4

52 9 2
                                    


Kali

Otaczał ją wspaniały ogród. Mieszanka wspaniałych roślin pochodzących z różnych zakamarków Azji. Jednak ona nie zwracała na nie większej uwagi. Podeszła do posągu, stojącego nieopodał i zamaszystym ruchem zrzuciła go z piedestału. Posąg roztrzaskał się u jej stóp. Brązowowłosa kobieta tupnęła wściekle. Podeszła do kolejnego posągu i przewróciła go. Dlaczego to musiało się dziać?! Przeklęta niech będzie Lilith i wszyscy, którzy jej służą! Przeklęta suka jak zawsze się wywinęła od jej propozycji. I jak zawsze MUSIAŁA zrobić jej na złość. Wysłała cholerną Bast do Ameryki. I to na czyją prośbę? Isztar! Oczywiście. Przeklęta bogini-filozof powinna w końcu zniknąć. Jej wiedza była nikomu niepotrzebna. Najlepiej by bliotekę-pałac Isztar zburzyć, a ją samą pozbawić tytułu bogini...

Ale Isztar nie była jak którakolwiek z nich. Ani Naamah. Obie doprowadzały ją do szału. Prawie tak bardzo jak egipska kurwa-Sachmet. Gdyby nie Sachmet, Kali zapewne rządziłaby większą częścią świata, niż rządzi teraz...

-Pani?-zza drzew wyłoniła się czarnowłosa służąca, Piya, ubrana w zdobne sari. Kali rzuciła jej zirytowane spojrzenie.

-Czego?-warknęła. Piya skłoniła się nisko.

-Hirithiki przybył, jak kazałaś-Piya trwała w ukłoni. Kali po raz pierwszy tego dnia uśmiechnęła się.

-Przyprowadź go, głupia dziewucho-powiedziała. Hirithiki był jednym z licznych szpiegów Kali. Ale był jednym z nielicznych zaufanych ludzi, których bogini ceniła... Piya niezwłocznie wykonała rozkaz. Po chwili Hirithiki staną przed brązowowłosą. Kali nadal się uśmiechała, gdy odprawiała władczym gestem Piyę. Przystojny, ciemnooki, o złocistej skórze... Hiritiki robił wrażenie, gdziekolwiek by się nie pojawił... A Kali kochała wręcz takich mężczyzn. Zawsze otaczała się tym co piękne. To była jedyna cecha, która łączyła ją z resztą Siódemki.

-Mam wieści-oznajmił bez wstępów. Arogancko, ale Kali pozwalała mu na to. Dopóki Hirithiki będzie urzyteczny, dopóty będzie żył.

-Z Ameryki?-zapytała Kali od niechcenia. Mężczyzna zerknął na pobojowisko, które bogini za sobą zostawiła. Uniósł jedną, ciemną brew.

-Bast osiadła w Rio de Janeiro. W Copacabanie. Piękna dzielnica... i dobrze strzeżona. Co druga osoba tam to ktoś powiązany z nieśmiertelnymi. A co za tym idzie? Mają mnóstwo strażników.

-To żaden problem, prawda?-machnęła ręką z lekceważeniem Kali. W końcu ona i Hirithiki doszli do kamiennego stołu ofiarnego. Kali zapatrzyła się na zawiłe wzory wyryte na nim przed wiekami. Na chwilę powróciła wspomnieniami do tamtego dnia...

-Żaden. Oczywiście, zinwigilowałem już miasto-skłonił się Kali. Bogini zerknęła na niego.

-Więc przystąp do realizacji planu-rzuciła zgryźliwym tonem.

-Wedle rozkazu-ukłonił się ponownie i odszedł. Kali została w tym samym miejscu. Tamten dzień był najkrwawszym w długiej historii jej życia. Może dlatego, że zabiła wtedy najwyższą kapłankę? I wszystkich kapłanów służących jej matce?

Stało się to tysiące lat teamu. Na długo przed historią feralnej miłości Bast, ale też po przejęciu przez nią włądzy w Egipcie. Kali była śmiertelniczką. Córką najwyższej kapłanki Kali, bogini śmierci. I sama została kapłanką, gdy skończyła szestnaście lat. Ale dla nie to było za mało. Łaknęła władzy nad wszystkimi kapłanami. A jedynie mogła osiągnąć to, stając sie potężniejszą od matki. Jak pokonać najwyższą kapłankę? Jak zdobyć jej moc? Kali nigdy nie była zbyt sentymentalna. Szybko skąpała we krwi cała świątynię. A potem odnalazła swoją matkę. Strach w oczach matki sprawił jej dziką satysfakcję. Strach i oburzenie. Jak córka mogła podnieść rękę na matkę? Jak mogła zabić tyle osób? Ale by pozyskać siłe i moc, Kali nie cofnęła się przed niczym. Kamienny stół... Ołtarz. Na nim złożono ostateczną ofiarę. A Kali za życie tych ludzi zyskała nieśmiertelność. I życie matki. Najwyższe poświęcenie. Przyjęła imię bogini, która nigdy nie istniała... I stała się Kali, boginią śmierci. Zawsze była ciekawa jak pozostała Siódemka stała się nieśmiertelna... Nie wierzyła, by którakolwiek z bogiń od urodzenia była tym czym była. Kali długo szukała na to pytanie odpowiedzi... Aż poznała historię życia wszystkich, poza Lilith i Naamah. Sachmet i Bast były kuzynkami w swoim śmiertelnym życiu. Moc zyskały dzięki swoim matkom-czarownicom. Isztar-miłośniczka wiedzy, zyskała nieśmiertelność, odkrywając tak zwany "kamień filozoficzny". Jako śmiertelniczka należała do niewielkiego grona osób, które poznały tę tajemnicę. I była jedyną, która wykorzystała nabytą wiedzę. No i Hekate... Rozkochana w mroku, oddała się w jego władanie. Nagięła do swojej woli Naturę i zyskała nieśmiertelność. I moc. A wszystko to działo się w ciągu jednego tysiącelecia. I gdy wszystkie one pojawiły się na świecie, Lilith ich odnalazła i sprowadziła. Zrobiła z nich władczynie świata, podzieliła kulę ziemską na części i oddała każdą z nich którejś bogini.

Seven Devils ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz