Po przebudzeniu niemal od razu podnoszę się do pozycji siedzącej i zaczynam rozglądać się po sypialni, druga połówka łóżka jest zimna a ja nie przypominam sobie bym słyszała jak kobieta opuszcza pokój. Czuję silny ból głowy kiedy uświadamiam sobie, że mogła przecież zrezygnować i zostałam w tym wszystkim sama.
Niechętnie podnoszę się i stawiam pierwsze kroki na chłodnej podłodze, zarzucam na swoje półnagie ciało satynowy szlafrok i na drżących nogach kieruję się w stronę salonu i kuchni, która jest z nim połączona.— Dzień dobry. — witam się cicho siadając przy tym na krześle przy wysepce kuchennej. — Widziałaś może dziś Lauren? — pytam cicho mając nadzieję, że zielonooka piękność poinformowała kogokolwiek gdzie się udaje.
— Nie, wstałam chwilę przed tobą więc dziś nawet jej nie widziałam. Może wyszła do sklepu albo... — nie słucham już tego co mówi bo moje myśli są zupełnie gdzieś indziej, mam dziwne wrażenie, że kobieta zrezygnowała i już nie wróci. W sumie to jedyne rozsądne wytłumaczenie jej nieobecności.
Słysząc dzwonek do drzwi natychmiast podnoszę się i zaczynam biec w ich kierunku.
— Lauren?! — piszczę nie kryjąc tego jak bardzo szczęśliwa jestem widząc brunetkę przed sobą. — To naprawdę ty.. — mamroczę pozwalając sobie przy tym wtulić się w jej ciało.
— Zapomniałam kluczy kochanie. — mówi przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie, składa kilka pocałunków na moim czole na co zamykam oczy i oddaję się tej chwilowej przyjemności.
— Gdzie byłaś? — szepczę układając głowę na jej ramieniu. — Obudziłam się i nie było Cię, myślałam że...
— Byłam na siłowni, zapomniałaś już że znikam Ci w każdą sobotę? — pyta pstrykając palcem w mój nos, jestem niemal pewna tego że moja matka nas obserwuje ale tym razem ani trochę mi to nie przeszkadza. Jeśli mam mieć Lauren tylko w ten sposób to chyba mogę się na to zgodzić.
Po chwili odsuwam się od niej pozwalając jej tym samym wejść do mieszkania i zamknąć drzwi. Kobieta bez słowa zdejmuje z siebie czarną kurtkę i zabierając ze sobą sportową torbę zaczyna kierować się w stronę kuchni. Jestem pewna, że w tej torbie ma ubrania na następne dni a siłownia to zwykła ściema. Byłoby zbyt idealnie gdyby jeszcze ćwiczyła i..
Nie, nie, nie...
Nie myśl o niej...— Myślałam, że odpuścisz. — mamroczę cicho idąc cały czas za nią. — Dziś. — dodaję po chwili by nikt nie domyślił się tego co właściwie miałam na myśli.
— Ja nigdy nie odpuszczam kochanie. — mówi podchodząc do mnie z niewielką papierową torebką. — Kupiłam Ci pączki skarbie.
— Dzięki. — mówię cicho odbierając od niej papierową torebkę.
— Jesteście takie urocze razem. — zachwyca się moja mama.
Gdyby wiedziała, że to tylko i wyłącznie sztuczny obrazek, za który płacę całkiem sporo nie byłaby taka zadowolona.
~~~
Do; DJ 💕
Musisz dziś przyjechać.Od; DJ 💕
Po co? Lauren nie daje sama rady?Przewracam oczami patrząc na wiadomość od blondynki. Nawet przez SMSy potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Nie patrząc już dłużej na ekran blokuję telefon i ściągam z siebie szlafrok. Stojąc przed dużym lustrem zaczynam przyglądać się swojemu ciału, które jeszcze wczoraj byłam gotowa oddać Lauren. Mimowolnie przykładam palce do fioletowych śladów i zaczynam przejeżdżać po nich przywołując tym samym wspomnienie wczorajszego wieczoru.
Pozwoliłam na zbyt dużo.
Nie myśląc dłużej o tym co wczoraj miało miejsce zaczynam się ubierać w ciepłą bluzę i dresy. Po poprawieniu włosów i nałożeniu minimalnej ilości makijażu opuszczam sypialnie i po cichu zmierzam w kierunku salonu, gdzie czeka na mnie Lauren i moja matka.
— Camz jest naprawdę troskliwa i opiekuńcza, nie wiem co zrobiłabym gdybyśmy nagle się rozstały. Naprawdę bardzo kocham pani córkę. — słysząc głos Lauren zatrzymuję się, bo przecież to nie będzie złe jeśli posłucham to co ma do powiedzenia, nawet jeśli to tylko kłamstwa.
— Przeszkadza Ci to jej ciągle znikanie? Wiesz sesje i inne wyjazdy związane z jej zawodem?
— Nie, cieszę się razem z nią kiedy dostaje kolejną propozycję. Naprawdę jestem szczęśliwa kiedy ona jest i kiedy uśmiech na jej twarzy pojawia się choćby z takiego powodu.
Muszę przyznać, że Lauren jest naprawdę dobra, ma doświadczenie i wie co powiedzieć by zamydlić oczy drugiej osoby. Te wszystkie miłe słówka i gesty ma dopracowane do perfekcji przez co bez mrugnięcia okiem umie uzależnić od siebie każdego.
— O czym rozmawiacie? — pytam udając przy tym, że nie mam pojęcia o ich krótkiej wymianie zdań.
— O niczym ważnym kochanie. — Lauren przyciąga mnie do siebie tak, że jestem zmuszona usiąść na jej kolanach.
— Jakie macie z tatą plany na dziś? — pytam i pozwalam sobie oprzeć głowę o policzek Lauren.
— Mamy zamiar pojechać do centrum i załatwić parę prywatnych spraw, pewnie zjemy obiad na mieście i wrócimy wieczorem bo chciałabym zrobić jeszcze małe zakupy i muszę wykorzystać do tego Alejandro. — uśmiecha się co od razu odzwajemniam bo naprawdę uwielbiam patrzeć na to jak bardzo się kochają, jestem ciekawa czy kiedyś dane mi będzie mieć kogoś takiego i stworzyć z nim rodzinę taką jaką mają moi rodzice. — Ah i zapomniałabym o najważniejszych, rozejrzyjmy się za jakąś ofertą na nasze wakacje. — dodaje po chwili na co głupio się uśmiecham i zaczynam bawić się palcami by zająć czymkolwiek swoje myśli.
~*~
CZYTASZ
Randka na zlecenie | Camren PL
FanficNie jestem medium, ale widzę siebie wokół ciebie. Jestem chora na ciebie, chora na ciebie. Ale ty też jesteś lekarstwem. 26.09.2017- #12 w Fanfiction 1 miejsce w #camilacabello ©amrenfanfiction