Deep In Love

887 90 44
                                    

Minho dotarł do klasy wcześnie, decydując się choć raz przyjść punktualnie, zwłaszcza że był ktoś jeszcze, kto ostatnio tak robił.

Minął tydzień, odkąd Taemin stał się „dobry" i Minho podobało się to zdecydowanie za bardzo.

Chłopak uśmiechał się do każdego, kto do niego podszedł, jego ton głosu stał się niezmiernie słodki, a do tego zgłaszał się na ochotnika, ilekroć wykładowcy mieli jakieś polecenie. Jego biurko było schludne i uporządkowane, a Minho nie znajdował już nowych fragmentów niebieskiej gumy do żucia w pęknięciach ściany. Chłopak codziennie przychodził ubrany tak prosto, że Minho musiał kontrolować potrzebę zaciągnięcia tego delikatnego, tulaśnego chłopca w jakieś opuszczone miejsce i oddania się swoim zapędom.

Wczesnym rankiem Minho zajrzał do sali, żeby sprawdzić swojego dobrego chłopca, i zastał go ziewającego i krzywiącego się podczas mazania tablicy i wypisywania nowej daty. Był nierozgarnięty, upuszczając gąbkę i pudełko z kredą, potykając się o nieuporządkowane stoliki i podskakując na każdy dźwięk.

Takie zerkanie sprawiało, że Minho uśmiechał się i chichotał przez cały dzień.

Chłopak starał się aż za bardzo, nawet kiedy nikt na niego nie patrzył, a to sprawiało, że Minho chciał porzucić wszelkie swoje kaprysy, podejść do Taemina, mocno go przytulić i wyznać swoje uczucia. Jednakże umysł zawsze podsuwał mu jakiś powód, dla którego nie powinien tego robić.

Obserwowanie, jak Taemin staje się dobry, było zdecydowanie doskonałą zabawą — w końcu oznaczało, że jego zachowanie przyniosło sukces — ale wciąż istniała jedna niepewność, jedno niebezpieczeństwo, jedna możliwość, której się bał.

Ten, na którego Taemin tak reagował... czy to był prawdziwy on? Nie był badassem ani niczym, czego Taemin by pragnął. Udawał takiego, jakiego Taemin go chciał i dobrze się przy tym bawił... ale... wciąż nie był pewien.

Westchnął.

Jego życie kręciło się jedynie wokół ocen, wyładowywał się poprzez sport, jego licealne lata wcale nie były buntownicze.

Jego życie było perfekcyjnie dobre, ale nudne, aż do momentu, kiedy jego oczy napotkały widok, na który każdy, nawet on, by się skrzywił. Ale, co dziwne... krzywienie się to ostatnie, co by zrobił.

To było tylko zerknięcie, a i tak go omamiło. Jego zainteresowanie się pogłębiało i zorientował się, że zakochuje się w tym widoku imieniem Taemin.

Wszystko wydarzyło się tak szybko, ale i tak to rozumiał. A mimo to ciężko mu było w to uwierzyć, udało mu się to dopiero wraz z biegiem dni.

Był bystry, czytał książki, oglądał filmy, słuchał muzyki, to wszystko miało dla niego więcej sensu niż dla innych i od razu wiedział, co czuł.

Miłość była skomplikowana, ale to żadna filozofia.

I dla tego konkretnego wzorowego studenta nie trzeba było więcej niż kilku przyspieszonych uderzeń serca, żeby zorientować się, iż przepadł w tej zawiłości.

W miłości.

Mimo wszystkich jego obaw tego jednego był pewien.

— Minho? Wszystko w porządku? — Miękki głos wspomnianego chłopaka wytrącił Minho z zamyślenia. Zamrugał i uniósł wzrok, żeby zobaczyć Taemina na swoim miejscu, obserwującego go ze zmartwieniem w oczach.

— Tak. Czemu pytasz?

— Stoisz w drzwiach już od jakiegoś czasu.

— To nic. — Minho poszedł na swoje miejsce i usiadł, a jego oczy instynktownie znów spojrzały na Taemina.

Bad Enough For You // 2min (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz