Było mu zimno. Jeszcze nigdy nie czuł tak potwornego strachu jak w tym momencie. Gdy Jimin usłyszał o tabletkach niemal natychmiast wybiegł z pokoju. Jungkook nie miał pojęcia gdzie poszedł, ale nie obchodziło go to w tym momencie. Chciał po prostu być szczęśliwy, a nie potrafił. Czy samobójstwo naprawdę było dla niego najlepszym wyjściem?
Chłopak z trudem podniósł się z łóżka, a potem stanął na drżących nogach i ruszył przed siebie. Chciał się wydostać z tego miejsca i nigdy tu nie wracać. Nienawidził życia wśród bandy.
Tabletki zaczęły działać dopiero po jakimś czasie. Jungkook ledwo widział na oczy. Szedł chwiejnym krokiem, a gdy odczuł wiatr na skórze, uniósł głowę do góry i spojrzał w nocne niebo. Udało mu się, był wolny.
***
Okolica w jakiej się znalazł sprawiała wrażenie bardzo pustej i wyludnionej. Jungkook roztarł powieki, aby nie zasnąć. Senność nadchodziła z każdą upływającą minutą, a jego niespokojne serce zwalniało. Chłopak miał poczucie, iż niewiele czasu mu zostało do samego końca.
Gdy dotarł na most, oparł się o barierkę i zaczął cicho płakać. Łzy spływały po jego zimnych policzkach, a rany po uderzeniach Yoongiego zaczęły znowu boleć.
- Chcę być wreszcie spokojny...- szepnął cichutko, patrząc w odmęty wody.
***
Jimin niemal odchodził od zmysłów. Nie miał pojęcia jakie tabletki połknął Jungkook, a gdy chłopak dotarł do pokoju, drzwi były otwarte. Po brunecie nie został żaden ślad.
- Aish, cholera.- przeklął na głos kasztanowy, zawracając i kierując się z powrotem. Przeszukał niemal cały magazyn, wszystkie pomieszczenia, lecz nie znalazł młodszego. Poczuł się jakby nagle został pozbawiony czegoś bardzo cennego.
Gdy jego podwładni dowiedzieli się o zniknięciu Jungkooka sprawiali wrażenie zupełnie zaskoczonych. Tylko na twarzy Yoongiego odmalowała się ulga. Wreszcie ten młody nie będzie zawracał im głowy. I tak nie był niczego wart.
***
Przez cały tydzień Jimin szukał chłopaka. Był już naprawdę zmęczony. A co jeśli Jungkook naprawdę nie żyje? Co jeśli leży gdzieś gdzie nikt go nie znajdzie? Dreszcze strachu opanowały ciało kasztanowego, lecz nic nie mógł zrobić w tej sprawie.
Wreszcie nadeszła długo wyczekiwana wiadomość. Namjoon przybiegł w pośpiechu i oznajmił, że Jungkook chciał się rzucić z mostu. Jacyś ludzie zadzwonili po karetkę, a gdy chłopak zemdlał, od razu zabrano go do szpitala gdzie przebywa do dziś.
- Skąd to wszystko wiesz? - spytał poważnie Jimin, wkładając kurtkę. Musiał jak najszybciej pójść do Jungkooka.
- Było o tym głośno w internecie, Chim.- wyjaśnił chłopak, a potem uniósł brwi na widok ubierającego się lidera.- Idziesz gdzieś?
- Tak, muszę go zobaczyć.- mruknął poirytowany.
- Ale...chyba nie chcesz go znowu tutaj przyprowadzić? - spytał Nam, drapiąc się po głowie.-To nie jest dobry pomysł.
Jimin zacisnął usta, a potem odpowiedział twardo:
- Nigdy więcej nie pozwolę go skrzywdzić. Nie zatrzymuj mnie, okej?
***
W szpitalu panował okropny zaduch. Gdy Jimin przekroczył próg korytarza zauważył stojącego lekarza, który rozmawiał z jakąś starszą kobietą. Kasztanowy już chciał zapytać o miejsce pobytu Jungkooka, lecz gdy usłyszał fragment rozmowy zatrzymał się niemal od razu.
YOU ARE READING
Don't hurt me, babe / three - shot
FanfictionPark Jimin jest buntowniczym chłopakiem, który doskonale odnajduje się w roli przywódcy szkolnego gangu. Gdy do grupy dołącza cichy i nieśmiały Jungkook, chłopak postanawia zrobić wszystko żeby nauczyć go twardego życia wśród swoich. Jednak to nie j...