Rozdział 28

5.4K 316 45
                                    

-Siema Clary!

-Witamy naszą panią Dark!

-A jednak żyjesz! - takie powitania towarzyszyły mi aż do końca dnia. Andrew cały czas próbował się do mnie kleić, jakoś wynagrodzić swoją nieobecność, jednak ja cały czas myślałam tylko o tym, co może myśleć o nim Mia. A może to ja zachowywałam się okropnie, a ona po prostu chciała się zaprzyjaźnić? Mimo najlepszych intencji nie potrafiłam zmusić się by w to uwierzyć. Przez resztę dnia nie odstąpiłam Andy'iego na krok. Cały czas wypatrywałam tej dziewuchy w tłumie, licząc na to, że ma kogoś innego.

Jednak z moich obserwacji wynikało, że wcale tak nie jest. Siedziała zwykle sama. Włosy upięła znowu w kucyk. Inne dziewczyny nie wydawały się być do niej przyjaźnie nastawione, a wręcz przeciwnie. Prawie z nikim nie rozmawiała, ale na jej twarzy zawsze gościł uśmiech.

Pod koniec kolacji Andrew pocałował mnie w skroń i powiedział, że musi iść do toalety. Nie zamierzałam wyjść na aż taką stalkerkę, więc kiwnęłam głową i po prostu zajęłam się jedzeniem. Oczami wyobraźni widziałam jak Tony rzuca we mnie szynką i wrzeszczy "Nawet moje jedzenie na ciebie leci". Uśmiechnęłam się do siebie, ale tym razem nie uroniłam ani jednej łzy. Teraz blondyn był po prostu cudowną myślą. Przyjacielem, który zawsze ze mną pozostanie, nawet jeśli nie fizycznie, to jako wspomnienie.

-Em... Clary? - odwróciłam głowę i spojrzałam prosto a brunetkę, która tak bardzo mnie niepokoiła.

-Oh, to ty - wysiliłam się na spokój, chociaż w głębi duszy widziałam, jak na jej twarzy ląduje ziemniak nabijając wielkiego siniaka.

-Chciałam ci pogratulować - spuściła wzrok i zaczęła bawić się skrawkiem munduru - Generał to naprawdę cudowny facet. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę takiego jak on.

-Wiem, że jest fajny - mruknęłam, biorąc kolejny kęs kanapki - Coś jeszcze?

Dziewczyna podniosła wzrok i rozejrzała się, jakby w poszukiwaniu mojego narzeczonego.

-Nie, już nic - bąknęła wreszcie, widząc jak brunet wraca i odeszła pospiesznie w kierunku swojego stolika.

-Rozmawiałaś z Mią? - Andrew wziął mnie pod rękę i wyszliśmy szybkim krokiem ze stołówki - Myślałem, że jej nienawidzisz.

-Bo to prawda - oparłam głowę o jego ramię - To ona do mnie podeszła.

-Po co? - zaczął mnie prowadzić w kierunku swojego pokoju.

-Nie mówiła nic ważnego, co miałoby cię interesować - to nie było do końca kłamstwo. Jeśli mężczyźnie chociaż w jednym calu zależało na mnie tak jak mnie zapewniał, to komentarz Mii na jego temat nie powinien go ciekawić. Bałam się, że może wtedy zacznie do niej coś czuć. A tego chciałam za wszelką cenę uniknąć. Był pierwszym chłopakiem w moim życiu i byłam pewna, że nie potrafiłabym pokochać innego.


                                                                                               ***


Chwilę później byliśmy już w pokoju pułkownika. Nadal nazywałam go w myślach w ten sposób, nie potrafiłam przyzwyczaić się do jego nowego stopnia. Andrew zamknął za nami drzwi na klucz i wrzucił go do szuflady. Następnie uśmiechnął się z satysfakcją i szybko oblizał wargi.

-Wreszcie nikt nam nie przeszkodzi - podszedł do mnie i położył dłonie pod pośladkami. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pozwoliłam się podnieść. Teraz on należał do mnie, nie do tej małej zdziry - A teraz, skarbie, udowodnię ci jak bardzo cię kocham... I że w moim sercu nie ma miejsca na inną dziewczynę.

Zachichotałam i natychmiast zapomniałam o Mii. Dopiero potem pomyślałam, że może mówił to każdej dziewczynie.

Pocałował mnie w czubek nosa i położył na łóżku, które było znacznie szersze i wygodniejsze od tej kanapy w mieszkaniu Jamesa. Podparłam się na łokciach i z iskierkami w oczach patrzyłam, jak zdejmuje ubranie. Tym razem zrobił to szybciej, nie mogąc się widocznie doczekać. Chwycił zębami brzeg mojej koszulki i zdjął mi ją przez głowę.

Po raz pierwszy w jego obecności nie czułam skrępowania przez rozmiar moich piersi. Ogólnie zapomniałam o wszystkich kompleksach. Nawet o niesprawnym oku.

 Jego ręka zawędrowała do zapięcia mojego biustonosza  i błyskawicznie go rozpięła, szybciej, niż robię to ja pod prysznicem. Na moje ciało wbiegła gęsia skórka, chociaż ja nie czułam wcale zimna. Moje całe ciało przenikało jego ciepło.

Brunet połączył nasze usta w pocałunku, a rękoma rozpiął moje dżinsy. Zaraz jednak, ku mojemu niezadowoleniu, przerwał i spojrzał na mnie z wahaniem.

-Powiedz, jeśli będziesz chciała przerwać - wyszeptał i jednym palcem zatoczył małe kółko wokół mojego sutka.

-Nie będę chciała - obiecałam i objęłam go, wszczepiając się w moje usta. Byłam cała rozgrzana, rozbudzona jak nigdy w życiu.  Żadne wcześniejsze doznania nie wiązały się z takim podnieceniem, a przecież to był dopiero początek.

-Kocham cię - zaznaczył jeszcze raz i przejechał ustami po moim obojczyku. Skończył pocałunek na mojej szyi, wywołując cichy jęk. Wreszcie spojrzał na mnie z podnieceniem, które dało się również wyczuć - Powiedz "tak", Clary.

-Tak - szepnęłam, wiedząc, że tym razem nikt tu nie wejdzie - Tak, Andy.


                                                                                              ***


-Nigdy wcześniej z żadną kobietą nie zrobiłem tego tak spokojnie - wyszeptał mi do ucha. Pomimo tego, że miałam zamknięte oczy, nie byłam wcale śpiąca. Chciałam więcej, ale zwyczajnie wstydziłam się zapytać. Poza tym, po krótkim namyśle uznałam, że jednak jestem wycieńczona.

-Mam nadzieję, że "spokojnie" nie znaczy "gorzej" - zachichotałam i westchnęłam z przyjemnością, czując jak mężczyzna obejmuje mnie w talii.

-Jasne, że nie - wtulił nos w moje włosy - Było cudownie - pocałował płatek mojego ucha.

-Może jednak pójdziesz na nocną odprawę? - zasugerowałam, chociaż oczywiście było to pytanie retoryczne.

-Joffrey zrozumie i mnie zastąpi - mruknął i obrócił się na drugi bok - Chce mi się spać.

-Dobrze, że nie usnąłeś w trakcie - wstałam i podeszłam do szafy, na której było lustro. Zobaczyłam w nim niemal czerwoną od nadmiaru emocji dziewczynę. Czarne loki poprzyklejały mi się w niektórych miejscach do twarzy, a na ustach gościł szeroki, ale zmęczony uśmiech. Na szyi przybyły mi dwie nowe malinki, reszty nie chciało mi się nawet liczyć.

-Możesz przestać zaniżać swoją samoocenę? - jęknął cicho i zakrył twarz poduszką, kompletnie jak małe dziecko.

-Nie - pokazałam mu język, chociaż i tak tego nie widział i zabrałam się za przeszukiwanie jego szafy. Uwielbiałam jego ciuchy, były zawsze za duże, a jednocześnie takie przyjemne.

-Nie zapomnij stanika, bo byłoby zabawnie - rzucił we mnie bielizną rozbawiony własnym żartem.

-Dzięki za przypomnienie - skrzywiłam się i ubrałam, wybierając jedną z mniejszych, brązowych bluz - Idę na wieczorną odprawę, zastąpię cię. A ty śpij.

-Mówiłem ci już jak bardzo kochana jesteś? - uśmiechnął się błogo, a ja zaśmiałam się cicho.

-Tak, z siedemdziesiąt razy - oparłam i wyszłam z pokoju. 



***

Ten rozdział pisałam przez dwie godziny, było to dość trudne także ten xD

Następny (ostatni dzisiaj) - 15 gwiazdeczek



Szeregowa Clary |✔|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz