1

379 28 6
                                    

Z Doliny Księżyca wyjechałam, kiedy miałam 5 lat, dlatego pamiętam mało rzeczy. Kojarzę mniej więcej, jak wyglądał budynek, w którym mieszkaliśmy. Nie był to normalny dom, a bardziej coś w rodzaju wielkiego domu. Miał cztery piętra, wielki taras i piękny ogród. Na parterze znajdowała się kuchnia, jadalnia, ogromny salon i coś w rodzaju pokoju gier. Na pierwszym i drugim piętrze znajdowały się pokoje wilkołaków ustawionych niżej w hierarchii, a trzecie piętro było zarezerwowane dla alfy i bety oraz ich rodzin. Mieliśmy największe pokoje, własną kuchnię i salon. Bardzo lubiłam tamto miejsce, a w szczególności taras.

Jest jeszcze jedna rzecz, którą pamiętam bardzo dobrze. W sumie to nie rzecz, a osoba, a konkretnie Jack – syn wujka Johna i jego żony Meredith, a także przyszły alfa. Jest ode mnie 4 lata starszy. Jako dzieci byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, co było dość oczywiste, w końcu jesteśmy kuzynami i jesteśmy w podobnym miejscu w hierarchii. Inne dzieci nie często zbliżały się do nas w obawie, że zrobią coś złego i zostaną ukarane.

Hierarchia w stadzie jest bardzo mocno przestrzegana, a za jej złamanie stosowane są surowe kary. Prawo dla nas, to coś bardzo ważnego i zawsze go przestrzegamy.

Jestem ciekawa, jaki jest Jack teraz, jak bardzo się zmienił i czy w ogóle mnie pamięta. Niedługo się przekonam i bardzo się denerwuję.

......

W końcu po kilku godzinnej jeździe samochodem dotarliśmy do Doliny Księżyca. Przejechaliśmy przez bramę, a moim oczom ukazał się budynek ze wspomnień. Trochę się zmienił, ale dalej wygląda wspaniale.

- Jesteśmy – tata zaparkował i otworzył drzwi, po czym wyszedł.

- Witaj w domu kochanie – mama odwróciła się do mnie i uśmiechnęła ciepło.

Wiedziałam, że tęsknią za tym miejscem i cieszę się, że w końcu tutaj wrócili.

- Nataly! - usłyszałam krzyk od strony głównych drzwi. Była to ciocia Meredith. Podbiegła do mojej rodzicielki i mocno ją uścisnęła – Jak ja za tobą tęskniłam – przeniosła spojrzenie na mojego tatę – Nie przywitasz się ze starą znajomą, Paul? - uniosła brew do góry rozbawiona.

- Ciebie też miło widzieć Meredith – uśmiechnął się szeroko i zamknął ją w uścisku.

- Bo zrobię się zazdrosny – wtrącił wujek z uśmiechem na twarzy.

- Weź przestań John. Dawno się nie widzieliśmy i po prostu musimy nadrobić parę rzeczy – ciocia odwróciła się do męża, po czym przeniosła wzrok na mnie – Ale ty wyrosłaś – podeszła do mnie i uścisnęła – Kiedy ten czas upłynął? Dopiero co ty i Jack byliście dziećmi – odsunęła się na krok i uśmiechnęła smutno.

- Dobra, koniec tych ckliwych wspomnień – wtrącił wujek - Wasze pokoje są gotowe. Mam nadzieję, że pamiętacie gdzie są, prawda?

- John, dawno nas tu nie było, ale nie przesadzaj – wtrącił mój tata z rozbawieniem na twarzy.

- W takim razie pozostaje mi powiedzieć tylko jedno: Witajcie w domu!

Zabraliśmy bagaże i zanieśliśmy je do swoich pokoi. Mój bardzo się zmienił. Ze ścian zniknął różowy kolor i zdjęcia księżniczek, nie było też dziecięcych mebli. Ściany zostały pomalowane na odcienie szarości, pojawiło się ogromne łóżko, półki na książki, fotel, biurko z nowym komputerem i wiele innych drobiazgów, garderoba została wypełniona nowymi ubraniami, a w łazience było pełno różnych kosmetyków.

Od razu wzięłam się za rozpakowanie walizki, bo wiem, że jeżeli nie zrobię tego teraz, to później będę z tym mieć jeszcze większy kłopot. Nie zajęło mi to jakoś mega dużo czasu, bo muszę przyznać, że na mam zbyt wielu rzeczy – tylko kilka pamiątek, ubrania, jakieś zdjęcia.

Dolina Księżyca [zawieszone]Where stories live. Discover now