Następnego ranka obudził mnie ciągle dzwoniący telefon. Odebrałam zaspanym głosem.
- Bonnie! Wiem, że śpisz, ale wstawaj! - krzyknęła Cassie - Za godzinę idziemy do szkoły, pamiętasz?
Nie pamiętałam.
Zapewniłam ją, że już wstaję i zakończyłam połączenie.
Wstałam z łóżka i przeciągnęłam się mocno. Była siódma rano. Nie przywykłam do wstawania o tak wczesnej porze, ale chyba musiałam się przyzwyczaić. Najwyższy czas, żeby wziąć się za siebie, znaleźć pracę, wyprowadzić się z domu i żyć na własny rachunek.Miałam w planach wzięcie prysznica, umycie zębów, uczesanie się, zjedzenie śniadania i upewnienie siebie samej, że nadaję się do pracy w szkole.
Nie miałam skończonych studiów ani żadnego konkretnego doświadczenia jeśli chodziło o nauczanie, aczkolwiek pomagałam młodszym dzieciakom z materiałem w szkole.
Sama nie uczyłam się najgorzej. Starałam się być na bieżąco, bo jednak nauka jest ważna. Doszłam do tego w połowie liceum i dość szybko nadrobiłam to, czego nie rozumiałam i okazało się, że to wcale nie było takie trudne na jakie wyglądało. I dzięki temu wiedziałam, że coś mogę w życiu osiągnąć.
Chciałam być kimś. I wiedziałam, że prędzej czy później mi się to uda.
Po niecałych dwudziestu minutach szybkiego ogarniania się do wyjścia, zjadłam śniadanie i mogłam spokojnie wyjść z domu. Mama już dawno była w pracy więc zamknęłam dom na klucz i skierowałam się do swojego auta.
Dostałam je od babci zanim zmarła. Mama chciała je sprzedać, ale pomyślałam, że to jedyna rzecz, którą przepisała tylko na mnie. Była wspaniałą kobietą. Dużo mi pomagała, tłumaczyła i przede wszystkim - pomagała mi zapomnieć o tym, że ojciec nas zostawił, kiedy moja mama rozpaczała po rozwodzie. Niestety zmarła na zawał rok wcześniej. Nie było jej, kiedy kończyłam szkołę, ale byłam pewna, że była ze mnie dumna.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpaliłam auto. Wcześniej poinformowałam przyjaciółkę, że już jadę i może się szykować.
Pod jej domem byłam niecałe dziesięć minut później. Nie musiałam nawet wychodzić z samochodu, bo Cassandra już czekała na zewnątrz.
Dołączyła do mnie i ruszyłyśmy w stronę szkoły.
- Jak ty w ogóle wyobrażasz sobie tę rozmowę, co? - zapytałam z ciekawości.
Sama nie byłam pewna czy to się uda, ale całą nadzieję pokładałam w Cassie. Ona zawsze miała dryg do przekonywania innych. Miałam nadzieję, że nowy dyrektor szkoły nie będzie wyjątkiem.
Szczerze mówiąc, im bliżej celu byłam, tym większe obawy miałam, ale przyjaciółka uspokajała mnie, że pani Rose postawi się za nami i pomoże nam zdobyć jakiekolwiek zajęcie w tej szkole.- Ciekawe jaki jest ten nowy dyrektor i po co ktoś wykupił tą szkołę... - zastanawiała się Cassie - Mam nadzieję, że nie będzie bucem i zrozumie potrzeby młodych dziewczyn i pomoże im spełnić marzenia.
Zaśmiałam się głośno.
- Tylko żadnego pindrzenia się, Cass - poprosiłam.
- Jestem poważną i szczęśliwie zakochaną kobietą - odparła dumnie - Czego nie mogę powiedzieć o tobie - spojrzała na mnie.
- Nie jestem poważną osobą? - zdziwiłam się.
- Wiesz, że nie o tym mówię - spojrzała na mnie wymownie.
Westchnęłam zostawiając to bez komentarza.
Wiedziała, że nie lubię o tym rozmawiać. Zdawała sobie też sprawę z tego, że ciężko było mi zaufać facetowi po tym, jak jeden z nich zdradził mnie z największą zdzirą w szkole w kąciku sprzątaczek.
CZYTASZ
DYREKTOR [Z.M]
Romance"Czekam na zewnątrz. Przyjdź. To rozkaz" "Pieprz się" "Dobra, ale chodź ze mną"