Zayn spędził u mnie jeszcze dwie godziny.
Dużo rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Opowiadał mi o sobie i zadawał pytania dotyczące mnie, moich planów...Był naprawdę inny, niż myślałam. Potrafił słuchać i wtrącić swoje trzy grosze kiedy coś mu nie odpowiadało. Podobało mi się to.
- Bonnie... - zaczął po chwili ciszy. Spojrzałam na niego - Zdecydowałaś już co do pracy w szkole?
W trakcie rozmowy nie myślałam o tym w ogóle. On dał mi jednak chwilę, bym mogła jeszcze o tym pomyśleć.
- Przestań się zachowywać w tym momencie, jakbym proponował ci popełnienie jakiegoś przestępstwa - zażartował - W każdej chwili będziesz mogła zrezygnować, gdyby coś ci nie odpowiadało - dodał.
No tak, to w sumie było bardziej niż oczywiste, że na siłę by mnie tam nie zatrzymał.
- Zgadzam się - odparłam przyglądając się uważnie jego twarzy.
Momentalnie uśmiechnął się szeroko i jakby odetchnął z ulgą.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i w końcu uznałam, że spotkanie powinno dobiec końca. A i Zayn, jak się okazało, musiał jeszcze coś załatwić więc umówiliśmy się, że następnego dnia pojawię się w szkole o godzinie dziewiątej i obgadamy konkretny plan mojej pracy.
Podziękował za kawę i oddanie portfela po czym opuścił dom.
Kiedy zostałam sama zaczęłam się zastanawiać czy to naprawdę był ten sam mężczyzna, którego spotkałam pierwszego dnia podczas rozmowy w Christie College. Wtedy był naprawdę oschły i z góry byłam przekonana, że się z nim nie polubię. A skończyło się na tym, że pił ze mną kawę, był w moim domu, rozmawiał ze mną normalnie, bez żadnych uwag, kłótni czy czegokolwiek. Czułam się z tym faktem naprawdę dziwnie.
Tak samo dziwne wydawało mi się uczucie, że może jednak dobry był z niego człowiek i być może byłabym w stanie go polubić.
Pod wieczór zadzwoniła do mnie Cassie. Siedziałam wtedy w salonie i oglądałam jakiś serial w telewizji jedząc kulki czekoladowe. Denerwowałam się następnym dniem, a czekolada zawsze poprawiała humor i łagodziła stres.
Cassie była bardzo ciekawa jak minął mi dzień. Poinformowała mnie również, że wróciła niedawno do domu.
Opowiedziałam jej przebieg rozmowy z niezapowiedzianym gościem. Była w szoku, że mogłam z nim normalnie rozmawiać mimo, że na początku faktycznie go nie polubiłam. Cieszyła się niesamowicie na wieść, że będę pracować w szkole i powtarzała to jeszcze osiem razy zanim skończyłyśmy rozmawiać.
Nie trwało to długo, jednak jej telefon trochę mnie wykończył. Jak zwykle z resztą... Rozmowa z nią za każdym razem bardzo mnie cieszyła, jednak potrafiła być męcząca.Wyłączyłam telefon. Pustą miskę po czekoladowych kulkach włożyłam do zlewu i poszłam do swojego pokoju. Stamtąd wyjęłam coś do spania i skierowałam się do łazienki.
Leżąc już w łóżku gotowa do spania zaczęłam wyobrażać sobie pracę w szkole. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że mogłabym robić coś bardziej pożytecznego niż podawanie alkoholu pijanym ludziom.
W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu, sygnalizujący otrzymaną wiadomość.
"Nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania. Już mam dla ciebie zadanie specjalne 😉 Z."
Westchnęłam tylko nie odpowiadając na wiadomość.
- Obym tylko nie żałowała tej decyzji - westchnęłam głośno i położyłam się na boku.
CZYTASZ
DYREKTOR [Z.M]
Romans"Czekam na zewnątrz. Przyjdź. To rozkaz" "Pieprz się" "Dobra, ale chodź ze mną"