Prolog

439 30 4
                                    


To było zwykłe niedzielne popołudnie. Razem z rodzicami oglądałam jakiś program telewizyjny, który nie do końca nas obchodził, bo byliśmy pogrążeni w rozmowie. Zawsze tak było. Kiedy tylko mieliśmy chwilę, to rozmawialiśmy o wszystkim. Nie bez powodu nazywam ich moimi najlepszymi przyjaciółmi. To na nich zawsze mogę liczyć, to im mówię wszystko i to właśnie oni zawsze potrafią poprawić mój humor.

Nie chodzi o to, że jestem aspołeczna, po prostu nie czuję się pewnie w towarzystwie ludzi. Boję się, że zobaczą, że jestem inna. Już i tak wiele o mnie mówią za moimi plecami. W końcu nie każdy na dwukolorowe oczy i bardzo jasne, prawie białe włosy.

Różnię się od nich, ale nie tylko wyglądem. Jestem wilkołakiem.

Tak, dobrze widzicie. Wilkołakiem.

Moja mama jest siostrą alfy stada w Dolinie Księżyca, a mój ojciec jest jego najlepszym przyjacielem. Gdybyśmy mieszkali w Dolinie Księżyca, to mój ojciec byłby betą, czyli drugim najważniejszym wilkołakiem w całym stadzie, ale nie mieszkamy tam. Wyprowadziliśmy się, kiedy miałam 5 lat. W sumie to nie jestem pewna dlaczego. Rodzice unikają tego tematu, a zawsze kiedy ich o to pytam, odpowiadają, że to było jedyne wyjście. Naprawdę chciałabym wiedzieć, co takiego się stało, że wyprowadziliśmy się z raju dla wilkołaków, bo tak właśnie mówi się na to miejsce.

W sumie to sama nie wiem, czy chciałabym tam mieszkać. Nie wiem, jak zareagowaliby na mnie inni członkowie stada. Skąd te obawy? Już wam tłumczę.

Pomimo tego, że moi rodzice są pełnokrwistymi wilkołakami, ja nie zmieniam się w wilka jak oni. Normalnie powinnam przemienić się po raz pierwszy w wieku 13-16 lat, ale nic takiego nie nastąpiło. Od ludzi różnię się tym, że mam lepiej rozwinięte zmysły i szybciej się poruszam, ale poza tym, nie widać żadnych różnic.

Rodzice uspokajają mnie, że to nic takiego, że może moje ciało potrzebuje trochę więcej czasu, albo to przez to, że wychowałam się wśród ludzi. Nie jestem pewna, co o tym myśleć, bo co, jeżeli nigdy się nie przemienię?

- O czym tak myślisz kochanie? - głos mojej rodzicielki wyrwał mnie z zamyślenia.

- O tym co zawsze – wzruszyłam ramionami.

- Och Ariel, nie martw się, wszystko się jakoś ułoży.

- Wiem mamo – uśmiechnęłam się słabo w jej stronę.

Wróciłam do oglądania telewizji, ale myślami byłam gdzie indziej.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Tata wstał i zniknął w holu.

- Cześć John, co tutaj robisz? - usłyszałam głos mojego taty.

Wujek John? Co on tu robi?!

- Witaj Paul. Mam ważną sprawę. Mogę wejść?

W głosie wujka wyczułam zdenerwowanie i niepewność. O co chodzi? Sam alfa nie fatygowały się tu, gdyby chodziło o jakąś błahostkę.

Wujek i tata weszli do salonu, a ja popatrzyłam na nich z zaciekawieniem.

- Przepraszam, że przyjechałem bez zapowiedzi, ale mam do was bardzo ważną sprawę.

- O co chodzi? - zapytałam z lekkim przerażeniem moja mama.

- Damien powrócił.

To zdanie wywołało we mnie nieprzyjemny dreszcz. Kiedy spojrzałam na moich rodziców, to poczułam się jeszcze gorzej. Mama cała zbladła, a tata zaczął nerwowo chodzić po pokoju i powarkiwać pod nosem.

Damien to brat mojej mamy i wujka Johna. Jest czarną owcą w rodzinie. Nie znam go, ale podobno, kiedy mój dziadek wybrał Johna na alfę, Damien uciekł i wrócił po kilku dniach z własnym stadem. Zaatakował Dolinę Księżyca i byłby wygrał, gdyby nie mój ojciec i wujek John. Zorganizowali wojowników i pokonali najeźdźców. Niestety w bitwie zginęło wielu naszych ludzi, w tym mój dziadek. Od tamtej pory Damien ukrył się gdzieś i nikt nie mógł go znaleźć. Jak widać aż do teraz.

- Kiedy? - zapytał w końcu mój tata.

- Wczoraj widziano go w okolicy Doliny. Przyjechałem do was najszybciej, jak się dało.

- Co zamierzasz?

- Trzeba podwoić straże i przygotować się na każdą okoliczność.

- To może nie wystarczyć. Znasz go, jest nieprzewidywalny.

- Tak i właśnie dlatego potrzebuję ciebie – mój tata zatrzymał się i popatrzył się na wujka.

- Mnie?

- Tak ciebie. Jesteś najlepszym strategiem i świetnym wojownikiem, dobrze o tym wiesz Paul. Wspólnie poprowadzimy szkolenie.

- A co z nami? - mama pokazała na mnie i na siebie.

- Musicie jechać z nami. Tutaj jest niebezpiecznie, a w Dolinie będziecie pod najlepszą ochroną.

- Jesteś tego pewien?

- Tak Nataly, jestem.

Moja rodzicielka chwyciła się za głowę i pomyślała przez chwilę.

- Ariel, idź się pakować. Jedziemy do Doliny Księżyca.

Dolina Księżyca [zawieszone]Where stories live. Discover now