To ten dzień. Odebranie świadectw. Szczerze mówiąc, wizja wkroczenia w świat ludzi pracujących trochę mnie przerażała, ale i tak bardzo się cieszyłam. Teraz siedziałam na jednym z miejsc przeznaczonych dla tegorocznych absolwentów i czekałam aż zostane wyczytana. Obok mnie siedziała Kate, która co jakiś czas posyłała mi szeroki uśmiech. Dopiero w tej chwili mój umysł był oczyszczony z jakichkolwiek myśli o Tomie. Do tej pory nie dał znaku życia i bardziej mnie to martwiło niż wywoływało złość, ale gdy widziałam nowe zdjęcia z planu, wiedziałam, że nic mu nie jest. Może po prostu mnie ignorował... Taaak, mój umysł jest całkowicie oczyszczony z tego typu myśli. Mhmmm. Oczywiście. Poczułam lekkie szturchnięcie łokciem w brzuch. Od razu odwróciłam się w stronę Kate i posłałam jej pytające spojrzenie.
- Wyglądasz, jakbyś miała zaraz umrzeć. Uśmiechnij się, po za tym, zaraz będziesz wyczytana. - szepnęła mi na ucho, a ja uniosłam brwi.
- Tylko się stresuje, to raczej normalne, prawda? - zaśmiałam się lekko. - Najpierw ty, potem dopiero ja, Kate. - przypomniałam, a ona tylko wzruszyła ramionami.
No tak, moja przyjaciółka była przyzwyczajona do wychodzenia przed tłumy ludzi, a ja zdecydowanie nie i zawsze wolałam tego unikać. Tak jak się spodziewałam, po kilku minutach wyczytano Kate, a to oznaczało, że za chwilę będzie moja kolej.
- Susan Grace Walker. - usłyszałam nagle i na sekundę zamarłam. Szybko się uspokoiłam, wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam w stronę sceny, gdzie były rozdawane świadectwa. Myślałam, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej, wszędzie było tyle ludzi, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Prawie się potknęłam o własne stopy, przez to kogo zobaczyłam, gdy spojrzałam w stronę gości. Byłam pewna, że się przewidziałam, dlatego kątem oka popatrzyłam się tam jeszcze przez chwilę. Czyli mi się nie wydawało. Przełknęłam ślinę i podeszłam po swój dyplom. W tym czasie usłyszałam wiele gratulacji od ludzi z kadr i innych oraz brawa. Po tym szybko zmyłam się ze sceny dając miejsce kolejnym osobom.
- Ty też go widziałaś prawda? - od razu dopadła mnie Kate. - To takie urocze, przyjechał specjalnie, żeby zobaczyć rozdanie dyplomów i ciebie! - ja nadal nie wyszłam z szoku i jej słowa z ledwością do mnie dochodziły.
- Widziałam go, ale - w tym momencie wzięłam głęboki wdech, żeby troche ochłonąć. - Mam nadzieje, że będzie miał dobre wytłumaczenie, dlaczego nie odzywał się przez tyle dni, bo jak nie, to przyrzekam, że mu coś zrobie. - na moje słowa panna Hunt stłumiła śmiech i spojrzała na mnie z politowaniem. - Nie patrz tak na mnie. Mówię poważnie.
- Uważaj, bo ktoś ci uwierzy.
- Ugh.
- Jak tylko będziesz bliżej niego to zmiękniesz, ja to wiem. - powiedziała, a ja w głębi duszy wiedziałam, że ma racje.
Gdy ceremonia się skończyła, od razu poszłyśmy z Kate w poszukiwaniu naszych rodziców. Jednak długo nie musiałyśmy się za nimi rozglądać, bo stali razem kilka metrów od nas.
Oczywiście zapoznaliśmy ich ze sobą przed ceremonią, a teraz już zachowywali się jak najlepsi przyjaciele.
- Są i nasze zdolne córki. - Pan Hunt jako pierwszy nas zobaczył. Cała czwórka złożyła nam bardzo wylewne gratulacje, a moi rodzice mówili jacy to są ze mnie dumni i prawie mnie udusili uściskami.
Teraz rozmawialiśmy o wielu różnych rzeczach, na przykład o tym co chcemy robić w niedalekiej przyszłości. Mama Kate była zachwycona moimi planami, ponieważ tak jak się dowiedziałam wcześniej od mojej przyjaciółki, jej mama również była architektem. Nagle zobaczyłam Toma, który rozmawiał z jakimś mężczyzną i w tym samym momencie on spojrzał w moją stronę, posyłając mi przy tym lekki uśmiech.
- Może uczcimy ten dzień i pójdziemy do jakiejś restauracji? - nagle padło to pytanie, a każdy był pozytywnie nastawiony, oczywiście ja również nie mogłam odmówić.
- Chyba twój kochaś chciałby z tobą porozmawiać. - mruknęła mi na ucho Kate, a ja się rozejrzałam. - Idź do niego. - kiwnęłam głową.
- Ja musze jeszcze coś zrobić, więc możecie jechać sami, a ja do was później dołącze. - zaproponowałam, ale moja mama od razu zapowiedziała, że oni na mnie poczekają. No cóż, jeżeli tak chcieli... i tak kiedyś by się dowiedzieli o moim chłopaku, więc...
Podeszłam do Toma, czując przy tym, jak rodzice mi się przyglądają, niby się z tym kryli, ale i tak wiedziałam że to robią. Hiddleston stał już sam, jak zwykle wyglądał idealnie, miał na sobie czarny garnitur i białą koszule. Ręce miał włożone w kieszenie.
- Tom...
- Sue...
- Dlaczego tu jesteś? - zapytałam oskarżycielskim tonem, a to wcale nie miało tak zabrzmieć.
Tom zmarszczył brwi.
- Pracowaliśmy cały czas, żeby wyrobić się w jak najkrótszym czasie, żebym mógł uczestniczyć w tak ważnym dla ciebie dniu. Wiem, że pewnie jesteś na mnie zła, bo nie dawałem znaku życia i naprawdę za to przepraszam. Ale spałem po 4 godziny dziennie, gdybym tylko mógł to z chęcią bym z tobą porozmawiał lub napisał. Naprawdę przepraszam, Sue. - okej, to było naprawdę dobre wytłumaczenie.
- Ja... ciesze się, że tu jesteś, naprawdę się cieszę. Głupio byłoby być złym o to, że chciałeś być na czymś tak dla mnie ważnym. Może porozmawiamy o tym później? Teraz czekają na mnie rodzice i... - na chwile odwróciłam się w ich stronę. Złapałam Toma za rękę i lekko pociągnęłam. - Chodź.
Kate z bananem na twarzy patrzyła jak idę z Tomem za rękę w ich stronę. Na pewno czekała na jakieś przedstawienie.
- Mamo, tato... - zaczęłam niezbyt pewnie. - To jest Tom... mój chłopak. - Hiddleston kulturalnie się z wszystkimi przywitał. Oczywiście czego innego było się po nim spodziewać, jak zwykle wypadł perfekcyjnie.
Jeszcze chwile wszyscy rozmawialiśmy, rodzice zadali Tomowi kilka pytań, widać, że ich zainteresował. Naprawdę uwielbiałam słuchać jego głosu, z całej siły powstrzymywałam się, żeby go teraz po prostu nie przytulić. Naprawdę chciałam z nim spędzić każdą wolną chwilę. Tak bardzo za nim tęskniłam. Patrzyłam na niego jak na jakiś obrazek, z każdym dniem rozkochiwał mnie w sobie coraz bardziej. I trochę mnie to przerażało.
- Tom, może chciałbyś iść z nami na kolacje? - zaproponował tata. Hiddleston najpierw spojrzał na mnie, jakby oczekując mojej zgody na jego towarzystwo. Od razu kiwnęłam głową, a on wreszcie się zgodził i objął mnie ramieniem. Wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Wygrałam, skarbie. - moja mama skierowała te słowa do taty, a on tylko westchnął.
- Nie sadziłem, że zrobi to od razu. - te słowa bardzo mnie zaciekawiły, więc odwróciłam się w ich stronę.
- O co się założyliście?
Rodzice spojrzeli na siebie porozumiewawczo, aż wreszcie odezwał się tata.
- Obstawialiśmy, kiedy przedstawisz nam Toma. Mama mówiła, że dzisiaj, a ja dawałem ci na to trzy dni. Ona miała rację, więc wygrała. - wzruszył ramionami.
Mój uroczy chłopak na te słowa się zaśmiał, a ja prawie się potknęłam. Jak dobrze, że Tom mnie obejmował, bo właśnie zaryłabym twarzą o podłogę.
- Wy wiedzieliście?
- Oczywiście. Victor nam powiedział. - teraz to moja rodzicielka się zaśmiała.
CZYTASZ
message // Tom Hiddleston
RandomCo się stanie, jeżeli Tom przez przypadek, w dodatku będąc pijanym, napisze do pewnej studentki?