Kali
Otaczał ją wspaniały ogród. Mieszanka wspaniałych roślin pochodzących z różnych zakamarków Azji. Jednak ona nie zwracała na nie większej uwagi. Podeszła do posągu, stojącego nieopodał i zamaszystym ruchem zrzuciła go z piedestału. Posąg roztrzaskał się u jej stóp. Brązowowłosa kobieta tupnęła wściekle. Podeszła do kolejnego posągu i przewróciła go. Dlaczego to musiało się dziać?! Przeklęta niech będzie Lilith i wszyscy, którzy jej służą! Przeklęta suka jak zawsze się wywinęła od jej propozycji. I jak zawsze MUSIAŁA zrobić jej na złość. Wysłała cholerną Bast do Ameryki. I to na czyją prośbę? Isztar! Oczywiście. Przeklęta bogini-filozof powinna w końcu zniknąć. Jej wiedza była nikomu niepotrzebna. Najlepiej by bliotekę-pałac Isztar zburzyć, a ją samą pozbawić tytułu bogini...
Ale Isztar nie była jak którakolwiek z nich. Ani Naamah. Obie doprowadzały ją do szału. Prawie tak bardzo jak egipska kurwa-Sachmet. Gdyby nie Sachmet, Kali zapewne rządziłaby większą częścią świata, niż rządzi teraz...
-Pani?-zza drzew wyłoniła się czarnowłosa służąca, Piya, ubrana w zdobne sari. Kali rzuciła jej zirytowane spojrzenie.
-Czego?-warknęła. Piya skłoniła się nisko.
-Hirithiki przybył, jak kazałaś-Piya trwała w ukłoni. Kali po raz pierwszy tego dnia uśmiechnęła się.
-Przyprowadź go, głupia dziewucho-powiedziała. Hirithiki był jednym z licznych szpiegów Kali. Ale był jednym z nielicznych zaufanych ludzi, których bogini ceniła... Piya niezwłocznie wykonała rozkaz. Po chwili Hirithiki staną przed brązowowłosą. Kali nadal się uśmiechała, gdy odprawiała władczym gestem Piyę. Przystojny, ciemnooki, o złocistej skórze... Hiritiki robił wrażenie, gdziekolwiek by się nie pojawił... A Kali kochała wręcz takich mężczyzn. Zawsze otaczała się tym co piękne. To była jedyna cecha, która łączyła ją z resztą Siódemki.
-Mam wieści-oznajmił bez wstępów. Arogancko, ale Kali pozwalała mu na to. Dopóki Hirithiki będzie urzyteczny, dopóty będzie żył.
-Z Ameryki?-zapytała Kali od niechcenia. Mężczyzna zerknął na pobojowisko, które bogini za sobą zostawiła. Uniósł jedną, ciemną brew.
-Bast osiadła w Rio de Janeiro. W Copacabanie. Piękna dzielnica... i dobrze strzeżona. Co druga osoba tam to ktoś powiązany z nieśmiertelnymi. A co za tym idzie? Mają mnóstwo strażników.
-To żaden problem, prawda?-machnęła ręką z lekceważeniem Kali. W końcu ona i Hirithiki doszli do kamiennego stołu ofiarnego. Kali zapatrzyła się na zawiłe wzory wyryte na nim przed wiekami. Na chwilę powróciła wspomnieniami do tamtego dnia...
-Żaden. Oczywiście, zinwigilowałem już miasto-skłonił się Kali. Bogini zerknęła na niego.
-Więc przystąp do realizacji planu-rzuciła zgryźliwym tonem.
-Wedle rozkazu-ukłonił się ponownie i odszedł. Kali została w tym samym miejscu. Tamten dzień był najkrwawszym w długiej historii jej życia. Może dlatego, że zabiła wtedy najwyższą kapłankę? I wszystkich kapłanów służących jej matce?
Stało się to tysiące lat teamu. Na długo przed historią feralnej miłości Bast, ale też po przejęciu przez nią włądzy w Egipcie. Kali była śmiertelniczką. Córką najwyższej kapłanki Kali, bogini śmierci. I sama została kapłanką, gdy skończyła szestnaście lat. Ale dla nie to było za mało. Łaknęła władzy nad wszystkimi kapłanami. A jedynie mogła osiągnąć to, stając sie potężniejszą od matki. Jak pokonać najwyższą kapłankę? Jak zdobyć jej moc? Kali nigdy nie była zbyt sentymentalna. Szybko skąpała we krwi cała świątynię. A potem odnalazła swoją matkę. Strach w oczach matki sprawił jej dziką satysfakcję. Strach i oburzenie. Jak córka mogła podnieść rękę na matkę? Jak mogła zabić tyle osób? Ale by pozyskać siłe i moc, Kali nie cofnęła się przed niczym. Kamienny stół... Ołtarz. Na nim złożono ostateczną ofiarę. A Kali za życie tych ludzi zyskała nieśmiertelność. I życie matki. Najwyższe poświęcenie. Przyjęła imię bogini, która nigdy nie istniała... I stała się Kali, boginią śmierci. Zawsze była ciekawa jak pozostała Siódemka stała się nieśmiertelna... Nie wierzyła, by którakolwiek z bogiń od urodzenia była tym czym była. Kali długo szukała na to pytanie odpowiedzi... Aż poznała historię życia wszystkich, poza Lilith i Naamah. Sachmet i Bast były kuzynkami w swoim śmiertelnym życiu. Moc zyskały dzięki swoim matkom-czarownicom. Isztar-miłośniczka wiedzy, zyskała nieśmiertelność, odkrywając tak zwany "kamień filozoficzny". Jako śmiertelniczka należała do niewielkiego grona osób, które poznały tę tajemnicę. I była jedyną, która wykorzystała nabytą wiedzę. No i Hekate... Rozkochana w mroku, oddała się w jego władanie. Nagięła do swojej woli Naturę i zyskała nieśmiertelność. I moc. A wszystko to działo się w ciągu jednego tysiącelecia. I gdy wszystkie one pojawiły się na świecie, Lilith ich odnalazła i sprowadziła. Zrobiła z nich władczynie świata, podzieliła kulę ziemską na części i oddała każdą z nich którejś bogini.
CZYTASZ
Seven Devils ✔
FantasíaŚwięcona woda już ci nie pomoże Tysiąc armii by mnie nie powstrzymało Nie chcę twoich pieniędzy Nie chcę twojej korony Widzisz, ja muszę spalić Twoje królestwo Święcona woda już ci nie pomoże Widzisz, ja musiałam spalić twoje królestwo I żadne rzeki...