2.

187 32 2
                                    

Agnieszka pociągnęła w dół obudowy karabińczyka tym samym uwalniając Modroświta. Ogier wystrzelił jak z procy i pobiegł w głąb wybiegu, wybijając z zadu. Dziewczyna uśmiechnęła się i podłączyła prąd oraz zamknęła furtkę na padok. Po chwili oddaliła się, zmierzając w kierunku stajni. Tym czasem Modroświt podbiegł do kilku koni zbitych w grupkę. Gdy się do nich zbliżył, okazało się, że to jego dwójka przyjaciół, siwy Ktyptonim i myszaty Graffiti. Gdy do nich podbiegł, od razu się odrazu się ucieszyli i zaczęli rozmowę.
-Hej Modroświt! Jak było na treningu? Co sądzi o tobie Rafał?- zapytał się go myszaty. Ogier otworzył buzię i już miał coś powiedzieć, gdy przerwał mu wysoki kasztanowaty ogier.
- Pff! Bardzo źle. Przegrał z Sygnałem, tym starym dziadem, pobiegł w odwrotną stronę... słowem żenada- parsknął wyniośle kasztanowaty.
- Dodatkowo spłoszył się podmuchu wiatru, Rafał powiedział, że nadaje się tylko na oprowadzanie dzieci w zoo, ale ta wariatka Agnieszka go wybroniła.. Antoni jest w nią wpatrzony jak w obrazek, więc tylko dlatego tu z nami jest- powiedział gniadosz. Był niższy od kasztana, grubszy, z dwoma odmianami na nogach i kwiatkiem. Dodatkowo miał mniejszą głowę i krótszą szyję. Modroświt wpatrywał się z oniemieniem w obydwa konie. Po chwili ocknął się z transu. Jego źrenice zrobiły się niebezpiecznie małe i położył uszy płasko po potylicy.
- Nigdy. Nie. Nazywaj. Agnieszki. Wariatką- wycedził przez zaciśnięte zęby Modroświt i już przygotowywał się do ataku, gdy jakieś kopyta smagnęły bok kasztana. Ogier pisnął.  Miejsce kopnięcia zrobiło się czerwone. Oberwał również gniady Masyw, a na jego szyi pojawił się ślad podkowy. Obydwa konie nawet nie próbowały się bronić; stały z osłupieniem, nie mniejszym niż Modroświt przed chwilą.
- Ładnie to tak?! Najpierw pomyślicie dwa razy zanim naskoczcie na mojego brata, inaczej... pogadamy na poważnie- . Kasztan i gniady z kwiatkiem uskoczyły z obawą. Po chwili  obydwa konie szybko uciekły na drugi koniec pastwiska. Silny koń spojrzał na Modroświta, pytając go z troską.
- Kto to był? Znowu ci dokuczali?-
- Masyw.Ten kasztan to Prezes- przewrócił oczami Modroświt.- Zrobiłeś mi siarę na oczach Graffitiego i Kryptonima. Brawo. Gwiazdorz tak dalej- powiedział niezadowolony ogier.
- Że co?! Ja ci ratuje tyłek, a ty mi się tak odwidzięczasz?!- obraził się bułany.
- Mogłeś aż tak nie gwiazdorzyć...- powiedział gniady do brata, ale ten od galopował od niego ze stulonymi uszami.
- Wiesz co? Radź se sam!- odgryzł się na odchodne bułany.
- Modrosłońce...- rzucił syn Cacciniego, jednak jego przyrodni brat był poza jego zasięgiem słuchu. Pozostało mu tylko patrzeć, jak jego obrażony  brat przeskakuje przez płot z pastuchem. Ogier westchnął i zrezygnowany poczłapał w stronę przyjaciół. Tym razem jego zdziwieni przyjaciele patrzyli się na niego.
- To prawda?- zapytał się Graffiti.
- Oczywiście że nie! Zapytajcie się Sygnała, on wam powie- uspokoił przyjaciół gniady. Kryptonim znacząco się "wyluzował", jednak Graffiti wyglądał, jakby nie dowierzał Modroświtowi. Jednak chwilę później podbiegł do nich Sygnał i opowiedział o całym treningu.

456 słów.
Łoł, już jestem XD
coś mało osób to czyta. Słabo.
A tyle osób głosowało...
Smuteczek.
Ale
Ale
SpaceTenebrisLA pokonana :)



Tak z innej beczki
To Jeszcze tylko tydzień i zrasta mi się palec *.*

Słońce nie wzejdzieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz