2. Ryby i statki

71 16 1
                                    

Po wyjątkowo spokojnej powierzchni morza sunął dostojnie wyjątkowy okręt - był wielki, ale długi i wąski, jak ostrze miecza, a w dodatku w całości wykonany z materiału o barwie patyny. Trzy maszty wystrzeliwały z kadłubu wysoko w niebo, a na ich czubkach powiewały niemrawo drżące chorągiewki. Czyste żagle podrygiwały w podmuchach bryzy, która raz się pojawiała, a raz znikała, w momentach widocznie tylko sobie odpowiadających. Z uwagi na to, niezliczona ilość wioseł cienkich jak wykałaczki, a osadzonych wysoko w kadłubie okrętu, w równym tempie uderzała o wodę, by całość mogła płynąć dalej. Na dziobie wypisana była nazwa statku, ale zapisano ją w jakimś dziwnym języku. A może to wcale nie była żadna nazwa, tylko zwyczajna dekoracja. Ciężko było to rozgryźć, nie mając wiedzy na temat obcych dialektów.

Dumny żaglowiec płynął spory kawałek od samotnej łódki, ale nie na tyle daleko, by z jej pokładu nie można go było dokładnie oglądać. Stąd też jedyny pasażer łódeczki dobrze widział to, co stało się w pewnym momencie: a więc jak gigantyczna ryba, trzy razy większa od okrętu i cała w czarno-białe pasy, wynurzyła się nagle z wody z wyrazem nieskończonej boleści na pysku, pożarła na raz cały statek swoją szeroką paszczą z miliardem malutkich zębów, a wreszcie wróciła pod powierzchnię i tyle jej było. Morze wyglądało teraz nawet spokojniej, niż przedtem.

Baltazar wreszcie wsunął do ust resztę siwego ciastka służącego mu za lunch i mrugnął.

– Jak to dobrze, że ja nie płynę trójmasztowcem – stwierdził z prawdziwą ulgą. Tak się składało, że teraz nie płynął wcale. Wiosło leżało u jego boku, jakby odpoczywało po długiej pracy, a łódeczka bez pośpiechu dryfowała tam, gdzie niosły ją słabe fale - czyli przed siebie. A teraz najważniejsze było płynięcie przed siebie. Byle się nie cofać.

Po raz kolejny spojrzenie Baltazara pomknęło ku całkowicie mglistemu niebu, a potem stopniowo coraz bardziej w dół, aż na równie niejasny horyzont. Dookoła nie było absolutnie niczego - prawie jak na pustkowiu, gdzie stała katedra, tyle że tam brakowało również choćby jednego naturalnego dźwięku. A tu, tu było ich całkiem sporo. Jakby się tak zastanowić, to na pewno trzy: chlupot fal, świst pojedynczych nitek wiatru polatujących tam i z powrotem oraz trzeszczenie drewna w łódce. Ale czy to ostatnie nie było zbyt nienaturalne? W końcu tak normalnie na środku morza nie dryfowały samotne łódki. Na dnie raczej nie było drzew, które by je rodziły, niczym owoce. O ile było dno.

Baltazar chwycił się obiema łapkami burty i wychylił na tyle, że jego szczególna fizjonomia odbiła się w falującej powierzchni wody. Stąd nie dało się określić, czy gdzieś tam jest dno. Może było, ale bardzo daleko.

Tak czy inaczej, miał tu na pewno całe dwa dźwięki naturalne i jeden, co do którego naturalności ciągle się wahał. Ale w końcu czasu na rozstrzygnięcie tej kwestii było dużo, a myślenie dodatkowo umilało spokojną żeglugę. Żaden ląd nie znajdował się jeszcze w zasięgu wzroku. Cóż, to przypominało na pewno o konieczności wiosłowania. Ciastko dodało mu sił, więc Baltazar pewnie chwycił wiosło i powrócił do przerwanego wcześniej napędzania łódki siłą chudych ramion.

Nie zdążył wiosłować tak jednak choćby dłuższej chwili, gdy zdarzyło się TO.

TO właściwie miało zmienić jego podróż na dłużej, ale jeszcze o tym nie wiedział. Nikt nie wiedział, okazało się później. Wtedy jednak było TO tak: woda ponownie chlupnęła, głośno i miękko, gdy spod powierzchni coś nagle wystrzeliło. Coś było pomarańczowe, bardzo wyraźnie pomarańczowe - w kolorze, jakiego prawie nigdy nie dało się zobaczyć w Krainie Ciszy. Gdy już wystrzeliło z wody, przez chwilę kręciło młynki w powietrzu, nie pozwalając poznać dokładnie swoich kształtów i rozmiarów, aż wreszcie wpadło dokładnie na łódkę Baltazara. Całość gwałtownie przez to zadrżała, a on sam podskoczył, o mały włos nie wypuszczając wiosła. Pomarańczowe coś stanęło tymczasem wyprostowane, prezentując się w całej swojej okazałości.

Bajka z Krainy CiszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz