Prolog

1.1K 33 8
                                    

Rhaena

Północne wody Wąskiego Morza, które dzieliło kontynenty Westeros i Essos były tego dnia wyjątkowo niespokojne. Szaro-zielone fale z impetem rozbijały się o dziób statku, a wyniesiona w górę woda wdzierała się na pokład. Rozlewając się po deskach, zostawiała po sobie śliską nawierzchnię, roślinność morską i zdechłe ryby oraz utrudniała załodze pracę. Ciemne chmury zupełnie zakryły niebo i nie pozwalały żadnemu promykowi słońca przeniknąć przez swoją grubą warstwę. W powietrzu rozprzestrzenił się odrażający odór wodorostów, które przywarły do przedniej części statku.

Pomimo nieprzychylnej pogody oraz nieustannego gwałtownego balansowania statku, przebijającego się przez wzburzone morze, Rhaena zajęła swoje stałe od czternastu dni miejsce i przywierając do lin podtrzymujących żagle volantyjskiego statku kupieck...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pomimo nieprzychylnej pogody oraz nieustannego gwałtownego balansowania statku, przebijającego się przez wzburzone morze, Rhaena zajęła swoje stałe od czternastu dni miejsce i przywierając do lin podtrzymujących żagle volantyjskiego statku kupieckiego, obserwowała zmieniające się krajobrazy. Od kilku tygodni na horyzoncie nie pojawił się żaden skrawek lądu, otaczało ją tylko humorzaste morze, posępne niebo oraz jedenastu przeklinających w językach Wolnych Miast członków załogi.

Chłodny wiatr zaczynał przybierać na sile, więc dziewczyna szczelniej otuliła się foczym futrem, które kupiła za trzydzieści miedziaków, gdy statek zawinął do portu w Tyrosh. Kapitan, któremu słono zapłaciła za kajutę niewartą swej ceny, ostrzegł ją, że, gdy przepłyną przez Szarą Szubienicę i Stopnie, klimat bardzo się ochłodzi. Brodaty mężczyzna miał rację, sam również założył cieplejszy kaftan, niemniej ozdobny niż poprzedni.

Tyrosheńskie futro chroniło ją przed zimnem oraz pluskającą wszędzie wodą morską. Jednak jej dłonie pozostawały nagie i bezbronne wobec chłodu. Rhaena zacisnęła zgrabiałe palce na jednej z lin, myśląc o ciepłym i słonecznym Volantis, które zmuszona została opuścić. Przed jej oczami ukazała się górująca nad miastem Świątynia Pana Światła, od której odbijały się promienie zachodzącego słońca, kąpiąc jej ściany w pomarańczowym i czerwonym blasku, gdy Rhaena wchodziła na pokład statku płynącego do Westeros. Czarny Mur okalający miasto delikatnie błyszczał na pożegnanie. Serce dziewczyny spowolniło wtedy swój rytm, jakby próbowało zatrzymać czas. To była jej ostatnia chwila w Wolnym Mieście, w którym spędziła całe życie.

Szlak morski prowadził wzdłuż wybrzeża Ziem Spornych oraz przez małe cieśniny pomiędzy wysepkami dzielącymi Essos oraz najdalej wysunięty na zachód kraniec Dorne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szlak morski prowadził wzdłuż wybrzeża Ziem Spornych oraz przez małe cieśniny pomiędzy wysepkami dzielącymi Essos oraz najdalej wysunięty na zachód kraniec Dorne. Następnie na północ, aż do Białego Portu, który to był celem Rhaeny. Podróż trwała wiele tygodni, lecz ani na chwilę nie przestawała rozmyślać o wspaniałym domostwie triarchy tygrysa Volantis, w którym żyła przez ponad dwadzieścia lat. Nigdy nie mówiono wprost o jej pochodzeniu i o tym jak trafiła do triarchy, niektóre służki twierdziły, że jest przygarniętą z ulicy sierotą; inne, że córką służącej, którą zgwałcono podczas święta założenia miasta; słyszała też, że jest dzieckiem ulicznicy; a innym razem twierdzono, że jest bękarcią córką samego triarchy. Chciała wierzyć w to ostatnie, ale w głębi serca wiedziała, że to nie możliwe. Co prawda arystokrata traktował ją z wielką sympatią i troską oraz nie wytatuował na jej twarzy żadnego niewolniczego symbolu, ale czuła, że nie kierują nim ojcowskie pobudki. Pewnego dnia, tuż przed czternastym dniem swego imienia, Rhaena podsłuchała rozmowę kucharek, plotkujących nad wrzącym kotłem ze słodkimi burakami. Kobiety twierdziły, że triarcha Volantis przygarnął sierotę z ulicy ze względu na swe żądze, nie z dobroci serca. Dziewczynka nie potrafiła w pełni zrozumieć znaczenia słów służących, lecz gdy wreszcie dorosła przekonała się, że plotki tych kobiet były tylko plotkami i niczym więcej.

Rhaena żyła w domu arystokraty, bawiąc się i ucząc z jego liczną gromadą dzieci do chwili ukończenia dwudziestego pierwszego roku życia, w dniu jej imienia triarcha wezwał ją do siebie i wręczył jej drewniane pudełeczko, od którego bił chłód. Wkładając przedmiot w jej drobne dłonie, oznajmił, że w porcie czeka na nią statek do Westeros, a zawartość szkatułki zapewni jej wielkie bogactwo. Dziewczyna nie rozumiała dlaczego pan każe jej opuścić swój dom, jednak jego polecenie wykonała bezzwłocznie. Musiała to zrobić. Starszy mężczyzna na pożegnanie życzył jej pomyślnych wiatrów.

Czuła się jak pisklę wyrzucone z gniazda. Nadszedł dla niej czas, by nauczyła się latać, lecz nie potrafiła i nie chciała. Im dalej płynęła na północ, tym większy strach czuła. Wszystko wydawało jej się surowsze i bardziej bezwzględne. Nocami nękały ją koszmary dotyczące obcych ziem, do których zmierzała. W złych snach wszystko było białe i zimnie, pustkę przemierzały ogromne potwory o błyszczących oczach w kolorze kobaltu.

Z czasem myśląc o Volantis, czuła żal nie tęsknotę. Żałowała tego, że nie ujrzy już piękna tego miasta i nie spotka tych samych ludzi, ale nie tęskniła za dawnym życiem, w którym służyła jednemu z triarchów. Zamknięta w niewielkiej kajucie, dryfującego w kierunku wód Morza Dreszczy statku, czuła, że rośnie w niej strach i ekscytacja, powoli rozniecał się w niej dotychczas przygaszony płomień.

- Ląd na horyzoncie! - ochrypły głos mężczyzny niemal wprawił statek w drżenie i wyrwał Rhaeną z zamyślenia. Wytężyła wzrok, by ujrzeć wśród wzburzonych fal skrawek lądu, lecz nic nie dostrzegała. Dopiero po upływie paru minut udało jej się dojrzeć niewyraźny zarys lądu i kształt przypominający basztę. Poczuła, że jej żyły zapłonęły, a serce, zamiast krwi, toczy żywy ogień. Wbijając wzrok w horyzont, wsunęła dłoń do skórzanej torby wiszącej na jej wątłym ramieniu. Zmarznięte opuszki palców dotknęły delikatnego materiału, przez który czuć było chłód. Powoli gasił on wewnętrzny płomień Rhaeny, przynosił spokój.

A Targaryen alone in the world Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz