Aomine x Reader

305 20 5
                                    

Kochałaś go od gimnazjum. Przyjaźniliście się od dziecka, ale to właśnie w gimnazjum zrozumiałaś, że go kochasz, dlatego robiłaś wszystko by móc go uszczęśliwić. Bardzo często podawałaś mu piłki spod kosza, gdy rzucał, albo robiłaś za manekina, gdy trenował zwody. W tamtym czasie nie widziałaś, nic poza nim, ale wszystko się zmienia, prawda?

W drugiej klasie zaczął się zmieniać. Olewał treningi, stał się arogancki, a pomimo tego Ty nie przestałaś darzyć go tym irracjonalnym uczuciem. Dlatego też często przesiadywałaś z nim na dachu szkoły. Miałaś nauczanie indywidualne, ze względu na stan zdrowia, więc obowiązywały Cię trochę inne zasady. Pomimo tego, że byłaś w nim zakochana, starałaś się zachowywać się tak, jakby był tylko i wyłącznie przyjacielem.

Ale on zdawał się nie myśleć podobnie.

Często zabierał Ci bento, kłócił się na tematy, o których nie miał bladego pojęcia, często zdarzało się też, że Cię wyzywał, ale były też dobre strony, zawsze o wszystkim wiedziałaś pierwsza, nawet o jego uczuciach. Zawsze nazywał Cię swoją drogą przyjaciółką. Kiedy trafiłaś do szpitala w ciężkim stanie, cała drużyna odwiedzała Cię i pocieszała... tylko nie on.

Wtedy spędziłaś w szpitalu ponad 2 miesiące, a on nie odwiedził Cię ani razu. Tak cholernie to bolało, że każdej nocy wylewałaś łzy. Wiedziałaś, że to bez sensu. Wiedziałaś, że on się nie zmieni, że to się pogorszy i wiedziałaś też o tym, że nigdy nie poczuje tego co ty, bo w końcu on kocha twoją najlepszą przyjaciółkę, pewną różową czuprynę. Tak, Aomine Daiki jest zakochany w Momoi Satsuki. Szkoda tylko, że ona czuje coś do Tetsu, który z kolei chciał zaprosić Cię na randkę jakieś pół roku temu. Nie mniej jednak kiedy dowiedziałaś się o uczuciach przyjaciela, jeden jedyny raz okłamałaś przyjaciółkę, mówiąc że uczucia do mulata były tylko chwilowe i nic do niego nie czujesz.

Pokręcone i głupie. Zupełnie jak twoje uczucia.

Ostatniej nocy postanowiłaś, że to koniec. Miałaś dość, to było bez sensu, dlatego też nakazałaś sobie zabić, aby przeżyć. Tak, chciałaś zabić swoje uczucia, alby ocalić siebie.

Zaczęłaś przychodzić do szkoły tylko na lekcje i treningi drużyny koszykarskiej, której byłaś menadżerką razem z Momoi. Chłopcy niepokoili się o twój stan. Któregoś dnia podszedł do Ciebie Kise, zaproponował że Cię odprowadzi. Przyjęłaś propozycję z wielką chęcią. Tamtego dnia opowiedziałaś mu WSZYSTKO. On wytłumaczył to chłopakom z drużyny, pomijając oczywiście Ahomine i Satsuki. Przy niej nadal byłaś taka sama, tylko starałaś się unikać tematu chłopaka.

Tak minęło kilka lat i właśnie zaczęłaś uczęszczać do 2 klasy w Liceum Too. Tak, przez przypadek wylądowałaś w tym samym liceum co obiekt twoich westchnień, którego przez całą resztę gimnazjum i pierwszą klasę szkoły ponadgimnazjalnej skrupulatnie unikałaś. Kilka razy chciał chyba z tobą pogadać, ale nie dawałaś mu szansy, wymigując się zbyt dużą ilością zajęć. Koniec końców udało mu się raz, około rok temu. Potwierdziłaś wtedy tylko to, że nadal kocha różowowłosą.

Następnego dnia kiedy przyszłaś do szkoły, odrazu udałaś się na dach, gdzie zawsze spędzałaś czas przed zajęciami. Nigdy nikogo tam nie spotkałaś, bo w tym czasie uczniowie mieli lekcje. A jeśli kogoś miałaś tam spotkać, to tylko człowieka którego może pokonać tylko on sam i Kagami Taiga. Na szczeście z reguły o tej godzinie był na rozmowie z dyrkiem o jego zachowaniu.

Kiedy usadowiłaś się już wygodnie, zaczęłaś patrzyć w niebo. Pogrążona we własnych myślach, nie zauważyłaś nawet, że ktoś wszedł na dach i usiadł koło ciebie. Z letargu wybudziła Cię dopiero twarz twojego przyjaciela przed twarzą.

-Hej

-Hej

-Muszę iść.- powiedziałaś po czym podniosłam się. Na swoim ramieniu poczułaś rękę. Coś Cię tknęło. Szybko więc strąciłaś jego dłoń i biegiem uciekłaś z dachu.

W ciągu następnych dwóch tygodni jedyne co robiłaś to leżałaś w domu. Nie chciało Ci się iść do szkoły, więc po prostu tego nie robiłaś. Kiedyś jednak ta sielanka musiała się skończyć...

W dniu, w którym przyszłaś do szkoły standardowo udałaś się na dach. Nie zdziwił Cię wcale fakt, że leżał tam mulat. Nie chciałaś z nim jednak rozmawiać, ani nawet go widzieć, więc skierowałaś swe kroki ku wyjściu.

Jak wielkie było twoje zdziwienie, gdy na ramieniu poczułaś zaciskąjącą się rękę.

-Czemu nie chcesz ze mną pogadać?- spytał, a w jego głosie była wyczuwalna złość i... coś jeszcze...

-Bo nie mamy o czym- powiedziałaś najchłodniej jak potrafiłaś.

-[Imię]! Co Ci?!

-Mi? Nic.- powiedziałaś głosem bez uczuć.

-Kłamiesz. A teraz mów co Ci!- widocznie się zdenerwował, bo zacisnął rękę mocniej na twoim ramieniu. Bolało, ale nie dałaś nic po sobie poznać.

-Ty serio pytasz się teraz? COŚ to było mi jakiś czas temu, ale wtedy jakoś nie kwapiłeś się do rozmowy!- zaczęłaś spokojnie, jednak skumulowane emocje dały o sobie znać.

Zatkało go. Ewidentnie go zatkało.

-Sorki, nie chciałem.

-W dupie mam to twoje sorki.- stwierdziłaś i chciałaś odejść, ale jego ręka nadal spoczywała na twoim ramieniu.

-Moje przeprosiny możesz mieć w dupie, ale nie mnie.- stwierdził po czym przeżucił sobie Ciebie przez ramię i wspiął się po drabinie na wyższą część dachu.

Postawił Cię dopiero na stałym gruncie. Nie na długo mogłaś się jednak tym cieszyć, ponieważ mulat podchaczył Cię, przez co z cichym jękiem upadłaś na powierzchnię dachu. Usiadłaś po turecku i skrzyżowałaś ręce na piersi. Chłopak cały czas coś do Ciebie mówił, ale nie słuchałaś go. Miałaś tego dość... Po chwili wróciłaś do rzeczywistości.

-Kiedy przestało Ci zależeć na naszej przyjaźni -spytał z wyrzutem, a słowa te wyprowadziły Cię z równowagi raz, a dobrze...

-Już w gimnazjum. -odpowiedziałaś spokojnie.- Już od gimnazjum nie zależy mi na tej pieprzonej przyjaźni! Zależy mi na Tobie! Kurwa, kocham Cię od gimnazjum, ale ty się zabujałeś w Satsu! Dlatego przestałam z Tobą rozmawiać, dlatego Cię unikałam.-wykrzyczałaś, lecz po chwili znów zaczęłaś spokojnym tonem- Miałam dość. Ty ciągle opowiadałeś tylko o niej i o koszu. Mimo, że cały czas Ci pomagałam, Ty nie raczyłeś odwiedzić mnie chociaż raz kiedy trafiłam do szpitala! I jeszcze śmiesz twierdzić, że to mnie nie zależało...? -nie wiedziałaś nawet kiedy łzy zaczęły spływać strumieniami po polikach, zostawiając za sobą mokre ślady.

-W tym też momencie zostałaś przygarnięta do uścisku. Bardzo mocnego. Przy uchu za to usłyszałaś tak bardzo upragnione od dawien dawna słowa:

-Baka. Nigdy nie podobała mi się Satsuki. Może i ma cycki, ale zależy mi na Tobie. Nie wiedziałem po prostu jak Ci to powiedzieć.

Cóż mówić więcej. Po prostu go objęłaś, a gdy rozluźnił uścisk, lekko się odsunęłaś i namiętnie pocałowałaś. Wykorzystał ten fakt by przygwoździć Cię do podłoża i zacząć penetrować wnętrze twojej jamy ustnej swoim językiem.

Zabawę niestety przerwała Wam różowowłosa, która widząc Was zaczęła skakać ze szczęścia i Cię dusić, trajkocząc ciągle, iż wiedziała że w końcu się zejdziecie.

~~~
Pierwszy shotcik dla Shizaya-chanek
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Wybacz, że musiałaś tyle czekać

Jak są jakieś błędy, to mi je wytykajcie

Do napisania,
Wasza Kiomi ^-^

One-Shot no sekai [zamówienia otwarte]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz