Powoli szłam chodnikiem i powoli też dochodziłam do zamierzonego celu.Spojrzałam jeszcze raz na kartkę i rozejrzałam się po domach.-W końcu ...-mruknęłam.Numer 1578 był dość duży i wisiał zaraz przy drzwiach garażowych.Brałam głębsze oddechy,a moje ręce trzęsły się i powoli zamieniały się w 'lodówkę'.Weszłam na podwórko i skierowałam od razu pod drzwi.Uniosłam dłoń na wysokość dzwonka,jednak szybko rozmyśliłam się.

-D-dzień dobry ....Chciałabym porozmawiać o Shawnie ... Dzień dobry mogę wejść ? -mówiłam pod nosem i bardziej stresowałam się.Drzwi od domu otworzyły się,a w nich pojawił się starszy mężczyzna.Z tego co mi mówił Shawn i z tego co pamiętam,zgadzało by się,że to jego ojciec.

-D-dzień dobry ...-odparłam bez ducha.On tylko patrzył się na mnie.

-Dzień dobry.Znamy się ? -odpowiedział po krótce i zamknął za sobą drzwi.

-Jestem Marta Clark.Chciałabym z panem porozmawiać.Nie zajmę długo czasu.-zaczęłam bawić się dłońmi ze stresu.

-O czym ? - wcale nie miał zamiaru wpuścić mnie.Wydawał się być nerwowy.-Nie znam pani.-ominął mnie.

-Proszę ...Niech pan poczeka.-odwróciłam się w jego stronę i czekałam jak 'dziecko' kiedy zmięknie.

-Jestem zajęty ...-burknął.

-Proszę.To ważne.-patrzyłam na niego.


***

- Shawn ? Matko.Czy ja śnię ? - usłyszałem za sobą.Siedziałem na łąwce i chyba nawet na niej spałem.Nie wróciłem na noc do domu.

-F-Felix ? - szybko wstałem w jego stronę.

-Przecież miałeś wypadek.Szpital,pogrzeb ...

-Ciszej ...-wziąłem go za ramię, w swoją stronę.

-Możesz mi to wszystko wyjaśnić ? Co ty tu robisz ? Spałeś tutaj ?

-Kurwa,ciszej.-wciąż uciszałem go.-Wszystko ci powiem,tylko nie tu.

-Chłopie,jesteś całkiem zmarznięty ...Zabiorę cię do siebie.-ściągnął swoją kurtkę i dał mi.-Tak w ogóle ...Cieszę się,że cię widzę.-przytuliliśmy się 'na miśka'.-Ale to nie zmienia postaci rzeczy,że musisz się wytłumaczyć ...-powiedział poważnie.

-Masz kontakt z Martą ? -spytałem prosto z mostu/

-Od twojej 'śmierci' - zrobił cudzosłów w powietrzu.-Nasz kontakt się urwał.Nie było z nią dobrze,z nikim bliskim nie było ...-spuścił wzrok.

-Wiem,że zachowałem się jak ostatni idiota,jasne ? -podwyższyłem ton głosu.-Przeszłości nie zmienię.Mam tylko nadzieję,że chociaż mi wybaczą,ty też ...

-Inaczej nie rozmawiałbym z tobą.


***

-Ostatnio w pracy znalazłam to.-przekazałam mężczyźnie wisiorek.-Taki miał tylko Shawn.-zasmuciłam się,ale jednocześnie czekałam na jego reakcję.

-N-nie rozumiem co w związku z tym.-oddał mi go,po krótkich 'oględzinach'.

-Zapytam prosto.-wzięłam głęboki oddech.-Czy on tu gdzieś jest ? -dziwnie poczułam się z tym pytaniem,ale po to właśnie tu przyszłam.

-Marta ... Nie chcę o tym rozmawiać. -wstał z fotela i podrapał się po brodzie.

-Czyli mam rozumieć,że żyje ? -podniosłam głos.

-Daj spokój.Lepiej będzie jak pójdziesz. - najwyrazniej chciał się mnie pozbyć.

-W porządku,ale może być pan pewny,że nie zostawię tak tego ! - wściekła wyszłam z domu,trzaskając za sobą drzwiami.

Szłam przed siebie,aż w końcu zatrzymałam się przy jeziorku.Łzy leciały mi,jak grochy.To było okropne ...Nie wiem,nie dowiedziałam się,czy on żyje,ale przez tyle lat mi go brakowało.Jego mama i siostra bardzo cierpiały.Nie wyobrażałam sobie co będzie i co mnie jeszcze czeka.


Proszę o komentarze :( Dziękuję tym,co są,czytają i głosują !


I recovered youWhere stories live. Discover now