Rozdział 9

2.4K 365 16
                                    

Po przebudzeniu niemal od razu podnoszę się do pozycji siedzącej i zaczynam rozglądać się po sypialni, druga połówka łóżka jest zimna a ja nie przypominam sobie bym słyszała jak kobieta opuszcza pokój. Czuję silny ból głowy kiedy uświadamiam sobie, że mogła przecież zrezygnować i zostałam w tym wszystkim sama.
Niechętnie podnoszę się i stawiam pierwsze kroki na chłodnej podłodze, zarzucam na swoje półnagie ciało satynowy szlafrok i na drżących nogach kieruję się w stronę salonu i kuchni, która jest z nim połączona.

— Dzień dobry. — witam się cicho siadając przy tym na krześle przy wysepce kuchennej. — Widziałaś może dziś Lauren? — pytam cicho mając nadzieję, że zielonooka piękność poinformowała kogokolwiek gdzie się udaje.

— Nie, wstałam chwilę przed tobą więc dziś nawet jej nie widziałam. Może wyszła do sklepu albo... — nie słucham już tego co mówi bo moje myśli są zupełnie gdzieś indziej, mam dziwne wrażenie, że kobieta zrezygnowała i już nie wróci. W sumie to jedyne rozsądne wytłumaczenie jej nieobecności.

Słysząc dzwonek do drzwi natychmiast podnoszę się i zaczynam biec w ich kierunku.

— Lauren?! — piszczę nie kryjąc tego jak bardzo szczęśliwa jestem widząc brunetkę przed sobą. — To naprawdę ty.. — mamroczę pozwalając sobie przy tym wtulić się w jej ciało.

— Zapomniałam kluczy kochanie. — mówi przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie, składa kilka pocałunków na moim czole na co zamykam oczy i oddaję się tej chwilowej przyjemności.

— Gdzie byłaś? — szepczę układając głowę na jej ramieniu. — Obudziłam się i nie było Cię, myślałam że...

— Byłam na siłowni, zapomniałaś już że znikam Ci w każdą sobotę? — pyta pstrykając palcem w mój nos, jestem niemal pewna tego że moja matka nas obserwuje ale tym razem ani trochę mi to nie przeszkadza. Jeśli mam mieć Lauren tylko w ten sposób to chyba mogę się na to zgodzić.

Po chwili odsuwam się od niej pozwalając jej tym samym wejść do mieszkania i zamknąć drzwi. Kobieta bez słowa zdejmuje z siebie czarną kurtkę i zabierając ze sobą sportową torbę zaczyna kierować się w stronę kuchni. Jestem pewna, że w tej torbie ma ubrania na następne dni a siłownia to zwykła ściema. Byłoby zbyt idealnie gdyby jeszcze ćwiczyła i..

Nie, nie, nie...
Nie myśl o niej...

— Myślałam, że odpuścisz. — mamroczę cicho idąc cały czas za nią. — Dziś. — dodaję po chwili by nikt nie domyślił się tego co właściwie miałam na myśli.

— Ja nigdy nie odpuszczam kochanie. — mówi podchodząc do mnie  z niewielką papierową torebką. — Kupiłam Ci pączki skarbie.

— Dzięki. — mówię cicho odbierając od niej papierową torebkę.

— Jesteście takie urocze razem. — zachwyca się moja mama.

Gdyby wiedziała, że to tylko i wyłącznie sztuczny obrazek, za który płacę całkiem sporo nie byłaby taka zadowolona.

~~~

Do; DJ 💕
Musisz dziś przyjechać.

Od; DJ 💕
Po co? Lauren nie daje sama rady?

Przewracam oczami patrząc na wiadomość od blondynki. Nawet przez SMSy potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Nie patrząc już dłużej na ekran blokuję telefon i ściągam z siebie szlafrok. Stojąc przed dużym lustrem zaczynam przyglądać się swojemu ciału, które jeszcze wczoraj byłam gotowa oddać Lauren. Mimowolnie przykładam palce do fioletowych śladów i zaczynam przejeżdżać po nich przywołując tym samym wspomnienie wczorajszego wieczoru.

Pozwoliłam na zbyt dużo.

Nie myśląc dłużej o tym co wczoraj miało miejsce zaczynam się ubierać w ciepłą bluzę i dresy. Po poprawieniu włosów i nałożeniu minimalnej ilości makijażu opuszczam sypialnie i po cichu zmierzam w kierunku salonu, gdzie czeka na mnie Lauren i moja matka.

— Camz jest naprawdę troskliwa i opiekuńcza, nie wiem co zrobiłabym gdybyśmy nagle się rozstały. Naprawdę bardzo kocham pani córkę. — słysząc głos Lauren zatrzymuję się, bo przecież to nie będzie złe jeśli posłucham to co ma do powiedzenia, nawet jeśli to tylko kłamstwa.

— Przeszkadza Ci to jej ciągle znikanie? Wiesz sesje i inne wyjazdy związane z jej zawodem?

— Nie, cieszę się razem z nią kiedy dostaje kolejną propozycję. Naprawdę jestem szczęśliwa kiedy ona jest i kiedy uśmiech na jej twarzy pojawia się choćby z takiego powodu.

Muszę przyznać, że Lauren jest naprawdę dobra, ma doświadczenie i wie co powiedzieć by zamydlić oczy drugiej osoby. Te wszystkie miłe słówka i gesty ma dopracowane do perfekcji przez co bez mrugnięcia okiem umie uzależnić od siebie każdego.

— O czym rozmawiacie? — pytam udając przy tym, że nie mam pojęcia o ich krótkiej wymianie zdań.

— O niczym ważnym kochanie. — Lauren przyciąga mnie do siebie tak, że jestem zmuszona usiąść na jej kolanach.

— Jakie macie z tatą plany na dziś? — pytam i pozwalam sobie oprzeć głowę o policzek Lauren.

— Mamy zamiar pojechać do centrum i załatwić parę prywatnych spraw, pewnie zjemy obiad na mieście i wrócimy wieczorem bo chciałabym zrobić jeszcze małe zakupy i muszę wykorzystać do tego Alejandro. — uśmiecha się co od razu odzwajemniam bo naprawdę uwielbiam patrzeć na to jak bardzo się kochają, jestem ciekawa czy kiedyś dane mi będzie mieć kogoś takiego i stworzyć z nim rodzinę taką jaką mają moi rodzice. — Ah i zapomniałabym o najważniejszych, rozejrzyjmy się za jakąś ofertą na nasze wakacje. — dodaje po chwili na co głupio się uśmiecham i zaczynam bawić się palcami by zająć czymkolwiek swoje myśli.

~*~

Randka na zlecenie | Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz