieszaniu. - W Londynie odbieramy twojego nowego partnera. Natomiast wasza misja rozpoczyna się już za dwadzieścia cztery godziny. Lecimy do Tokio - mrugnęłaś kilka razy, czując, jak Twoje zmęczone oczy powoli tracą potrzebną wilgoć. Ledwo umiałaś pogodzić się z decyzją rozstania z mistrzem, ale ta wiadomość była już zbyt niespodziewana, żebyś potrafiła ją przyjąć ot tak.
CZYTASZ
KattLett One-shoty i Scenariusze
FanfictionPiszę krótkie opowiadania (dla konkretnych postaci) lub scenki (dla wszystkich postaci z jednego komiksu/light novel) z udziałem Czytelniczki (na życzenie mogę napisać z Czytelnikiem). Będę pisać na podstawie twórczości KattLett: - Exitus Letalis ...