#12 You are my disease

15.8K 516 12
                                    


Stella

Ostatnie tygodnie bez żadnego znaku od Reece'a były okrutne. Nie mogłam jeść, ani spać. Tylko pracowałam i ćwiczyłam przez większość czasu. Próbowałam się z nim skontaktować, ale nie odpowiadał. Melissa też zachowywała się jakby była czymś zajęta. Spotkałyśmy się raz przez ten czas. Była jakaś dziwnie tajemnicza i milcząca.

Obydwie cierpiałyśmy w ciszy. Tylko, że ja nie wiedziałam z jakiego powodu ona wydaje się być taka nieobecna. Odpuściłam z Chaosem, bo sygnał był jasny. Chociaż w moim sercu wypalała się coraz czarniejsza dziura. To było jak powolne wykrwawianie się. Ciągle tylko myślałam, co zrobiłam nie tak. Byłam zła w łóżku? Nie całowałam go wystarczająco dobrze? Nie spodobałam mu się? Miałam w głowie przygotowane milion rzeczy, które chciałam mu wygarnąć przy jakiejś okazji, ale kiedy w końcu pojawił się w mojej sypialni - taki przystojny, zmęczony i cierpiący, a potem wziął mnie w swoje ramiona, nie powiedziałam niczego, co miałam w planach. Odpłynęłam przy jego boku.

Obudziłam się. Otworzyłam oczy, podnosząc z wysiłkiem ciężkie powieki. Włosy zasłaniały mi część widoku. Ale po chwili ktoś je odsunął. Reece siedział obok mnie i odgarniał mi włosy z twarzy.

Czy ja śnię?

- Witaj, moja słodka - powiedział i pocałował mnie w czoło.

Dopiero teraz dotarło do mnie, że on jest tutaj. Siedzi obok mnie. Dotyka mnie. W końcu czułam się wyspana, ale dopiero teraz ogarnął mnie gniew, że tak długo się do mnie nie odzywał.

- Witaj, zdrajco - odpowiedziałam, wstając z łóżka.

- Co chcesz na śniadanie? - zapytał.

- Nic - odpowiedziałam, wychodząc z pokoju w stronę łazienki.

Nawet na niego nie spojrzałam. Obrażanie się na poziomie dziecka z podstawówki. Oto do czego jestem zdolna.

Wzięłam długi prysznic. Umyłam włosy. Kiedy wyszłam z kabiny, od razu poczułam się lepiej. Woda mnie otrzeźwiła. Pomyślałam o tym, że życie jest zbyt krótkie, żeby się na kogoś zbyt długo gniewać i postanowiłam jeszcze w wolnej chwili zadzwonić do Melissy i umówić się z nią na spotkanie, żeby dowiedzieć się, co ją ostatnio gryzie. Zaniedbałam ją ostatnio. Zorientowałam się, że nie zabrałam ze sobą żadnych ubrań ani bielizny do przebrania, więc nałożyłam na siebie mój czerwony szlafrok z cienkiej bawełny, który sięgał mi do połowy kolana. Weszłam do pokoju. Zauważyłam, że Reece stoi na balkonie i ogląda widok naszego miasta. Włosy delikatnie powiewały mu na wietrze. Zauważyłam jego tatuaż na szyi. Był ubrany w czarną bluzę z kapturem i czarne dżinsy. Chyba poczuł, że mu się przyglądam, bo spojrzał się w moją stronę. Uśmiechnął się.

Boże, czy on musi aż tak na mnie działać kiedy próbuję być na niego zła?

Przysięgam, trochę mnie to zaczęło przerażać.

Wyciągnęłam bieliznę z szuflady oraz jasnoróżową, obcisłą bluzkę z długim rękawem i dżinsy z szafy. Kiedy znalazłam się w łazience, ubrałam się oraz pomalowałam brwi i rzęsy. Włosy tylko przeczesałam. Były wilgotne i pofalowane. Wzięłam głęboki oddech, patrząc na siebie w lustrze. Moje uczucia do niego były silne. Nie chcę go znowu stracić. Ale nagle się przestał odzywać, a teraz zjawia się u mnie jak gdyby nigdy nic! W dodatku mimo, że wyglądał na zmęczonego, dzisiaj i tak jest jak młody bóg.

Czy ktoś tak przystojny może być w ogóle zainteresowany kimś takim jak ja? Przecież tyle dziewczyn jest nim oczarowanych. Kurwa, co jest ze mną?

Kill for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz