Rozdział 6.

1.5K 61 2
                                    

Zayn spędził u mnie jeszcze dwie godziny.
Dużo rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Opowiadał mi o sobie i zadawał pytania dotyczące mnie, moich planów...

Był naprawdę inny, niż myślałam. Potrafił słuchać i wtrącić swoje trzy grosze kiedy coś mu nie odpowiadało. Podobało mi się to.

- Bonnie... - zaczął po chwili ciszy. Spojrzałam na niego - Zdecydowałaś już co do pracy w szkole?

W trakcie rozmowy nie myślałam o tym w ogóle. On dał mi jednak chwilę, bym mogła jeszcze o tym pomyśleć.

- Przestań się zachowywać w tym momencie, jakbym proponował ci popełnienie jakiegoś przestępstwa - zażartował - W każdej chwili będziesz mogła zrezygnować, gdyby coś ci nie odpowiadało - dodał.

No tak, to w sumie było bardziej niż oczywiste, że na siłę by mnie tam nie zatrzymał.

- Zgadzam się - odparłam przyglądając się uważnie jego twarzy.

Momentalnie uśmiechnął się szeroko i jakby odetchnął z ulgą.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i w końcu uznałam, że spotkanie powinno dobiec końca. A i Zayn, jak się okazało, musiał jeszcze coś załatwić więc umówiliśmy się, że następnego dnia pojawię się w szkole o godzinie dziewiątej i obgadamy konkretny plan mojej pracy.

Podziękował za kawę i oddanie portfela po czym opuścił dom.

Kiedy zostałam sama zaczęłam się zastanawiać czy to naprawdę był ten sam mężczyzna, którego spotkałam pierwszego dnia podczas rozmowy w Christie College. Wtedy był naprawdę oschły i z góry byłam przekonana, że się z nim nie polubię. A skończyło się na tym, że pił ze mną kawę, był w moim domu, rozmawiał ze mną normalnie, bez żadnych uwag, kłótni czy czegokolwiek. Czułam się z tym faktem naprawdę dziwnie.

Tak samo dziwne wydawało mi się uczucie, że może jednak dobry był z niego człowiek i być może byłabym w stanie go polubić.

Pod wieczór zadzwoniła do mnie Cassie. Siedziałam wtedy w salonie i oglądałam jakiś serial w telewizji jedząc kulki czekoladowe. Denerwowałam się następnym dniem, a czekolada zawsze poprawiała humor i łagodziła stres.

Cassie była bardzo ciekawa jak minął mi dzień. Poinformowała mnie również, że wróciła niedawno do domu.

Opowiedziałam jej przebieg rozmowy z niezapowiedzianym gościem. Była w szoku, że mogłam z nim normalnie rozmawiać mimo, że na początku faktycznie go nie polubiłam. Cieszyła się niesamowicie na wieść, że będę pracować w szkole i powtarzała to jeszcze osiem razy zanim skończyłyśmy rozmawiać.
Nie trwało to długo, jednak jej telefon trochę mnie wykończył. Jak zwykle z resztą... Rozmowa z nią za każdym razem bardzo mnie cieszyła, jednak potrafiła być męcząca.

Wyłączyłam telefon. Pustą miskę po czekoladowych kulkach włożyłam do zlewu i poszłam do swojego pokoju. Stamtąd wyjęłam coś do spania i skierowałam się do łazienki.

Leżąc już w łóżku gotowa do spania zaczęłam wyobrażać sobie pracę w szkole. Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że mogłabym robić coś bardziej pożytecznego niż podawanie alkoholu pijanym ludziom.

W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu, sygnalizujący otrzymaną wiadomość.

"Nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania. Już mam dla ciebie zadanie specjalne 😉 Z."

Westchnęłam tylko nie odpowiadając na wiadomość.

- Obym tylko nie żałowała tej decyzji - westchnęłam głośno i położyłam się na boku.

DYREKTOR [Z.M]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz