Część 1. Motyle na ścianie

756 70 39
                                    

W opuszczonym magazynie było cicho i bardzo wilgotno. Ciemność została nagle rozproszona przez niewielkie światełko latarki. Jungkook nie miał pojęcia po co to wszystko robi, ale ciągła bezczynność doprowadzała go do szału. Chciał spróbować czegoś nowego, czegoś niezapomnianego.

Dlaczego postanowił dołączyć akurat do tej bandy hałaśliwych i niebezpiecznych chłopaków? Czyżby naprawdę oszalał? Próbował stracić samego siebie? Może już było dla niego o wiele za późno na cokolwiek.

Czyjeś pospieszne kroki sprawiły, że chłopak stanął w miejscu jak porażony. Starał się nie odczuwać strachu, lecz na widok umięśnionego i wytatuowanego chłopaka, nie potrafił znaleźć żadnych słów.

- Co taki chudzielec jak ty robi w tym miejscu? - spytał nieznajomy, rzucając mu nieprzyjazne spojrzenie spod oka.- Zabłądziłeś bardzo daleko za miasto, króliczku.

Jungkook przełknął ślinę, kierując latarkę wprost na twarz wysokiego chłopaka. Starszy zamrugał z powodu oślepienia przez zbyt mocne światło, a potem przeklął pod nosem.

- Do jasnej cholery! - warknął, postępując bliżej nastolatka i wytrącając mu przedmiot z ręki. Złapał go za przegub dłoni, ciągnąc za sobą.- Zaprowadzę cię do szefa. On już zrobi z tobą porządek.

Jungkook nie miał wyboru jak podążyć za wyższym. Z trudem nadążał za jego szybkim chodem. 

- Zaczekaj, ja...- wykrztusił, łapiąc oddech.- Chcę dołączyć do waszej grupy.

Nieznajomy natychmiast się zatrzymał, lustrując bruneta spojrzeniem od góry do dołu. Potem wybuchnął głośnym śmiechem.

- Mówisz poważnie, mały? - spytał, kręcąc głową.- Nie rozśmieszaj mnie. Jimin nigdy się na to nie zgodzi.

- Jimin to wasz przywódca? - szepnął cichutko Jungkook, a potem odwrócił wzrok na ścianę. Była wymalowana na czerwono, a duże malowidła przedstawiały rój kolorowych motyli. Doprawdy niezwykłe.

- Idziemy, króliczku.- wymruczał chłopak, popychając ciemnowłosego przed siebie.

Jungkook rozglądał się uważnie dokoła, a gdy w końcu dotarli do dużych drzwi, zza nich dosłyszał uniesione głosy. Ktoś się z kimś kłócił, ale nie miał pojęcia czego dotyczy sprawa.

Gdy nieznajomy wepchnął młodszego do środka, rozmowy umilkły. Wszystkie oczy skierowały się na przybyszów, a potem zapanowała idealna cisza, przerywana cichym kapaniem wody spod sufitu.

W końcu towarzysz Jungkooka przerwał martwą ciszę.

- Słuchajcie, ten oto chłopak chce być w naszym gangu.- oznajmił z lekką kpiną w głosie.

Zapanowało niemałe poruszenie wśród chłopaków, a potem czyjś melodyjny głos przebił się przez pozostałe.

- Doprawdy, Namjoon? - spytał, podnosząc się z krzesła.

Dopiero teraz Jungkook mógł się przypatrzeć przywódcy. Jimin był niewielkiego wzrostu z włosami koloru kasztanu. Jego strój wydawał się całkiem prosty. Czarne dżinsy z dziurami na kolanach, ciemna koszulka bez rękawków odsłaniająca jego mięśnie oraz liczna biżuteria. Na głowie miał czapkę z daszkiem, a jego oczy pomalowane były czarnym tuszem. Sprawiał wrażenie pewnego siebie i pewnie taki był w rzeczywistości.

Gdy podszedł bliżej, brunet dostrzegł czarny tatuaż na jego prawym ramieniu. Przedstawiał motyla.

Jimin zmierzył młodszego czujnym wzrokiem, a potem mruknął:

- Nada się.

Namjoon jak i reszta wyglądali na zupełnie zaskoczonych. Kompletnie nie spodziewali się takiej decyzji ze strony swojego mentora.

Don't hurt me, babe / three - shotWhere stories live. Discover now