Rozdział 39

5.6K 269 39
                                    

***************

Od razu mówię - na początku występuje dość szalony timeskip. Uznałam, że nie będę pisać pustych rozdziałów - takich zapychaczy czasu. Poza tym zbliżamy się nieubłaganie do końca pierwszej części i nie ma na to rady - nie będę sztucznie przedłużać tej książki. Miłego czytania.

***************

-Dasz radę - szeptał bardziej do siebie niż do mnie Andrew i ruszył samochodem z piskiem opon, prawie uderzając w hydrant - Po prostu się uspokój!

-Ja jestem spokojna! - wrzasnęłam, skulając się bardziej na fotelu. Odrzuciłam pas, który tylko bardziej uciskał mój brzuch. Jęknęłam przy kolejnej fali bólu. Ta cała szopka bardziej przypominała najmocniejszą miesiączkę w moim życiu. Taką, na którą nie pomagają żadne leki. Nagle poczułam gwałtowne zimno w dolnych częściach.

-Chyba wody mi odeszły - wyszeptałam, wciskając głowę w oparcie fotela.

-Że co? - Andy spojrzał na mnie z przerażeniem, jakbym właśnie oznajmiła mu, że umieram.

-Nieważne, jedź - ponagliłam go i drżącymi rękami wyjęłam telefon. Szybko wystukałam numer do Jamesa, ale po chwili się rozmyśliłam i napisałam po prostu wiadomość. Nie chciałam rozpraszać generała podczas jazdy, i tak zbyt mocno i gwałtownie szarpał kierownicą. Kiedy jednak otworzyłam SMSa zrozumiałam, że zupełnie nie wiem co napisać. Że się boję i by przyjechał z Mią i państwem Dark? Bzdura, przy nich będę się czuła jeszcze bardziej. Wreszcie rzuciłam telefon na tylne siedzenie i zamknęłam oczy. Starałam się myśleć o czymkolwiek innym poza bólem.

Na przykład o poczuciu ekscytacji, które z każdą chwilą coraz bardziej wypełniało moje ciało. Czułam delikatne kopnięcia, ruchy wewnątrz. Kiedy po raz pierwszy je poczułam pisnęłam na cały dom i Andrew przyleciał z kuchni z wyrazem przerażenia na twarzy. Nie było prosto, bo oboje nie byliśmy na to jednak gotowi. Ale kiedy po raz pierwszy poczuł dłonią nasze wspólne dzieci, było już tylko lepiej.

Nie mogłam uwierzyć, że zaraz naprawdę zostanę matką. Tytułem, który wymagał jeszcze więcej niż "żona". Wreszcie nie zdecydowaliśmy się na ślub. Nie mieliśmy czasu ani ochoty. I przekonałam Andy'iego, że powinniśmy odnowić tę ceremonię gdy sami będziemy na to gotowi, a nie kiedy ktoś tego od nas będzie wymagał. Małżeństwo to coś własnego i nasze życie od tego czasu nie należy do nikogo innego.

W sumie, nie byłam gotowa na żadną z rzeczy, która przytrafiła mi się w życiu znienacka. Począwszy na śmierci rodziców aż po wyjazd do Afganistanu. Odruchowo uśmiechnęłam się odrobinę. Dopiero tam zrozumiałam jak bardzo zależy mi na tym uroczym mężczyźnie, który zmienił moje życie. Odkryłam jak cennym towarem jest szczęście. Widziałam więcej niż inne osoby w moim wieku.

-Clary, wszystko okej? - otworzyłam oczy nadal nie mogąc uwierzyć, że udało mi się akurat teraz zamyślić i prawie zapomnieć o całym świecie. Poczułam, jak brunet potrząsnął moim ramieniem. 

-Jak zawsze - uśmiechnęłam się słabo. Ostrożnie wysiadłam z samochodu i wolnym krokiem, odrobinę, przypominającym kulenie ruszyłam do przodu. Andy zamknął samochód i wsparł mnie ramieniem, jednak niewiele to dało.

-Przepraszam, mógłby mi ktokolwiek pomóc? - zapytałam cicho, gdy wkroczyliśmy do szpitala i podeszliśmy do lady w recepcji.

Andy nie był tak uprzejmy. Zwrócił na siebie uwagę recepcjonistki głośnym odchrząknięciem, które bardziej przypominało mi warknięcie.

-Moja narzeczona rodzi i z pewnością jest to ważniejsze niż pani ploteczki na telefonie - syknął, przyciskając mnie do swojego boku, co tylko wzmogło ból, ale postanowiłam się nie odzywać.

Szeregowa Clary |✔|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz