Naamah
Naamah z niepokojem obserwowała sytuację, która rozwinęła się po jej wizycie u Isztar. Nie chciała się wtrącać. Póki co nawet nie mogła! Angelo wymagał stałej opieki... Albo raczej-ochrony. Naamah miała pewność, że Isztar jej nie zdradzi-za bardzo była ciekawa rozwoju wypadków... Ale czy jej mentorka nie wiedziała o ostatnich poczytaniach Naamah? Czy w ogóle było możliwe by nie wiedziała? Nie, nie było. Więc to oznaczało, że sama Lilith chce się przekonać do czego zdolny będzie Angelo.
A co do samego chłopca... Nie było to zwyczajne dziecko. Nie płakało. Prawie zawsze był spokojny jak szemrzący strumyk. Jego niebieskie oczy zdradzały inteligencję, jakiej tak małe dzieci nie mają. Naamah chciała za wszelką cenę ochronić to niezwykłe dziecko. Ale czy mogła? Nie była jak Lilith. Nie miała jej potężnej mocy. Ani wiedzy Isztar... Ah! Jej biedna przyjaciółka! Jeśli ktokolwiek mógł mówić o przyjaźni między nieśmiertelnymi boginiami, to właśnie Naamah. Ukryła się wśród rasy ludzkiej, w Norwegii i obserwowała. Przegraną Bast i Sachmet. Śmierć Illiuma. Pojmanie Isztar. Zagryzała wargi za każdym razem, gdy musiała czekać. Lilith nie wydała jej żadnych poleceń. Nie skontaktowała się z nią ani z nikim innym. A jednak wiadome było, że pojawi się. Prędzej, czy później.
-Naamah? Nie powinnaś wrócić do dziecka?-zapytała jedna z jej sług. Bogini nie zawracała sobie głowy odpowiedzią. Obie wiedziały, że nie powinno jej tu być. Ale Naamah zlekceważyła ostrożność. Wiedziała, że na razie nic jej się nie stanie. No i miała kompetentnych pomocników.-Możesz być boginią, ale nie przewidzisz wszystkiego. Wracaj do Norwegii. W Oslo jesteś bezpieczniejsza niż tutaj.
-Nigdzie nie będę bezpieczna. Kali ostrzy sobie zęby na kolejny podbój. Hekate jest coraz bliżej odkrycia jak odbierać moc boginiom i demonom. Jak myślisz, ile potrwa zanim zapanują nad światem?
Naamah ze smutkiem pokręciła głową. Wszyscy zginął, a świat zmieni się w straszne miejsce, jeśli Kali i Hekate dojdą do władzy. A to wszystko wina bogiń, które nigdy sobie nie ufały. I które knuły przeciwko sobie od wieków. Westchnęła z rezygnacją. Jednak musiała wracać. Angelo znowu odkrył jakąś moc. To dziecko było urocze, słodkie i bardzo niebezpieczne. Naamah pojawiła się w swoim pałacu. Przeszła korytarze w poszukiwaniu Angelo. Znalazła go w zbrojowni. Jak to możliwe by dwulatka tak ciągnęło do broni? Naamah mimo setek lat życia nigdy z czymś takim się nie spotkała. Ale z drugiej strony- nigdy wcześniej nie narodził się nikt taki jak Angelo.
-Co ty tutaj robisz?-zapytała spokojnie. Angelo od razu zostawił nóż, który trzymał w ręce i podbiegł do niej, rzucając się na nią. Objął boginię krótkimi rękoma i odwrócił twarz w jej stronę. Naamah ilekroć patrzyła w jego przepastne, ciemne oczy, czuła strach, wiedząc, że któregoś dnia Angelo będzie w stanie ją zabić. I zapewne to zrobi. Ale teraz był dzieckiem. Niewinnym dzieckiem. Naamah wzięła go na ręce. Postanowiła postawić straż przy zbrojowni. Musiała na razie powstrzymać Angelo przed zabawą bronią.
***
Do dziś pozostaję dla wszystkich tajemnicą, jak Naamah dołączyła do Siódemki. Dla niej samej to niepojęte. Była wiejską dziewczyną, wychowaną w Jerozolimie. Jej ojciec był pasterzem. Matki nie znała. Całe dnie spędzała z podobnymi sobie dziećmi. Jednak na jej beztroskie życie padał cień. Naamah nie wyglądała jak Żydówka. Ludzie z wioski jej unikali. Była bladolica, jasnowłosa, jasnooka. Nie była Żydówką, nie pełnej krwi. A ponieważ nikt nie wiedział, kim jest jej matka, krążyły na temat Naamah różne opowieści. Między innymi, że jest córką demona.
CZYTASZ
Seven Devils ✔
FantasyŚwięcona woda już ci nie pomoże Tysiąc armii by mnie nie powstrzymało Nie chcę twoich pieniędzy Nie chcę twojej korony Widzisz, ja muszę spalić Twoje królestwo Święcona woda już ci nie pomoże Widzisz, ja musiałam spalić twoje królestwo I żadne rzeki...